Europejskie siły pokojowe w Ukrainie i kremlowskie fochy

Kreml jeszcze nawet nie wyraził zgody na zawieszenie broni, a już nie zgadza się na siły pokojowe z Europy. Ale zdecydowanie prezydenta Macrona wywarło wrażenie na władcach Rosji.

Publikacja: 18.03.2025 05:06

Europejskie siły pokojowe w Ukrainie i kremlowskie fochy

Foto: REUTERS/Yuri Kochetkov

– Ukraina jest suwerennym krajem i jeśli ona poprosi, by sojusznicze wojska znajdowały się na jej terytorium, to nie Rosja będzie decydowała o tym – powiedział Emmanuel Macron o ewentualnym rozmieszczeniu nad Dnieprem europejskich oddziałów.

Jednocześnie brytyjskie media twierdzą, że Londyn gotów jest wysłać wojska do Ukrainy „na tak długo, jak długo to będzie potrzebne”. „To będzie zobowiązanie długoterminowe, mowa jest o latach” – pisze „The Times”.

Moskwa nie wie, jak przeciwstawiać się wysłaniu europejskich wojsk do Ukrainy

Pierwszą reakcją Moskwy były wyzwiska i drwiny pod adresem Europejczyków nawet ze strony zawodowych dyplomatów Kremla. „Macron zdziera zelówki w poszukiwaniu usprawiedliwienia dla współudziału w konflikcie” – napisał w internecie rosyjski „ambasador do spraw nadzwyczajnych”, a dokładniej ds. „przestępstw kijowskiego reżimu” Rodion Mirosznik. W porównaniu z byłym premiero-prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem i tak był to szczyt elegancji. – Wy się lepiej poradźcie Trumpa, bydlaki – rzucił pod adresem przywódców Francji i Wielkiej Brytanii.

Według niego „siły pokojowe powinny być z krajów, które nie wchodzą do NATO. Ale nie, oni i tak chcą wysłać dziesiątki tysięcy. Powiedzcie jasno, że chcecie okazać wojskową pomoc neonazistom w Kijowie. A to oznacza wojnę (Rosji) z NATO”.

Czytaj więcej

Więcej państw chce zaangażować się w wysłanie sił pokojowych na Ukrainę

– Reakcje państw europejskich w ogóle nie mają żadnego znaczenia w tym przypadku, dlatego że – jak widzimy – miotają się z jednej skrajności w drugą. (…) Na obecnym etapie nie są ważnymi aktorami – bagatelizował sprawę moskiewski ekspert Fiodor Łukjanow.

Głównym jednak przeciwnikiem pojawienia się Europejczyków nad Dnieprem jest – przynajmniej publicznie – putinowskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

– Obecność wojsk państw NATO pod dowolną flagą, w dowolnej roli na ukraińskiej ziemi jest dla nas zagrożeniem – mówił minister Siergiej Ławrow w wywiadzie dla amerykańskich blogerów. Jego podwładni wskazywali nawet na państwa pozaeuropejskie, które mogłyby przysłać nad Dniepr jakieś siły. – Dlaczego (Londyn i Paryż) uważają, że lepiej pasują do tej sytuacji niż siły pokojowe z państw Globalnego Południa? Oczywiście, jeśli takie siły są w ogóle konieczne w Ukrainie, co jest wątpliwe – pytał przedstawiciel Rosji w Wiedniu.

Z Globalnego Południa dotychczas jedynie Brazylia publicznie ogłosiła, że mogłaby wysłać wojska nad Dniepr. Kijów nawet tego nie skomentował, w Ukrainie uważają obecnego brazylijskiego prezydenta Lulę da Silvę za sojusznika Władimira Putina.

Co się stanie, jeśli Europejczycy postawią Kreml przed faktem dokonanym

Jednak w samej Moskwie eksperci przestrzegali już wcześniej, że „europejskie siły mogą się po prostu desantować w Ukrainie, nie pytając Rosji o zgodę”. Wtedy Kreml nie bardzo wiedziałby, co robić, ewentualne ich zaatakowanie automatycznie oznaczałoby wojnę z przynajmniej dwoma mocarstwami atomowymi: Francją i Wielką Brytanią. Rosyjski MSZ musiał usłyszeć przestrogi tych analityków, bowiem w ciągu jednej doby złagodził ton.

– Traktat pokojowy może przewidywać obecność w Ukrainie nieuzbrojonych obserwatorów, cywilnej misji, które będzie śledzić wykonanie poszczególnych aspektów porozumienia albo mechanizmów gwarancyjnych – powiedział wiceminister MSZ Aleksandr Gruszko, choć wskazywał na ewentualne zawarcie traktatu pokojowego, o którym jeszcze nie ma mowy. Negocjacje na razie dotyczą tylko zawieszenia broni.

Czytaj więcej

Ilu Ukraińców jest gotowych zrzec się części terytorium kraju, by osiągnąć pokój?

Inni jak na komendę zaczęli już sugerować, że taka misja może być pod patronatem OBWE – czyli byłaby jednak europejską. Jednak Ukraińcy z ogromną niechęcią odnoszą się do tej organizacji, która przez kilka lat nadzorowała zawieszenie broni w Donbasie, nim nie rozpoczął się putinowski najazd.

– W przededniu wojny OBWE próbowała wypełniać swoje funkcje, a nawet pisała jakieś raporty o tym, że napięcie stopniowo spada, a ilość ostrzałów zmniejsza się. (…) Ale wtedy misja OBWE nie miała wystarczających zasobów, by całkowicie zapanować nad linią styczności dwóch stron i zapewnić choćby normalną obserwację – przypomina niezależny rosyjski politolog Jewgienij Roszczin.

Ówczesna misja OBWE skończyła się wyrzuceniem przez Rosjan jej obserwatorów z Donbasu po rozpoczęciu wojny, a potem rozkradzeniem przez miejscowe bojówki ich samochodów. Nikt teraz nie może też zapewnić, że Kreml w ogóle jest zainteresowany pojawieniem się takiego niezależnego obserwatora, mającego tym razem środki i odpowiednią ilość ludzi, by pilnować całej linii frontu.

W przypadku ogłoszenia zawieszenia broni sami Ukraińcy obecnie dopuszczają już ściągnięcie na linię frontu jakichś obserwatorów, gdy tymczasem wojska europejskie stacjonowałyby w głębi kraju.

Czytaj więcej

Rosjanie wypychają Ukraińców z obwodu kurskiego. Kijów traci ważną kartę przetargową

– Pewnie też (misja obserwująca zawieszenie broni) powinna zawierać jakiś komponent międzynarodowy. Zwykle takie mechanizmy kontroli tworzone są pod egidą ONZ, OBWE czy jakichś innych międzynarodowych instytucji – powiedział ukraiński minister spraw zagranicznych Andrij Sybiha.

– Co się zaś tyczy obecności w Ukrainie sił pokojowych z Europy, przeciw czemu aktywnie występuje minister Ławrow, to należy obecnie traktować to jako swego rodzaju pozycję negocjacyjną. Jeśli zachodni sojusznicy Ukrainy proponują wysłanie swych wojsk tam, to znaczy, że należy z nimi potargować się o to. Po prostu jeszcze jeden punkt negocjacyjnych pozycji Kremla – wyjaśnia Roszczin.

– Ukraina jest suwerennym krajem i jeśli ona poprosi, by sojusznicze wojska znajdowały się na jej terytorium, to nie Rosja będzie decydowała o tym – powiedział Emmanuel Macron o ewentualnym rozmieszczeniu nad Dnieprem europejskich oddziałów.

Jednocześnie brytyjskie media twierdzą, że Londyn gotów jest wysłać wojska do Ukrainy „na tak długo, jak długo to będzie potrzebne”. „To będzie zobowiązanie długoterminowe, mowa jest o latach” – pisze „The Times”.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Administracja Trumpa zamyka media. "Nagroda dla dyktatorów i despotów”
Polityka
Europa dozbroi Ukrainę? Wątpliwości mają nie tylko Węgry
Polityka
Demokraci kapitulują przed Trumpem
Polityka
Kiedy koniec wojny w Ukrainie? Kreml chce grać na czas
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Polityka
Nadchodzi koniec Radia Wolna Europa? Prezent Trumpa dla dyktatorów
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń