Wygląda na to, że nie tylko Ukraina próbuje uzyskać poparcie administracji Donalda Trumpa w zamian za udostępnienie amerykańskim korporacjom złóż cennych metali. W czasie gdy Kijów i Waszyngton znajdują się już w trakcie finalizacji odpowiedniego porozumienia, z własną propozycją wychodzi Władimir Putin. Przeprowadził w poniedziałek zamkniętą naradę rządową, podczas której omawiano „rozwój branży metali rzadkich”.
Z wcześniejszych wypowiedzi gospodarza Kremla można się domyślać, że chodzi m.in. o tytan, wykorzystywany np. w produkcji kosmicznej i lotniczej niob, ale też niezbędny do produkcji wszelkiego rodzaju baterii lit. Tuż po naradzie Putin udzielił wywiadu telewizji rządowej i przekonywał, że „nie interesują” go trwające obecnie amerykańsko-ukraińskie negocjacje w sprawie surowców nad Dnieprem. Sugerował, że ma lepszą propozycję dla Trumpa.
Rosja wpuści USA na Syberię? Putin składa Trumpowi ofertę
– Mamy bez wątpienia znacznie więcej tego typu surowców niż Ukraina. Rosja jest jednym z liderów, jeżeli chodzi o złoża metali rzadkich. Mamy je na północy w Murmańsku, w Kabardyno-Bałkarii, na Dalekim Wschodzie, w obwodzie irkuckim, w Jakucji i Tuwie – mówi rosyjski dyktator.
– To bardzo kosztowne inwestycje, projekty. Z zadowoleniem pracowalibyśmy wspólnie z dowolnymi zagranicznymi partnerami, w tym również z amerykańskimi – oznajmił. Zaprosił też Amerykanów do wydobycia cennych metali w okupowanych przez Rosję regionach Ukrainy. Rosyjski przywódca zaproponował Trumpowi dostawę 2 mln ton aluminium do USA, by „stabilizować światowe ceny”. Propozycja Kremla padła tuż po tym, jak UE nałożyła kolejne sankcje na Rosję uderzające m.in. w rosyjskich producentów aluminium.
Czytaj więcej
Wojna z Ukrainą i nieustanna walka z zewnętrznymi wrogami są paliwem napędowym reżimu na Kremlu. Gdy tego paliwa zabraknie, zbudowany przez Putina system może się posypać.