Paraboleumm, jego najsłynniejsza budowla zaprojektowana w Raleigh w Północnej Karolinie, wkrótce zostanie wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W Indiach traktują go jak bohatera narodowego. A w Polsce większość realizacji nie istnieje, a jedynemu zachowanemu w Warszawie obiektowi – hali klubu sportowego Orzeł – grozi wyburzenie. Czynna w stolicy Austrii wystawa „Maciej Nowicki – kariera architekta między Polską, Ameryką i Indiami" powstała z inicjatywy samych wiedeńczyków, otwarto ją w prestiżowym gmachu Galerii Ringturm.
– Nowicki urodził się w 1910 roku w miejscowości Czita w Kraju Zabajkalskim, daleko od podzielonej zaborami Polski. Tam jego ojciec Zygmunt, jak wielu Polaków w tym czasie, pracował dla carskiego imperium. Urodziny Macieja spowodowały, że Nowiccy zdecydowali o powrocie do ojczyzny i pod Krakowem kupili resztówkę majątku Słomniczki – mówi Tadeusz Barucki, autor monografii „Maciej Nowicki". – Na pamiątkę minionego czasu zasadzono przed dworkiem wierzbę syberyjską, która ponoć stoi do dziś.
Kiedy Polska odzyskała niepodległość, ojciec ośmioletniego wówczas Macieja został senatorem, a potem konsulem generalnym w Chicago. Rodzina Nowickich przeniosła się do USA, a syn chodził na kursy rysunku chicagowskiego Instytutu Sztuki.
Gdyby nie wypadek lotniczy, mielibyśmy architekta rangi Le Corbusiera
Po powrocie do Polski kontynuuje studia u Józefa Mehofera w Krakowie. Po maturze zdaje na Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej. Tam trafia pod skrzydła prof. Rudolfa Świerczyńskiego. To właśnie on będzie miał zasadniczy wpływ na świadomość architektoniczną swego utalentowanego studenta, a potem asystenta.