Jak informuje Onet, do żony Pawła Wojtunika wczoraj tuż przed godz. 22.00 zadzwonił ktoś z konkretnego numeru telefonu. Zniekształcony, nieznajomy męski głos w wulgarny sposób groził rodzinie byłego szefa CBA, który przebywa obecnie w Mołdawii, gdzie pracuje jako ekspert ds. walki z korupcją. Rodzina Wojtunika przebywa natomiast w Polsce.
„Zamordujemy twoją rodzinę, zgwałcimy twoje córki. Twoja rodzina zostanie zamordowana. (...) Jesteś trupem. Spalimy cię w oponie jak murzyni. Jesteś, k..., martwy. Jesteś skończony za to, że nagłaśniałeś sprawę spoofingu i przez ciebie siedziałem. To przez ciebie siedziałem od kwietnia. Zamordujemy twoją rodzinę, zgwałcimy twoje córki" – można było usłyszeć w słuchawce. "Dobra, Krzysiek, chyba już pani zrozumiała" – przerywał głosowi męskiemu głos kobiecy, po czym połączenie się zakończyło.
Czytaj więcej
Jak przyznał w programie #RZECZoPOLITYCE Borys Budka, choć zatrzymano hakera, którego ofiarą padła jego rodzina, polityk oraz jego żona wciąż dostają wiadomości z groźbami śmierci. - Nie mam pojęcia, kto to robi, ale nie damy się zastraszyć. To ludzie pozbawieni jakiejkolwiek moralności - podkreślił poseł PO.
Osoba, która wykonała połączenie, próbuje zasugerować, że jest Krzysztofem J., zatrzymanym w kwietniu br. do sprawy głośnych przypadków tzw. spoofingu z początku roku. Mężczyzna prebywa jednak w areszcie. W poniedziałek skierowano do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia akt oskarżenia przeciwko niemu. Ataki spoofingowe, które – według prokuratury i policji – inspirował 44-letni informatyk Krzysztof J. dotknęły wcześniej m.in. Pawła Wojtunika oraz posła PO Borysa Budkę i jego żonę. Podejrzany, programista z 20-letnim stażem jako „Diabolo de Vilious”, 1 lutego br. zamieścił na forum „Cebulka” w Darknecie instruktaż wykonania spoofingu telefonicznego i linki do nagrań z kilku ataków – ustaliły policyjne Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości i Prokuratura Regionalna w Warszawie, która chce wątek J. skierować do sądu.
Na telefonie do żony Pawła Wojtunika się nie skończyło. Chwilę później do jej domu przyjechała straż pożarna oraz policja, gdyż ktoś zadzwonił, że wybuchł jest pożar. - To tylko świadczy o tym, że sprawcy wciąż są na wolności, a mężczyzna przebywający w areszcie to tylko jakaś płotka. Moja rodzina jest w szoku i czuje się zagrożona. Zwłaszcza że ten ktoś zadzwonił na zmieniony już po ostatnich atakach numer telefonu. Oczywiście sprawę ponownie zgłosimy policji z nadzieją, że wreszcie właściwi sprawcy zostaną złapani - powiedział w rozmowie z Onetem Paweł Wojtunik.