Julia Landowska, studentka medycyny z Gdańska, była jedną z uczestniczek protestów, które wybuchły po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji z października 2020 r. Na manifestacji 27 stycznia 2021 r. krzyczała: „J...ć PiS”, wyrażając sprzeciw wobec działań partii rządzącej. Ponad pół roku później dostała wezwanie na komisariat, a rok po manifestacji w postępowaniu nakazowym nałożono na nią karę w wysokości 50 złotych za używanie słów wulgarnych w miejscu publicznym (art. 141 Kodeksu wykroczeń). Według Fundacji Widzialne, która wspierała Julię, wezwany na świadka funkcjonariusz, który napisał notatkę służbową z manifestacji przyznał, że nie rozpoznaje Julii i nie przypomina sobie sytuacji, w której miała rzekomo złamać prawo. Mimo to Sąd Rejonowy w Gdańsku zdecydował we wrześniu 2023 r. o utrzymaniu wyroku nakazowego co do winy, ale uchylił karę 50 zł.