Szkole nie wolno samej zbierać elektroodpadów

Edukacja połączona ze zbiórką zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych nie może narażać uczniów na niebezpieczeństwo

Publikacja: 16.11.2012 07:45

Edukacja połączona ze zbiórką zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych nie może narażać ucz

Edukacja połączona ze zbiórką zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych nie może narażać uczniów na niebezpieczeństwo

Foto: www.sxc.hu

Ciężko upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, ale próbują to uczynić organizacje odzysku, które działają na rzecz producentów i importerów urządzeń RTV i AGD. Muszą dla swoich klientów nie tylko zbierać odpady ze starych telewizorów, komputerów czy telefonów komórkowych, ale i prowadzić kampanie edukacyjne. Łączą te przedsięwzięcia, angażując do współpracy szkoły. Tyle że takie działanie nie zawsze jest zgodne z prawem.

– Jeżeli firma, która ma odpowiednie zezwolenia, organizuje zbiórkę w szkole, zapewnia odpowiedni kontener i wykwalifikowanych pracowników, którzy od razu zabierają odpady przyniesione przez dzieci, to nie dochodzi do łamania prawa. Stanie się tak natomiast,  gdy odpady zbiera sama szkoła, magazynuje je i dopiero za jakiś czas przekazuje właściwemu przedsiębiorcy – mówi Robert Wawrzonek, dyrektor generalny PROeko – Zakładu Przetwarzania ZSEiE.

Ważne są zasady

Tak się jednak zdarza. Odpady elektryczne zbierane są w szkołach, tymczasem ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym określa, że zbierającym jest przedsiębiorca, który zajmuje się taką działalnością, zakłady przetwarzania, sklepy z elektroniką i serwisy takich urządzeń. Działalność związana ze zbieraniem ZSEE wymaga też wpisu do rejestru prowadzonego przez głównego inspektora ochrony środowiska. Prawo nie określa jednak zasad zbiórki w szkołach.

Jadwiga Sołtysek, prawnik w kancelarii KSP Legal & Tax Advice, wskazuje, że przepisy tej ustawy nie zabraniają wprost zbierania szkołom takich odpadów. W grę wchodzą  jednak także regulacje z innych ustaw.

– Szkoła nie może zbierać takich odpadów sama. Jeżeli jednak na terenie szkoły zbiórkę organizuje upoważniona do tego firma i zaraz po tym je zabiera, to wtedy zbiórka jest legalna – mówi Jadwiga Sołtysek.

W tej grupie odpadów bywają jednak  także niebezpieczne, takie jak świetlówki, w których jest rtęć.

– W tym przypadku zbiórka na terenie szkoły nie powinna być organizowana. Może się tym zajmować wyłącznie podmiot posiadający zezwolenie na taką działalność, w którym ma określony m.in. obszar i metody jej prowadzenia – tłumaczy Jadwiga Sołtysek.

Podobnego zdania jest Tomasz Gawarecki z kancelarii Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór Adwokaci. Dodaje, że gdyby doszło do jakiegoś wypadku podczas zbiórki prowadzonej przez szkołę, a nie wyspecjalizowanego przedsiębiorcę, to odpowiedzialność za zdarzenie poniósłby dyrektor placówki.

Bezpieczna akcja

Angażowanie szkół w zbiórkę elektroodpadów ma jednak na celu edukację młodych ludzi  i pozyskanie starych sprzętów do recyklingu. Dlatego współpraca szkół z organizacjami odzysku jest wskazana, jeżeli tylko nie łamie prawa.

– Organizujemy zbiórki z udziałem szkół, ale w taki sposób, aby nie narażać dzieci na niebezpieczeństwo – zapewnia Grzegorz Skrzypczak, prezes ElektroEko SA. – W ramach programu „Moje miasto bez elektrośmieci", w którym uczestniczą szkoły, dzieci i ich rodzice, można oddać stare urządzenia do wskazanych punktów zbierania, a nie w szkole.  Za elektrośmieci dostaje się punkty, które szkoła wymienia na sprzęt sportowy czy pomoce dydaktyczne – tłumaczy Grzegorz Skrzypczak. Środki na ten cel pochodzą z funduszu specjalnie utworzonego przez ElektroEko dla szkół. Warunkiem koniecznym jest wyrażenie przez gminę chęci stworzenia takich punktów zbierania z organizacją odzysku.

Problemu nie ma jednak szkoła, która zbiera zużyte baterie. Zgodnie z prawem nie jest ona zbierającym takie odpady, ale  miejscem ich odbioru, czyli w zasadzie pośredniczy w zbiórce.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora, l.kuligowski@rp.pl

Firmy mają obowiązki edukacyjne

- Producenci i importerzy urządzeń elektrycznych i elektronicznych muszą przeznaczać na publiczne kampanie edukacyjne co najmniej 0,1 proc. swoich przychodów. Nawet jeżeli nie organizują takich kampanii, to odpowiednią kwotę mają przekazywać na rachunek Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

- Wiele obowiązków mogą w imieniu producentów i importerów wypełniać organizacje odzysku. Na kampanie edukacyjne mają przeznaczać przynajmniej 5 proc. swoich przychodów.

- Przepisy określają, że publicznymi kampaniami edukacyjnymi są działania podnoszące świadomość ekologiczną społeczeństwa w prawidłowym postępowaniu z odpadami z zużytego sprzętu. Taki obowiązek może być wypełniany za pomocą mediów, ulotek, broszur informacyjnych i plakatów oraz konkursów czy konferencji.

Ciężko upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu, ale próbują to uczynić organizacje odzysku, które działają na rzecz producentów i importerów urządzeń RTV i AGD. Muszą dla swoich klientów nie tylko zbierać odpady ze starych telewizorów, komputerów czy telefonów komórkowych, ale i prowadzić kampanie edukacyjne. Łączą te przedsięwzięcia, angażując do współpracy szkoły. Tyle że takie działanie nie zawsze jest zgodne z prawem.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów