Na oddziały psychiatryczne nie zawsze trafiają chorzy

Nawet bez twardego dowodu można umieścić człowieka w szpitalu. I nie dać szans na obronę.

Publikacja: 01.03.2014 10:23

Na oddziały psychiatryczne nie zawsze trafiają chorzy

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Bogdan Sawicki, pracownik apteki w Szpitalu Psychiatrycznym w Lubiążu, przekonał się, z jaką łatwością można łamać w Polsce prawa człowieka, pacjenta i pracownika.

W grudniu 2013 r. podjął strajk głodowy. Wcześniej w związku ze śmiercią żony miał problemy rodzinne, był też zagrożony zwolnieniem. Jacek Kacalak, dyrektor szpitala i psychiatra w jednej osobie, wraz z kolegami zdecydował, że pracownika trzeba odizolować pod pretekstem próby samobójczej. Umieszczono go na tydzień w Szpitalu Psychiatrycznym w Bolesławcu.

– Pracodawca posłużył się tu batem na niepokornych pracowników: „zamknę cię w psychiatryku, to skruszejesz" – mówi Dariusz Lotz, adwokat  Sawickiego.

Mężczyzna wygrał właśnie sprawę w sądzie II instancji: jego pobyt w lecznicy był niepotrzebny. Mimo to pracodawca twierdzi, że po raz drugi postąpiłby tak samo.

– Zamknął się w aptece, gdzie są leki narkotyczne, a wcześniej powiedział przewodniczącemu związków zawodowych, że nie ma po co żyć. Myśleliśmy, że się zabije – tłumaczy dyrektor.

– Desperacja i strajk to niewystarczające powody, by zamknąć kogoś w szpitalu – uważa prof. Bartosz Łoza ze Szpitala Psychiatrycznego w podwarszawskich Tworkach.

Zawieziony karetką do szpitala Sawicki skarży się na nieetyczne zachowanie tamtejszych medyków.

– Lekarz przyjmujący mnie powiedział: „O k..., skoro była próba samobójcza, muszę pana zamknąć" – relacjonuje.

Zaprzecza temu Tomasz Piss, lekarz koordynator izby przyjęć szpitala w Bolesławcu.

– Nie używałem wulgaryzmów, a pacjent mógł być w stanie psychotycznym – mówił w postępowaniu przed sądem.

Zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia psychicznego, aby umieścić kogoś w szpitalu psychiatrycznym bez jego zgody, potrzebna jest opinia kilku lekarzy. Jednego kierującego do szpitala oraz najlepiej dwóch, którzy decydują o przyjęciu pacjenta do lecznicy.

Bogdan Sawicki spędził w szpitalu tydzień. Mówi, że w tym czasie personel medyczny utrudniał mu dostęp do rzecznika praw pacjenta – a taki jest w każdym szpitalu psychiatrycznym. Wyszedł po siedmiu dniach, bo ordynator uznał, że nie ma po co go dłużej trzymać.

– Szpitalom nie opłaca się też długo przetrzymywać pacjentów, bo im dłużej są hospitalizowani, tym mniej im NFZ za to płaci – tłumaczy Katarzyna Łakoma z Biura Rzecznika Praw Pacjenta.

Sąd rodzinny w Bolesławcu stwierdził 24 grudnia na posiedzeniu niejawnym, że Sawicki słusznie się znalazł w szpitalu. Sąd zajął się sprawą, bo ustawa o ochronie zdrowia psychicznego wskazuje, że lekarze muszą zawsze powiadamiać sąd opiekuńczy o przyjęciu pacjenta bez jego zgody.

Sawicki nie poddał się. Po wyjściu ze szpitala wniósł apelację od wyroku sądu I instancji. Wystąpił o adwokata, bo w sprawach o ochronę zdrowia psychicznego sąd nie przyznaje pełnomocnika z urzędu. Rzecznik praw obywatelskich uważa zresztą, że jest to naruszenie praw tych pacjentów.

Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze 20 lutego 2014 r. uznał, że Sawicki niesłusznie znalazł się w szpitalu. Skrytykował też opinię biegłego psychiatry przygotowaną dla sądu rodzinnego.

– Nie wynikało z niej, by doszło do próby samobójczej. A tylko bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia lub choroba psychiczna mogą być podstawą do zamknięcia w szpitalu bez zgody pacjenta – wyjaśnia mec. Lotz.

Piotr Pobocha, lekarz psychiatra, który sporządził opinię prywatną dla Sawickiego, również jest zdania, że nie było podstaw do umieszczania mężczyzny w szpitalu.

Przykład ten dowodzi, jak niedoskonałe są przepisy ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Ma ona przecież chronić tych najsłabszych spośród pacjentów. Jednak w takich wypadkach pacjent nie może się bronić.

– Ta procedura jest jak proces z Franza Kafki - mówi adwokat Lotz.

Sąd rodzinny, badając, czy słusznie zamknięto człowieka bez jego zgody, orzeka na posiedzeniu niejawnym, bez udziału zainteresowanego. Jeszcze gorzej jest z opiniami biegłych.

– Są często jednostronne, lekarze potwierdzają, że decyzja kolegów była słuszna – mówi radca prawny Jolanta Budzowska z kancelarii Budzowska, Fiutowski i Partnerzy. Podkreśla, że biegli lekarze powinni ponosić odpowiedzialność odszkodowawczą wobec pacjenta za nierzetelne opinie. Przez takie właśnie decyzje za aptekarzem może ciągnąć się opinia osoby leczonej psychiatrycznie.

Do rzecznika praw obywatelskich co miesiąc wpływa kilkanaście skarg od osób umieszczanych na oddziałach psychiatrycznych. Prof. Irena Lipowicz walczy o to, aby dla takiego pacjenta sąd ustanawiał pełnomocnika z urzędu. Ministerstwo Zdrowia obiecuje, że zmieni przepisy, ale nie mówi – kiedy.

Bogdan Sawicki, pracownik apteki w Szpitalu Psychiatrycznym w Lubiążu, przekonał się, z jaką łatwością można łamać w Polsce prawa człowieka, pacjenta i pracownika.

W grudniu 2013 r. podjął strajk głodowy. Wcześniej w związku ze śmiercią żony miał problemy rodzinne, był też zagrożony zwolnieniem. Jacek Kacalak, dyrektor szpitala i psychiatra w jednej osobie, wraz z kolegami zdecydował, że pracownika trzeba odizolować pod pretekstem próby samobójczej. Umieszczono go na tydzień w Szpitalu Psychiatrycznym w Bolesławcu.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Ochrona zdrowia
Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"
Ubezpieczenia i odszkodowania
Ten ubezpieczyciel dostał zakaz sprzedaży polis OC. Co to oznacza dla klientów?
Praca, Emerytury i renty
Zmiany w płacy minimalnej. Wiemy, co wejdzie w skład wynagrodzenia pracowników
Matura i egzamin ósmoklasisty
Szef CKE: W tym roku egzamin ósmoklasisty i matura będą łatwiejsze
Sądy i trybunały
Sąd: prokuratura ma przeprowadzić śledztwo ws. Małgorzaty Manowskiej