Od soboty cała Polska stała się żółtą strefą, co wiąże się z obowiązkiem powszechnego noszenia maseczek, również na ulicy. Policja już ostrzega, że nie będzie tolerancji dla łamiących zakazy.
Niestety, może z tym być różnie, bo sami trochę wyhodowaliśmy problem maseczkowego obywatelskiego nieposłuszeństwa. Przyczyniły się do tego nie tylko wypowiedzi polityków, którzy co rusz kwestionowali skuteczność noszenia maseczki, czy rzecznika praw obywatelskich, który urzędowo wydał opinię kwestionującą konstytucyjność takiego rozwiązania.
Czytaj także: Sądy uchylają mandaty za brak maseczek
Tłum kontestatorów pęcznieje, nie tylko w Sejmie przez zbuntowanych z natury posłów Konfederacji, ale na ulicach, a nawet w sądach. Prezesi skarżą się, że przybyła im nowa kategoria pieniaczy sądowych, którzy kwestionują podstawę prawną noszenia maseczek w sądzie, wymachując choćby opinią dr. Adama Bodnara.
Szkoda, że ci ludzie nie wiedzą, że oprócz naprędce znalezionych podstaw do kwestionowania obostrzeń jest zdrowy rozsądek i zwykły szacunek do współobywateli, którzy w maseczkach widzą ochronę przed zagrożeniem. A konkludując, sporo w tym winy ustawodawcy i rządu.