W ustawach wychodzących z parlamentu zdarzają się błędy, powtórzenia, nielogiczności, pomyłki interpunkcyjne, pleonazmy, wyrazy niezrozumiałe.
Politycy mają prawo, a nawet obowiązek spierać się o swoje racje, debatować i przekonywać, bo to służy znalezieniu najlepszego rozwiązania w każdej sprawie. Temperatura dyskusji nie powinna jednak niszczyć języka polskiego. Gorączka sejmowa powoduje, że język wypowiedzi staje się niechlujny, z dużą ilością błędów językowych. Ale to nic, tak bywa. Niedopuszczalne jest tak naprawdę jedynie głosowanie nad fatalnie napisanymi pod względem językowym ustawami, które potem wychodzą z parlamentu.