Nadzwyczajna obrona rządu

Stan wyjątkowy powinno się wprowadzać dla bezpieczeństwa i spokoju obywateli, ale władze najwyraźniej chciały zapewnić sobie spokój od dziennikarzy relacjonujących wydarzenia nad granicą – twierdzi prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Publikacja: 05.09.2021 20:42

Ryszard Piotrowski

Ryszard Piotrowski

Foto: rp.pl

Czy wprowadzenie stanu wyjątkowego w ostatni czwartek było legalne?

Z konstytucji i ustawy o stanie wyjątkowym wynika, że można go wprowadzić, gdy zachodzą określone przesłanki, w tym zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom, a stosowane poprzednio środki okazały się nieskuteczne. W ostatnich tygodniach rząd dość często zapewniał jednak, że sytuacja na granicy jest pod kontrolą, właściwe służby pracują dobrze, a wszystkie próby nielegalnego przekraczania granicy zostały udaremnione. Skoro zatem zwykłe środki działały, to wprowadzanie teraz stanu wyjątkowego wskazuje, że albo w działaniu funkcjonariuszy było coś nie tak, albo jest to po prostu zdezawuowanie ich poprawnej pracy.

Czytaj też:

Jednak rząd podawał jako przyczynę także niebezpieczeństwo wynikające z manewrów wojskowych po białoruskiej stronie granicy...

Z tego, co wiadomo, to wspólne rosyjsko-białoruskie manewry odbywają się tam rutynowo, ale jakoś w poprzednich latach nie wprowadzano z tego powodu żadnego stanu nadzwyczajnego. Mam wrażenie, że gdyby zagrożenie było realne, to należałoby zastosować zupełnie inne środki. Prawdopodobnie trzeba by wykorzystać odpowiednia procedurę NATO stosowną dla sytuacji zagrożenia militarnego Polski jako członka sojuszu i zażądać zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku ze spodziewaną agresją. Należałoby wprowadzić stan wojenny i rozpocząć przygotowania do obrony. Nic takiego nie miało miejsca.

Rozporządzenie prezydenta RP wprowadza szereg ograniczeń dla swobód obywatelskich, choć prezydent nie wykorzystał całego możliwego ich katalogu. Czy te, które znalazły się w rozporządzeniu, jak np. zakaz imprez masowych i wstępu osób postronnych, są właściwe?

Rzeczywiście, nie nałożono wszystkich dopuszczalnych ustawą rygorów, ale i te, które nałożono, wydają się sprzeczne z ogólnym celem, jaki powinien przyświecać stanowi wyjątkowemu. Czy rozmaite festyny i wydarzenia kulturalne, które planowano w Białowieży czy Terespolu, zagrażałyby bezpieczeństwu obywateli? Nie sądzę, skoro zapowiadano je od dawna, a władze się im nie sprzeciwiały. Natomiast zakaz zgromadzeń też nie wydaje się chronić bezpieczeństwa obywateli. Może natomiast naruszać Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, ratyfikowany przez Polskę i zapewniający wolność takich zgromadzeń.

Pojawił się też obowiązek posiadania przy sobie dowodu osobistego przez osoby dorosłe...

Ten nakaz też bezpieczeństwa nie zwiększy. Nawet zakładając, że wśród nielegalnych imigrantów byłyby osoby zagrażające bezpieczeństwu państwa, to przecież nie powstrzymamy ich poprzez legitymowanie. Poza tym, jestem przekonany że Straż Graniczna i policja są profesjonalnymi służbami. Bez trudu odróżnią obywatela któregoś z krajów azjatyckich, podejrzewanego o nielegalne przekroczenie granicy, od zwykłego mieszkańca naszego kraju.

Najbardziej dotkliwym ograniczeniem, dla nas, dziennikarzy, a także dla turystów, jest zakaz wstępu do strefy stanu wyjątkowego dla osób z zewnątrz. Czy da się to usprawiedliwić?

Najwyraźniej potraktowano dziennikarzy, działaczy różnych organizacji społecznych czy nawet turystów na równi z nielegalnymi uchodźcami albo nawet żołnierzami zza Bugu. Czy rzeczywiście takie osoby stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli? Jeśli nawet w strefie tej pojawi się znany adwokat czy działacz społeczny, który będzie tam głosił swoje poglądy, to czy jest on zagrożeniem dla obywateli? Dla popularności rządu – być może, ale dla obywateli na pewno nie. Kolejnym dziwnym zakazem jest zakaz fotografowania infrastruktury granicznej, także w przypadku, gdy stanowi ona tło dla policjanta, pogranicznika czy żołnierza. Dziwne to sformułowanie, bo sugerowałoby, że można fotografować funkcjonariusza, ale potem obrobić to zdjęcie, wstawić jako tło jakiś piękny krajobraz i wszystko będzie legalne...

A jak ocenia pan ograniczenie dostępu do informacji publicznej?

Dotyczy ono różnych czynności służbowych związanych z ochroną granicy. Znów nie mogę zrozumieć, w jaki sposób ma to zwiększyć bezpieczeństwo obywateli. Nawet jeśli władze nie będą chciały o jakichś swoich działaniach informować podczas stanu wyjątkowego, to i tak te informacje trzeba będzie ujawnić po jego zakończeniu. Spójrzmy na to jeszcze od strony konstytucji. Przewiduje ona wyraźnie, że przepisy o stanach nadzwyczajnych nie mogą ograniczać praw np. do humanitarnego traktowania. Jeśli zatem ktoś na granicy zostanie brutalnie pobity przez służby, a opinia publiczna się o tym nie dowie – jak można mówić o jakimkolwiek nadzorze społecznym nad przestrzeganiem praw obywatelskich, choćby ograniczonych? Zresztą jeśli władze uważają, że działają zgodnie z prawem, to dlaczego chcą coś ukryć?

Ale zakaz posiadania broni palnej da się chyba usprawiedliwić?

Nie jestem pewien. Zakładamy przecież, że stan wyjątkowy ma zwiększyć nasze bezpieczeństwo wobec zagrożeń zza białoruskiej granicy. Gdyby rzeczywiście przeniknęli przez granice jacyś obcy żołnierze, to osoby posiadające legalnie broń mogłyby się przed nimi bronić. Wprowadzono zakaz noszenia broni, co jednak nie wyklucza jej użycia do obrony w razie konieczności.

Czy zatem większość z tych ograniczeń nie ma sensu?

Być może mają jakiś sens, ale raczej nie wprowadzono ich w celu zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom. Czy konsultowano z nimi te rozwiązania? Chodzi tu raczej o to, by rząd zabezpieczył się przed dziennikarzami i działaczami organizacji społecznych, którzy monitorują wydarzenia na granicy. Intencje tego stanu wyjątkowego są zatem zupełnie sprzeczne z konstytucyjnymi założeniami tego rozwiązania.

Czy zatem autorów tego stanu wyjątkowego będzie można kiedyś pociągnąć do odpowiedzialności?

Teoretycznie tak, ale postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu wymaga wniosku 140 członków Zgromadzenia Narodowego. Następnie wniosek musi uzyskać poparcie dwóch trzecich głosów tegoż Zgromadzenia. Na razie takiej większości raczej nie uda się zebrać. Być może byłoby to możliwe w przyszłości, bo okres przedawnienia wynosi tu dziesięć lat.

Wróćmy jeszcze do dzisiejszych rygorów na pograniczu białoruskim. Czy gdyby sytuacja w tym rejonie w ciągu najbliższych dni uległa zmianie, to część z tych rygorów można by znieść bądź dodać nowe?

Nie wydaje mi się, aby to było możliwe. Spójrzmy na konstytucyjną procedurę ustanawiania stanu wyjątkowego. Prezydent po to przekazuje do Sejmu rozporządzenie w konkretnym kształcie, by ten je zatwierdził lub odrzucił. Pod warunkiem działania w dobrej wierze można by przyjąć, że po zakończeniu stanu wyjątkowego zostanie wprowadzony nowy i będzie przedstawiony Sejmowi do akceptacji nowy zakres ograniczeń praw obywatelskich.

Czy konstytucja na to pozwala?

Moim zdaniem nie. Po zakończeniu stanu wyjątkowego można go przedłużyć za uprzednią zgodą Sejmu. Jeśli to nie nastąpi, to ponowne wprowadzenie stanu wyjątkowego z tych samych powodów mogłoby prowadzić do obejścia konstytucji. Byłoby możliwe wprowadzanie stanu wyjątkowego, dopóki nie znalazłaby się większość zdolna do uchylenia rozporządzenia prezydenta, a tym samym przedłużanie różnych kadencji. Mielibyśmy państwo stanu wyjątkowego. Trzeba zatem przyjąć, że w świetle konstytucji stan wyjątkowy nie może trwać dłużej niż 150 dni. Teraz został wprowadzony na 30 dni, chociaż można było wprowadzić go na 90 dni. Stan wyjątkowy wprowadzony teraz można przedłużyć, za uprzednią zgodą Sejmu, na czas nie dłuższy niż 60 dni. To wszystko. Wprowadzenie nowego stanu wyjątkowego wymaga zaistnienia nowych okoliczności faktycznych i nowych przesłanek. Zasada rzetelności i sprawności działania instytucji publicznych wyklucza wprowadzenie stanu wyjątkowego w innych okolicznościach niż konstytucyjnie dopuszczalne, a przecież właśnie z tym mamy teraz do czynienia. Trzeba zatem zachować ostrożność. Nie można wykluczyć, że pojawią się nowe okoliczności faktyczne, uzasadniające ponowne ogłoszenie stanu wyjątkowego w dobrej wierze. Stosowanie konstytucji co do zasady wymaga dobrej wiary i empatii.

Gdyby zatem rząd zechciał nakazać np. wyłączenie przygranicznych nadajników telefonii komórkowej, to cała procedura wprowadzania stanu wyjątkowego musiałaby zacząć się od początku?

Na emisję sygnałów blokujących sieci telekomunikacyjne dla uniemożliwienia przekazywania treści zwiększających zagrożenie pozwala ustawa o stanie wyjątkowym. Jednak prezydenckiego rozporządzenia nie można nowelizować. Tak jak powiedziałem – wydaje się, że jedyną drogą byłoby ponowne ogłoszenie stanu wyjątkowego, gdy ten obecny się zakończy, ale w zupełnie nowych okolicznościach faktycznych. To jest mało realne.

Już pierwsze godziny stanu wyjątkowego pokazały, że może nastąpić kolizja przepisów o stanie wyjątkowym z przepisami powszechnie obowiązującymi. Rozporządzenie rządowe nakazało w ciągu kilku godzin opuścić miejscowości przygraniczne wszystkim osobom postronnym. Tymczasem w jednym z hoteli w Białowieży odbywała się w czwartek zakrapiana impreza. Gdyby jej uczestnicy natychmiast siedli za kierownice swoich pojazdów i wyjechali, złamaliby prawo o ruchu drogowym i naraziliby na niebezpieczeństwo inne osoby. Co powinny robić służby w takich sytuacjach?

Rzeczywiście, takie sytuacje kolizyjne mogą się zdarzyć. Jednak w takich sytuacjach różne służby powinny działać w dobrej wierze, a różne środki podejmować proporcjonalnie do potrzeb. Także obywatele powinni działać w sposób rozsądnie zmierzający do przestrzegania tych rygorów. Jeśli na przykład ktoś uda się z pielgrzymką do przygranicznego sanktuarium, to zrobi to legalnie. Jednak nie powinien przeciągać tam swojego pobytu nadmiernie poza czas związany z obrzędami religijnymi. Podobnie we wspomnianym hotelu – gdy tylko goście doszli do siebie, powinni opuścić teren obowiązywania stanu wyjątkowego. Można sobie wyobrazić obywatelskie nieposłuszeństwo, ale ono byłoby usprawiedliwione, tylko gdyby chodziło o obronę jakiegoś dobra. Raczej trudno za takie dobro uznać sam pobyt w hotelu.

Czy w sytuacjach wątpliwych będą o tym rozstrzygały sądy?

Oczywiście! Przecież obywatele zamieszkujący w pobliżu granicy nie zostali pozbawieni prawa do sadu ani to prawo nie zostało ograniczone. Zresztą Konstytucja RP pozwala na różne ograniczenia praw obywatelskich w stanach nadzwyczajnych, ale jest kilka praw, w tym prawo do sądu, którego ograniczyć nie można. Dotyczy to zarówno sądów krajowych, jak też np. Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Zresztą ten ostatni w swoim orzecznictwie już się wypowiadał o stanach nadzwyczajnych. Stwierdzał, że można je wprowadzać w sytuacji dotyczącej całej populacji i stanowiącej zagrożenie dla organizacji życia wspólnoty tworzącej państwo. Mam wrażenie, że dzisiejszy stan wyjątkowy nie trzyma się tego standardu. A to może oznaczać, że nawet jeśli jakiś wyrok sądu polskiego potwierdzi działanie władz na podstawie przepisów o stanie wyjątkowym, to Trybunał w Strasburgu taki wyrok może podważyć.

Wyjaśnijmy jeszcze jedną ważną kwestię: pozbawianie wolności osób naruszających rygory stanu wyjątkowego. Wielu osobom, zwłaszcza starszym, przychodzą na myśl internowania z czasów stanu wojennego wprowadzonego 40 lat temu. Jak będzie teraz?

Dziś takie uwięzienie bez wyroku sądu jest w ustawie nazywane odosobnieniem. Może się do pewnego stopnia kojarzyć z tamtymi czasami, choć teraz decyzje wojewody o odosobnieniu można zaskarżać do sądu. Jednak w prezydenckim rozporządzeniu z 2 września nie wymieniono odosobnienia, podobnie jak rozmów ostrzegawczych czy użycia broni palnej przez policję i wojsko. Nie będzie zatem możliwe zastosowanie owego „internowania". Osoby podejrzewane o przestępstwa będą więc miały dostęp do sądu i prawo do obrońcy na zwykłych zasadach.

Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach