Estera Flieger: Donald Trump przegra wybory Karolowi Nawrockiemu? USA robią reset, PiS ma problem

Dziś Prawo i Sprawiedliwość liczy na poparcie antyukraińskiego elektoratu. Ale cnotę straci, a rubelka i tak nie zrobi, bo wyłącznie uwiarygadnia Konfederację, za którą opowiadają się tacy wyborcy.

Publikacja: 26.02.2025 04:42

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Foto: PAP/Lech Muszyński

Podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ Stany Zjednoczone wraz z Rosją, Białorusią, Izraelem i Koreą Północną zagłosowały przeciw ukraińskiej rezolucji, która potępia rosyjską agresję. Wcześniej Pete Hegseth, sekretarz obrony USA, pytany w Fox News o to, czy zgodziłby się ze twierdzeniem, że Rosja – nieprowokowana – zaatakowała Ukrainę, odpowiedział, iż „sytuacja jest skomplikowana”. Z kolei Donald Trump opublikował na platformie społecznościowej X wpis, w którym informuje, że prowadzi rozmowy z Władimirem Putinem na temat współpracy gospodarczej. Ponadto prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił wystawić Ukrainie rachunek za pomoc. 

Jeszcze w połowie lutego dr Bartłomiej Gajos (Centrum Mieroszewskiego) w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ocenił, że wizyta Donalda Trumpa w Moskwie 9 maja to raczej polityczna fikcja. Na razie udziałowi prezydenta USA w Dniu Zwycięstwa zaprzeczają Biały Dom i Kreml. Ale jak inaczej, jeśli nie resetem, należy nazwać zbliżenie Stanów Zjednoczonych i Rosji? PiS ma wobec tego kłopot. Również z powodu antyukraińskiej narracji, na którą się zdecydował.

PiS uwiarygadnia Konfederację, która popiera antyukraiński elektorat

„Ukraina musi wygrać! Z pewnością pomogłoby w tym milion mężczyzn przebywających za granicami Ukrainy i uchylających się od obowiązku mobilizacyjnego. Wielu z nich jest w Polsce, jeździ limuzynami i spogląda na świat z apartamentów za miliony” – napisał w serwisie X Waldemar Buda, europoseł PiS, dołączając zdjęcie dwóch mercedesów. Internauci szybko ustalili, że zdjęcie zostało zrobione w kwietniu 2022 roku – w Wiedniu.

„Na Ukrainie powinny zostać zorganizowane wybory prezydenckie – pomimo wojny. W Polsce podczas pandemii wybory prezydenckie zostały przeprowadzone” – powiedziała Elżbieta Witek z PiS, powtarzając za Donaldem Trumpem i Elonem Muskiem, którzy podważają mandat Wołodymyra Zełenskiego, jednocześnie unikając nazwania Władimira Putinem dyktatorem.

Trzeba więc przyznać, że PiS w osobliwy sposób obchodził trzecią rocznicę rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, choć w 2022 roku decyzjami rządu Zjednoczonej Prawicy i związanego z nim prezydenta Andrzej Dudy Polska znalazła się w awangardzie niesionej Ukraińcom pomocy. A prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki byli w Kijowie, zanim dotarli tam zachodni liderzy. Dziś Prawo i Sprawiedliwość liczy na poparcie antyukraińskiego elektoratu. Ale cnotę straci, a rubelka i tak nie zrobi, bo wyłącznie uwiarygadnia Konfederację, za którą opowiadają się tacy wyborcy. Bo czym wobec tego popierany przez PiS kandydat na prezydenta różni się od doganiającego go w sondażach Sławomira Mentzena?

Czytaj więcej

Estera Flieger: Ukraina miała za krótką spódniczkę

Fikołki i szpagaty Jarosława Kaczyńskiego i Karola Nawrockiego

Oprócz fikołka PiS robi szpagat: partia Jarosława Kaczyńskiego atakowała Donalda Tuska za reset w stosunkach z Rosją, a teraz w pełni popiera obierających ten kurs Donalda Trumpa i członków jego administracji. Przecież Karol Nawrocki stale przypomina, że jako prezes IPN obalał komunistyczne pomniki, podkreślając przy tym, że Federacja Rosyjska wydała za nim list gończy. Jak więc wytłumaczy, że ta sama Rosja, która go ściga, jest dziś wiarygodnym partnerem dla Donalda Trumpa? Nie uprawia gimnastyki artystycznej, tylko jest bokserem, może być więc trudno. Załóżmy, że prezydent Stanów Zjednoczonych odwiedzi Moskwę 9 maja. A przynajmniej przygotuje komunikat, który będzie legitymizował narrację historyczną Putina. Nawrockiemu to nie pomoże. Jak zareaguje wówczas historyk, skoro w trzecią rocznicę rozpoczęcia pełnoskalowej agresji milczał? Nagle Trump robi wszystko to, czym prawica latami – przecież nie bez racji – straszyła.

Jeśli PiS zakłada, że łatwo przekona wyborcę, iż wszystko to służy bezpieczeństwu Polski, srogo się myli: po pierwsze, nie jest to wiarygodne, a po drugie, polskie społeczeństwo jest wyjątkowo i niezmiennie antyrosyjskie.

Czytaj więcej

Europa ratuje Ukrainę przed Donaldem Trumpem

„Szef CDU Merz wyraźnie zapowiedział, że priorytetem niemieckiej polityki będzie uniezależnienie się od USA. Oznacza to zwrot Niemiec ku Rosji. To szansa dla Polski na rozwój relacji z USA. Jednak proniemiecki Trzaskowski tego nie zrobi. Potrzebujemy prezydenta dbającego o polskie interesy. Dlatego głosujemy na Karola Nawrockiego” – napisał na platformie X Kazimierze Smoliński z PiS. 

Na razie o zbliżeniu z Rosją wprost mówi nie Friedrich Merz, ale Donald Trump. Za wcześnie, by stwierdzić, że Europa Zachodnia odrobiła pracę domową. Jednak czy nie samodzielności chciała prawica, kiedy oklaskiwany przez nią wiceprezydent J.D. Vance wytykał Staremu Kontynentowi słabość? Gdzie tu konsekwencja: mój – amerykański – reset lepszy niż twój, niemiecki? Wreszcie, skąd założenie, że wyborca utożsami działania Trumpa z polskim interesem? Z sondażu UCE Research dla Onetu wynika, że 50,4 procent badanych zdecydowanie lub raczej nie ufa prezydentowi Stanów Zjednoczonych w sprawie Ukrainy. Z kolei badanie SW Research dla „Rzeczpospolitej” pokazuje, że Polacy są skłonni zgodzić się na rozmowy Stanów Zjednoczonych z Rosją, ale tylko jeśli weźmie w nich udział Ukraina, czy szerzej – Europa. Na razie – dowodzi tego sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej” – większość Polaków nie obawia się wycofania amerykańskich wojsk z Polski (48,2 proc.), ale nawet wśród widzów sprzyjającej przekazem Trumpowi TV Republiki jest niemała grupa, która ten lęk podziela (53 proc.).

Prawica nie nadąża za rzeczywistością

Wygląda na to, że prawica zabrnęła za daleko, skandując nazwisko prezydenta Stanów Zjednoczonych w polskim Sejmie i nie ma odwrotu (a łatwiej byłoby jej złagodzić stanowisko teraz niż za kilka miesięcy: każde zdarzenie podobne do odrzucenia przez USA wespół z Rosją rezolucji na forum ONZ idzie na konto PiS). „Rzeczywiście, można było tego nie robić, była to jakaś spontaniczna reakcja. Z punktu widzenia Polski zwycięstwo Trumpa jest sto razy lepsze niż Harris” – Przemysław Czarnek dostrzegł problem w programie „Graffiti” na antenie Polsat News. Ale ile jeszcze PiS będzie straszyć Kamalą Harris, której wypowiedzi akurat były jednoznacznie antyrosyjskie? Jest już przecież dobre kilka miesięcy po amerykańskich wyborach, a prawica nie nadąża za wydarzeniami, które mocno przyspieszyły.

Podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ Stany Zjednoczone wraz z Rosją, Białorusią, Izraelem i Koreą Północną zagłosowały przeciw ukraińskiej rezolucji, która potępia rosyjską agresję. Wcześniej Pete Hegseth, sekretarz obrony USA, pytany w Fox News o to, czy zgodziłby się ze twierdzeniem, że Rosja – nieprowokowana – zaatakowała Ukrainę, odpowiedział, iż „sytuacja jest skomplikowana”. Z kolei Donald Trump opublikował na platformie społecznościowej X wpis, w którym informuje, że prowadzi rozmowy z Władimirem Putinem na temat współpracy gospodarczej. Ponadto prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił wystawić Ukrainie rachunek za pomoc. 

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziwna kampania Hołowni dzieli Trzecią Drogę i wzmacnia Mentzena
Publicystyka
Marek Migalski: Zrozumieć Donalda Trumpa
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Donald Trump i reszta świata, czyli biznesowy model polityczny
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Zbigniew Ziobro będzie zeznawał z Białołęki lub ucieknie na Węgry
Publicystyka
Estera Flieger: Czego w sprawie Ukrainy nie mówi premier Donald Tusk