Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada zniesienie tzw. godzin czarnkowych. Jeszcze nie wiadomo, czy czas pracy nauczycieli zostanie wykorzystany w inny sposób, np. na kółka zainteresowań lub pomoc w odrabianiu lekcji. Tzw. godziny czarnkowe to czas, w którym nauczyciel jest dostępny w szkole – odpowiednio do potrzeb prowadzi konsultacje dla uczniów, wychowanków lub ich rodziców.
„Godziny czarnkowe” - krytykowany pomysł Przemysława Czarnka
Wprowadzony przez ministra Przemysława Czarnka obowiązek był od początku krytykowany.
– Przeprowadziliśmy sondę wśród nauczycieli na temat wykorzystania godzin dostępności w szkole. Okazało się, że rodzice z nich nie korzystali. Często brakowało miejsca, by je realizować. Zdarzało się też, że godziny te były wykorzystywane na zastępstwa doraźne. Za takie zastępstwa nauczyciele nie otrzymywali dodatkowego wynagrodzenia – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
– Rodzice nie korzystali z tzw. godzin czarnkowych. Nauczyciele byli bowiem dostępni albo o 7:15, albo podczas okienka od 13:15 w piątek. Wygodniej wyjaśnić sprawę mailowo lub umówić się na rozmowę telefoniczną – podkreśla dr Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji „Przestrzeń dla Edukacji”. I dodaje, że godziny czarnkowe należy po prostu znieść. Jeśli będą wprowadzane w ich miejsce jakieś inne zajęcia, trzeba nauczycielom podnieść pensum, a wraz z nim – zarobki.
Szkoła nie służy nauczycielom
Ale część ekspertów oświatowych jest ostrożniejsza w ocenie sytuacji.