„Brak jest podstaw do twierdzenia, że obecnie partia nie posiada organu umocowanego do reprezentowania jej” – to najważniejsze zdanie z uzasadnienia sądu, który postanowił o oddaleniu wniosku o ustanowienie kuratora w Konfederacji. Jej liderzy mogą odetchnąć z ulgą. Nie będzie wstrząsu po prawej stronie sceny politycznej.
Kłopoty Konfederacji wynikają z niezwołania kongresu w terminie, który minął 25 lipca
Groził on Konfederacji wskutek niezwołania w terminie pierwszego kongresu partii. Powinna zrobić to do 25 lipca, bo tego dnia obchodziła ona piątą rocznicę rejestracji sądowej, a statut partii przewiduje, że „kongres zwołuje rada liderów co najmniej raz na pięć lat”. Wspomniana rada liderów jest kilkunastoosobowym organem, na co dzień zarządzającym Konfederacją. Niezwołanie przez nią kongresu rodziło pytania, czy rada wciąż działa legalnie.
Były członek rady liderów Konfederacji Janusz Korwin-Mikke, obecnie budujący nową partię KORWiN, twierdzi, że władze jego dawnej partii nie są już legalne. Jak informowaliśmy w sierpniu, to on złożył jeden z wniosków o ustanowienie kuratora w Konfederacji. Kolejne takie pismo dostarczyły do sądu trzy osoby związane ze środowiskiem Konfederacji: Samuela Torkowska, Piotr Sterkowski i Tomasz Kwiatkowski.
I właśnie ten drugi wniosek oddalił sąd. Z jego postanowienia wynika, że „wnioskodawcy nie posiadają legitymacji do występowania z wnioskiem”. Chodzi o to, że Torkowska, Sterkowski i Kwiatkowski nie są formalnie członkami Konfederacji. We wniosku do sądu argumentowali, że chcieliby się do niej zapisać, co utrudnia im brak legalnych władz.