Podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ Stany Zjednoczone wraz z Rosją, Białorusią, Izraelem i Koreą Północną zagłosowały przeciw ukraińskiej rezolucji, która potępia rosyjską agresję. Wcześniej Pete Hegseth, sekretarz obrony USA, pytany w Fox News o to, czy zgodziłby się ze twierdzeniem, że Rosja – nieprowokowana – zaatakowała Ukrainę, odpowiedział, iż „sytuacja jest skomplikowana”. Z kolei Donald Trump opublikował na platformie społecznościowej X wpis, w którym informuje, że prowadzi rozmowy z Władimirem Putinem na temat współpracy gospodarczej. Ponadto prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił wystawić Ukrainie rachunek za pomoc.
Jeszcze w połowie lutego dr Bartłomiej Gajos (Centrum Mieroszewskiego) w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ocenił, że wizyta Donalda Trumpa w Moskwie 9 maja to raczej polityczna fikcja. Na razie udziałowi prezydenta USA w Dniu Zwycięstwa zaprzeczają Biały Dom i Kreml. Ale jak inaczej, jeśli nie resetem, należy nazwać zbliżenie Stanów Zjednoczonych i Rosji? PiS ma wobec tego kłopot. Również z powodu antyukraińskiej narracji, na którą się zdecydował.
PiS uwiarygadnia Konfederację, która popiera antyukraiński elektorat
„Ukraina musi wygrać! Z pewnością pomogłoby w tym milion mężczyzn przebywających za granicami Ukrainy i uchylających się od obowiązku mobilizacyjnego. Wielu z nich jest w Polsce, jeździ limuzynami i spogląda na świat z apartamentów za miliony” – napisał w serwisie X Waldemar Buda, europoseł PiS, dołączając zdjęcie dwóch mercedesów. Internauci szybko ustalili, że zdjęcie zostało zrobione w kwietniu 2022 roku – w Wiedniu.
„Na Ukrainie powinny zostać zorganizowane wybory prezydenckie – pomimo wojny. W Polsce podczas pandemii wybory prezydenckie zostały przeprowadzone” – powiedziała Elżbieta Witek z PiS, powtarzając za Donaldem Trumpem i Elonem Muskiem, którzy podważają mandat Wołodymyra Zełenskiego, jednocześnie unikając nazwania Władimira Putinem dyktatorem.
Trzeba więc przyznać, że PiS w osobliwy sposób obchodził trzecią rocznicę rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, choć w 2022 roku decyzjami rządu Zjednoczonej Prawicy i związanego z nim prezydenta Andrzej Dudy Polska znalazła się w awangardzie niesionej Ukraińcom pomocy. A prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki byli w Kijowie, zanim dotarli tam zachodni liderzy. Dziś Prawo i Sprawiedliwość liczy na poparcie antyukraińskiego elektoratu. Ale cnotę straci, a rubelka i tak nie zrobi, bo wyłącznie uwiarygadnia Konfederację, za którą opowiadają się tacy wyborcy. Bo czym wobec tego popierany przez PiS kandydat na prezydenta różni się od doganiającego go w sondażach Sławomira Mentzena?