Rusłan Szoszyn: Umowa z Trumpem to ostatnia deska ratunku dla Ukrainy

Władze ukraińskie nie mogły odmówić amerykańskiemu prezydentowi. W Kijowie liczą, że przynajmniej warta miliardy dolarów umowa zmotywuje USA do powstrzymania dalszej ekspansji Rosji.

Publikacja: 26.02.2025 17:17

Rusłan Szoszyn: Umowa z Trumpem to ostatnia deska ratunku dla Ukrainy

Foto: REUTERS/Shannon Stapleton

Prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że ukraiński przywódca Wołodymyr Zełenski już w piątek uda się do Stanów Zjednoczonych i podpisze porozumienie „warte bilion dolarów”. Wygląda na to, że trwające od kilku tygodni negocjacje w sprawie ukraińskich zasobów naturalnych (w tym metali ziem rzadkich) właśnie dobiegają końca.

Czytaj więcej

Putin ściga się o względy Trumpa. Czym Rosja kusi USA?

– Powiem tak, oni (ukraińscy żołnierze – red.) są bardzo odważni, są dobrymi żołnierzami, ale bez Stanów Zjednoczonych, naszych pieniędzy i sprzętu wojskowego ta wojna zakończyłaby się bardzo szybko – tak Trump tłumaczył motywację Ukraińców do podpisania porozumienia z USA. A to oznacza, że Kijów nie miał dużego pola manewru podczas tych negocjacji. Wszystko wskazuje na to, że odmawiając Amerykanom Zełenski mógłby narazić kraj na utratę pomocy wojskowej i finansowej z USA, która obecnie jest dostarczana na podstawie umów zawartych jeszcze z administracją Joe Bidena. Kijów mógłby też pozostać bez amerykańskich technologii (np. Starlink) czy wsparcia amerykańskiego wywiadu i ośrodków analitycznych. I to w warunkach trwającej od miesięcy ofensywy Rosji na kilku odcinkach frontu.

Zełenski jedzie do Waszyngtonu. Donald Trump chce zarobić na ukraińskich zasobach naturalnych

Z ukraińskich, ale też amerykańskich mediów wynika, że umowa zakłada powołanie amerykańsko-ukraińskiego funduszu, który będzie otrzymywał 50 proc. wszystkich zysków z „monetyzacji ukraińskich zasobów naturalnych”. Nie dotknie to państwowych spółek ukraińskich, które obecnie zasilają budżet kraju. Chodzi o nowe inwestycje w metale ziem rzadkich, ale też ropę i gaz oraz całą infrastrukturę wykorzystywaną do wydobycia i eksportu tych surowców (w tym porty). Z doniesień tych wynika, że ostatnie słowo w zarządzaniu funduszem będzie należało do Amerykanów, aczkolwiek nieznane są jeszcze szczegóły dokładnego podziału udziałów. Na razie nie wiadomo, jaka część zysków funduszu zasili gospodarkę ukraińską w ramach tzw. reinwestycji, a jaka trafi do USA.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Dlaczego Putin nie zatrzyma wojny? Jest kilka powodów

Trump nie ukrywa, że dzięki inwestycjom w ukraińskie zasoby naturalne chce zwrócić amerykańskiemu podatnikowi środki, które Stany Zjednoczone wydały na różnego rodzaju pomoc Ukrainie. Mówi o 350 mld dolarów. Zełenski wcześniej to prostował i przekonywał, że pomoc USA wyniosła 100 mld dolarów w postaci bezzwrotnych grantów. Nie wiadomo, przez ile lat będzie obowiązywała ta historyczna umowa, która zostanie sporządzona już w tym tygodniu.

Wiadomo jedynie, że w uzgodnionym dokumencie nie ma mowy o żadnych gwarancjach bezpieczeństwa ze strony USA dla Kijowa. A przecież taki był początkowo cel Zełenskiego, który oferując w ubiegłym roku (w ramach tzw. planu zwycięstwa) zasoby naturalne swojego kraju, liczył na pomoc Zachodu w powstrzymaniu Rosji.

Amerykańskie inwestycje powstrzymają ekspansję Putina na Zachód? W Kijowie na to liczą

Wszystko wskazuje na to, że przyszłe pokolenia Ukraińców będą musiały przekazywać część zysków z połowy swoich zasobów naturalnych obcemu mocarstwu przez długie lata. Dla każdego demokratycznego państwa taki układ mógłby kojarzyć się z kolonizacją, bo w pewnym stopniu ogranicza suwerenność kraju. Biorąc jednak pod uwagę sytuację, w której znajduje się Ukraina po trzech latach wojny z Rosją, i skalę zależność od wsparcia z USA, dla Kijowa taka umowa może też się okazać ostatnią deską ratunku.

Czytaj więcej

Doradca Wołodymyra Zełenskiego ostrzega: Rosja może dokonać ludobójstwa na Ukrainie

Wiele złóż np. litu, tytanu czy uranu znajduje się we wschodniej i centralnej części Ukrainy. Z kolei ropa, gaz i porty znajdują się na południu, w kontrolowanej przez władze ukraińskie części wybrzeża Morza Czarnego.

Obecność nad Dnieprem amerykańskich korporacji mogłaby zakłócić plany Putina co do dalszej ekspansji terytorialnej, nawet jeżeli Amerykanie nie udzielą na piśmie Ukraińcom gwarancji bezpieczeństwa.

 Obecność nad Dnieprem amerykańskich korporacji mogłaby zakłócić plany Putina co do dalszej ekspansji terytorialnej, nawet jeżeli Amerykanie nie udzielą na piśmie Ukraińcom gwarancji bezpieczeństwa.

Trudno sobie wyobrazić, by Stany Zjednoczone w sytuacji zagrożenia bez walki pozostawiły tam swoje inwestycje, które przecież pochłoną wiele miliardów dolarów z kieszeni amerykańskich podatników (bo ukraińskie złoża trzeba jeszcze zbadać pod względem ilości i jakości, ale też wydobyć). I każdy przyszły prezydent USA będzie tych inwestycji bronił. Innych gwarancji bezpieczeństwa Ukraina nie ma, a drzwi do NATO prawdopodobnie pozostaną zamknięte na długie lata.

Czytaj więcej

Rosyjski opozycjonista: Druga Jałta jest możliwa. I byłaby lepsza niż całkowity chaos

Obecność żołnierzy misji pokojowej Europy (gdyby do tego przekonano Putina) wzmocniłoby poczucie bezpieczeństwa Ukraińców, a amerykańskie inwestycje zagwarantowałyby wieloletnie poparcie i zainteresowanie tym krajem ze strony USA.

Umowa z USA zmniejsza ryzyko korupcji podczas odbudowy Ukrainy

Mimo wojny w rankingu Transparency International Ukraina pod względem korupcji znajdowała się na 105. miejscu ze 180 państw świata. Mniej więcej na poziomie Algierii czy Nepalu.

Powołanie więc wspólnego ukraińsko-amerykańskiego funduszu, który ma ożywić ukraińską gospodarkę i przyczynić się do odbudowy zrujnowanych bombami Putina miast, wydaje się być sensowne. Zwłaszcza że kontrolę nad wydatkami mają sprawować Stany Zjednoczone, którzy znajdują się w czołówce najmniej skorumpowanych państw świata. To jeszcze o niczym nie przesądza, ale zmniejsza ryzyko korupcji podczas odbudowy Ukrainy po wojnie. 

Prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że ukraiński przywódca Wołodymyr Zełenski już w piątek uda się do Stanów Zjednoczonych i podpisze porozumienie „warte bilion dolarów”. Wygląda na to, że trwające od kilku tygodni negocjacje w sprawie ukraińskich zasobów naturalnych (w tym metali ziem rzadkich) właśnie dobiegają końca.

– Powiem tak, oni (ukraińscy żołnierze – red.) są bardzo odważni, są dobrymi żołnierzami, ale bez Stanów Zjednoczonych, naszych pieniędzy i sprzętu wojskowego ta wojna zakończyłaby się bardzo szybko – tak Trump tłumaczył motywację Ukraińców do podpisania porozumienia z USA. A to oznacza, że Kijów nie miał dużego pola manewru podczas tych negocjacji. Wszystko wskazuje na to, że odmawiając Amerykanom Zełenski mógłby narazić kraj na utratę pomocy wojskowej i finansowej z USA, która obecnie jest dostarczana na podstawie umów zawartych jeszcze z administracją Joe Bidena. Kijów mógłby też pozostać bez amerykańskich technologii (np. Starlink) czy wsparcia amerykańskiego wywiadu i ośrodków analitycznych. I to w warunkach trwającej od miesięcy ofensywy Rosji na kilku odcinkach frontu.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Trzaskowski ufa Trumpowi. Uspokaja: NATO nas obroni
Polityka
Na ile realna jest obrona Europy przed Rosją bez udziału USA?
Polityka
Rumunia: Zwycięzca unieważnionej I tury wyborów prezydenckich zatrzymany i przesłuchiwany
Polityka
Film o odbudowie Strefy Gazy na profilu Donalda Trumpa. Jest jego złoty posąg
Polityka
Donald Trump gotów na przyjęcie w USA rosyjskich oligarchów. Za 5 mln dolarów od osoby
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”