Porównywanie polityki do serialu jest mało oryginalne. Ale czasami aż trudno uwierzyć, że nie istnieje taki scenariusz: od tej strony następuje zamiana ról i teraz to prawica czyta kwestie o polskim społeczeństwie, które jej nie doceniło oraz nie dorosło do demokracji.
W końcu dotąd byliśmy przyzwyczajeni do tego, że to niektórzy z liberałów latami nie odrabiali pracy domowej, podczas gdy prawica pilnie się uczyła. Co jakiś czas więc słyszeliśmy o Polakach, którzy nie okazali należytego szacunku dla dorobku budowniczych pozbawionej wad III RP oraz sprzedali demokrację, niezależne sądownictwo i wolne media za 500 zł miesięcznie. Wytykającym błędy opozycji przyklejono łatkę symetrystów, a właściwie sprzymierzeńców PiS (nie wiadomo, co gorsze).
Czytaj więcej
Nie może być powrotu do polityki sprzed 2015 roku. Opozycja musi wreszcie zrozumieć, że Polska i...
Teraz to jednak Jacek Karnowski oznajmia, że „miliony Polaków nie doceniły zdecydowanie najlepszego rządu trzeciej niepodległości”. A jego tezę w serwisie wPolityce ilustrują rozstawione na straganie lalki: trudno nie dać się wobec tego ponieść interpretacyjnej fantazji i nie zobaczyć tu Izabeli Łęckiej, która nie chciała Stanisława Wokulskiego. Zresztą puenta tekstu Karnowskiego to istne „Farwell” (tym słowem Wokulski pożegnał Łęcką, wiedząc już, co łączy ją z Kazimierzem Starskim, dając jej to jasno do zrozumienia): publicysta żegna się równie gorzko, sugerując Polakom, że pożałują.
Jarosław Kaczyński przyznaje z kolei, że były błędy i takie jest życie, by za chwilę snuć spiskowe teorie o udziale służb w założeniu Trzeciej Drogi – jakby lata 90. trwały w najlepsze. Który więc wilk wygra w Jarosławie Kaczyńskim – całkiem niezłego diagnosty społecznych problemów czy ten zupełnie zafiksowany?