Jeszcze przed ujawnieniem tzw. afery hejterskiej (akcji oczerniania w mediach sędziów przeciwnych pisowskim zmianom w wymiarze sprawiedliwości), Waldemar Żurek złożył zawiadomienie o podejrzeniu pomówień i publicznego znieważanie go poprzez atakujące go wpisy, które mogły go narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego.
Czytaj więcej
Prokuratura w Nowym Sączu ma ocenić, czy śledczy z Kielc nie złamali prawa doprowadzając do umorzenia postępowania ws. afery hejterskiej. Prokuratura twierdziła wówczas, że nie jest w stanie ustalić sprawców szkalowania krakowskiego sędziego Waldemara Żurka, kryjących się na Twitterze pod pseudonimami.
Mała Emi ujawniła aferę hejterską, ale nie uzyskała ochrony prawnej
Zawiadomienie dotyczyło trzech hejterskich kont , w tym należącego do użytkownika „MalaEmiEmi". Potem okazało się, że było to konto Emilii Szmydt, wówczas żony sędziego Tomasza Szmydta, który także brał udział w hejtowaniu sędziów, do czego sam się przyznał w mediach. Rok temu uciekł na Białoruś.
Emilia Szmydt, która mieszka dzś w Wielkiej Brytanii, ujawniła aferę hejterską, przyznała się do hejtowania sędziów i przepraszała Waldemara Żurka za wymierzone przeciw niemu działania.
Jak informuje OKO.press, kieleccy prokuratorzy po dwóch latach umorzyli postępowanie, ale w marcu 2023 r. Sąd Rejonowy Katowice-Wschód uchylił ich decyzję i nakazał ponowne przeprowadzenie postępowania. W efekcie, po latach, Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód postawiła Emilii Szmydt zarzuty z artykułów 212 i 216 kodeksu karnego.