Publiczne szpitale nie mają prawa zarabiać na odpłatnym leczeniu pacjentów – twierdzą NFZ i Ministerstwo Zdrowia. Wszystko przez obowiązującą od 1 lipca nową ustawę o działalności leczniczej, która w ogóle tej kwestii nie uregulowała. Zdaniem resortu zdrowia odpłatne leczenie chorych jest możliwe tylko wtedy, gdy szpital nie zakontraktował danej usługi z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jeśli więc np. w umowie z NFZ zobowiązał się do bezpłatnego wykonywania zabiegów ortopedycznych, to nie może już przyjąć od pacjenta pieniędzy za operację kolana. Nawet jeśli ten sam zaproponował, że za leczenie zapłaci, bo nie chce czekać w kolejce.
Taka interpretacja nowych przepisów jest dla ZOZ wyjątkowo niekorzystna. Dziś wiele z nich ma milionowe długi i możliwość odpłatnego leczenia pozwoliłaby na podreperowanie budżetów. Tym bardziej że publiczne szpitale dysponują nowoczesnym sprzętem, który często jest niewykorzystywany ze względu na brak pieniędzy z NFZ.
– Dziś nie możemy komercyjnie przyjmować chorych, ale chcielibyśmy to robić, bo zainwestowaliśmy w dobry sprzęt, który mógłby być przeznaczony także do odpłatnego leczenia i jednocześnie spłaty naszych długów – mówi Dorota Kwiecińska, wicedyrektor Szpitala Powiatowego z Nowego Miasta nad Pilicą.
W obronie interesów szpitali stają prawnicy, argumentując, że kwestię dodatkowego zarabiania przez szpitale należało jasno uregulować w nowej ustawie. A tu jest luka. Ich zdaniem ZOZ powinny czerpać zyski zarówno z usług, które świadczą w ramach kontraktów, jak i komercyjnego leczenia. – Przepisy nie zabraniają przecież pacjentowi zawarcia umowy ze szpitalem, dzięki której dostanie np. świadczenie zagwarantowane płaconą składką, ale o wyższym standardzie lub szybciej – mówi radca prawny Katarzyna Fortak-Karasińska.
Odważnie z rad prawników skorzystał warszawski Szpital Ginekologiczno-Położniczy im. Świętej Rodziny. Choć od lat zawiera z NFZ kontrakt na porody, to dodatkowo umożliwia ciężarnym wykupienie znieczulenia. – Dlaczego mamy nie uśmierzać bólu odpłatnie, skoro kobiety tego chcą, a NFZ z powodu braku środków nie zapewnia tego wszystkim? – pyta Wiesława Kłos, wicedyrektor szpitala. Dodaje, że jest w związku z tym ciągle straszona karami z Funduszu.