Prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że ukraiński przywódca Wołodymyr Zełenski już w piątek uda się do Stanów Zjednoczonych i podpisze porozumienie „warte bilion dolarów”. Wygląda na to, że trwające od kilku tygodni negocjacje w sprawie ukraińskich zasobów naturalnych (w tym metali ziem rzadkich) właśnie dobiegają końca.
Czytaj więcej
Rosyjski dyktator kusi Amerykanów bogatymi złożami cennych metali, proponuje wspólne inwestycje na Syberii i deklaruje gotowość radykalnego zmniejszenia budżetu wojskowego. Co to może oznaczać dla bezpieczeństwa Europy?
– Powiem tak, oni (ukraińscy żołnierze – red.) są bardzo odważni, są dobrymi żołnierzami, ale bez Stanów Zjednoczonych, naszych pieniędzy i sprzętu wojskowego ta wojna zakończyłaby się bardzo szybko – tak Trump tłumaczył motywację Ukraińców do podpisania porozumienia z USA. A to oznacza, że Kijów nie miał dużego pola manewru podczas tych negocjacji. Wszystko wskazuje na to, że odmawiając Amerykanom Zełenski mógłby narazić kraj na utratę pomocy wojskowej i finansowej z USA, która obecnie jest dostarczana na podstawie umów zawartych jeszcze z administracją Joe Bidena. Kijów mógłby też pozostać bez amerykańskich technologii (np. Starlink) czy wsparcia amerykańskiego wywiadu i ośrodków analitycznych. I to w warunkach trwającej od miesięcy ofensywy Rosji na kilku odcinkach frontu.
Zełenski jedzie do Waszyngtonu. Donald Trump chce zarobić na ukraińskich zasobach naturalnych
Z ukraińskich, ale też amerykańskich mediów wynika, że umowa zakłada powołanie amerykańsko-ukraińskiego funduszu, który będzie otrzymywał 50 proc. wszystkich zysków z „monetyzacji ukraińskich zasobów naturalnych”. Nie dotknie to państwowych spółek ukraińskich, które obecnie zasilają budżet kraju. Chodzi o nowe inwestycje w metale ziem rzadkich, ale też ropę i gaz oraz całą infrastrukturę wykorzystywaną do wydobycia i eksportu tych surowców (w tym porty). Z doniesień tych wynika, że ostatnie słowo w zarządzaniu funduszem będzie należało do Amerykanów, aczkolwiek nieznane są jeszcze szczegóły dokładnego podziału udziałów. Na razie nie wiadomo, jaka część zysków funduszu zasili gospodarkę ukraińską w ramach tzw. reinwestycji, a jaka trafi do USA.
Czytaj więcej
Wojna z Ukrainą i nieustanna walka z zewnętrznymi wrogami są paliwem napędowym reżimu na Kremlu. Gdy tego paliwa zabraknie, zbudowany przez Putina system może się posypać.