W ostatnim czasie wydatki na działania promocyjne samorządów dynamicznie rosły. W latach 2005 - 2011 wzrosły one o 575 mln zł (ze 108,8 do 684,4 mln zł). Większość z tych pieniędzy pochodziła z Unii Europejskiej. Dlatego miasta tak chętnie się promowały. Problem w tym, że bez strategii, wizji, a często nawet bez przykuwającej wzrok (co najważniejsze) spójnej kreacji.
Jak wynika z przeprowadzonych w pierwszym kwartale tego roku przez Instytut Badawczy IPC badań, 51 proc. jednostek samorządu terytorialnego wciąż nie posiada strategii promocji, a 9 proc. nie wie, czy taki dokument istnieje. Warto podkreślić, że niemal 30 proc. osób odpowiadających na pytania ankieterów zajmowało stanowiska kierownicze, najczęściej właśnie w wydziałach promocji.
Nie przeszkodziło to jednak samorządom w wydawaniu publicznych pieniędzy na kampanie promocyjne, zwłaszcza na te najdroższe, czyli telewizyjne. W latach 2008 - 2009 można było odnieść wrażenie, że trwa nieustający festiwal promocji miast. Tylko w ciągu tych dwóch lat samorządy na promocję wydały ponad miliard złotych. Bodaj nikt jednak nie mierzył efektów tych działań.
Jedyne dane, którymi podpierały się samorządy, dotyczyły ruchu turystycznego w regionie czy mieście. Na tej podstawie nie można jednak stwierdzić, jaki wpływ miała kampania na wzrost zainteresowania daną miejscowością. Nie wiadomo również, do jakich grup docelowych komunikat trafił (bo i grupy te rzadko były wskazane) ani które nośniki okazały się najbardziej efektywne i pomogły w poprawie wizerunku.
Kiedy w 2012 r. większość samorządów zaczęła obniżać wydatki na promocję, wielu ekspertów marketingu miejsc uznało, że nadszedł czas na bardziej kreatywne działanie i wzrost znaczenia m.in. public relations. Tyle że analizując wypowiedzi samorządowców i wyniki przeprowadzonych w pierwszym kwartale tego roku badań ankietowych, raczej nie można się spodziewać zbyt szybkich zmian. 48 proc. biorących w badaniu pracowników wydziałów promocji największych miast uważa, iż praca w ich wydziale jest kreatywna tylko czasami, natomiast 40 proc. uznaje swoje zajęcia za kreatywne. Reszta odpowiedziała, że praca w wydziale promocji kreatywna nie jest lub dopisała inną odpowiedź niż trzy sugerowane.