Czechy dochodzą do półmetka swojego półrocznego przewodnictwa w Unii. Kilka bieżących spraw udało im się załatwić, jak rozwiązanie konfliktu gazowego między Rosją i Ukrainą w styczniu, porozumienie w sprawie pakietu 5 mld euro na projekty antykryzysowe czy zgoda na Partnerstwo Wschodnie. Ale przed nimi stoją inne poważne wyzwania. Czy zaprosić Aleksandra Łukaszenkę na szczyt Unii ze wschodnimi sąsiadami? Decyzja musi być konsultowana z unijnymi partnerami, ale formalnie to Czesi ją podejmują. Jak negocjować ze światowymi partnerami na szczycie G20 w Londynie, który ma radzić o nowym ładzie finansowym w reakcji na kryzys? Właśnie czeskie przewodnictwo ma tam prezentować wspólne unijne stanowisko. Jest to o tyle ważne, że inne kraje obecne w G20, choćby Francja, Niemcy czy Wielka Brytania, chętnie będą się wypowiadać w imieniu UE, nie zawsze jednak zgodnie z ustaleniami całej Wspólnoty. Jak przekonać Irlandczyków do powtórzenia referendum w sprawie traktatu lizbońskiego? Decyzja w tej sprawie ma zapaść na szczycie czerwcowym. Również wtedy prawdopodobnie zostanie wybrany nowy przewodniczący Komisji Europejskiej. Jak osłabiony czeski rząd będzie wówczas prowadził negocjacje między 27 przywódcami?

Upadek rządu Topolanka nie oznacza oczywiście bezkrólewia w Pradze. Jakiś rząd będzie i wszystkie unijne rady ministrów, szczyty oraz inne spotkania będą technicznie przygotowane, a decyzje podejmowane. Tyle że znacznie osłabnie zdolność rządu czeskiego do przekonywania innych. Gabinet Topolanka i tak miał problem, po półrocznym przewodnictwie charyzmatycznego Nicolasa Sarkozy’ego, z udowodnieniem, że jest w Unii aktywny.

Teraz na pewno lista chętnych do wyręczenia Czechów w faktycznym przewodzeniu Unii w ważnych sprawach jeszcze się wydłuży. A duże kraje uznają, że trzeba wziąć unijne sprawy w swoje ręce.

I jeszcze jedno. Kryzys gospodarczy zwiększył zapotrzebowanie Unii na silnego lidera, który nie zmieniałby się co pół roku i nie byłby zależny od wewnętrznych zawirowań. Kazus Topolanka daje zwolennikom traktatu lizbońskiego, w którym wprowadzana jest funkcja stałego przewodniczącego Rady UE, silny argument.