Być może jest to misja ostatniej szansy, tak szybko Ameryka podporządkowuje się żądaniom Władimira Putina. W poniedziałek wieczorem czasu warszawskiego Emmanuel Macron spotkał się w Białym Domu z Donaldem Trumpem. Zaprezentował warunki, jakie zdaniem zjednoczonej Europy trzeba spełnić dla budowy „trwałego” pokoju w Ukrainie. Wśród nich jest utrzymanie otwartych drzwi dla Kijowa do NATO i UE, wykluczenie demilitaryzacji kraju, utrzymanie sankcji nałożonych na Rosję oraz uznanie legitymizacji Wołodymyra Zełenskiego.
Aby pokazać, jak wielka jest determinacja w tych kwestiach w europejskich stolicach, w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych przyjęli 16. pakiet sankcji przeciw Rosji, a w Londynie rząd brytyjski zaaprobował największy podobny zestaw restrykcji od czasu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Już w czasie weekendu premier Keir Starmer zadzwonił do Zełenskiego, a dzień później w Kijowie stawili się przywódcy 13 krajów zachodnich: wszystko, aby podkreślić, że ukraiński prezydent jest dla nich pełnoprawnym partnerem.
Europa obawia się, że Trump chce świętować porozumienie z Putinem na Placu Czerwonym 9 maja
W Europie podejrzenia co do intencji Trumpa są jak najgorsze. Wielu uważa, że kieruje nim osobista niechęć. Domagając się rozpisania nowych wyborów, chce on zepchnąć ukraińskiego przywódcę do defensywy i skłonić do podpisania lichwiarskiego porozumienia. W poniedziałek wciąż trwały rozpoczęte 12 lutego rozmowy nad porozumieniem, które zobowiązywałoby Kijów do przekazania Amerykanom 500 mld dol. z dochodów z eksportu m.in. metali ziem rzadkich. Byłoby to jednak rozliczenie za przeszłą pomoc amerykańską: podwójny szwindel, bo nie tylko Waszyngton przekazywał wsparcie wojskowe i humanitarne w formie grantów, ale łącznie były one warte ok. 1/4 tego, czego domaga się teraz prezydent USA. Przede wszystkim jednak w porozumieniu nie ma słowa o gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Czytaj więcej
Niezależnie od wszystkiego będziemy wspierali Ukraińców – zapowiada Radosław Sikorski. Po raz pierwszy Polska dystansuje się od Ameryki Donalda Trumpa.
Zachodnie rządy obawiają się, że łasy na pochwały Trump chce doprowadzić do porozumienia z Putinem na tyle szybko, aby mógł wziąć udział w paradzie zwycięstwa na placu Czerwonym w 80. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej. – Nie możesz być słaby, to nie jest twój styl – tymi słowami miał Macron wedle swojej własnej zapowiedzi przekonywać Trumpa do odrzucenia warunków Putina. Liczył na osobistą relację, jaką udało mu się zbudować jeszcze od 2016 roku. Mimo wszystko w wielu przypadkach, jak wyjście z paryskiego porozumienia klimatycznego czy powstrzymanie irańskiego programu atomowego, Macronowi nie udawało się w przeszłości przekonać Trumpa do swoich racji. Jak będzie tym razem, nie wiadomo.