Komisja ds. rosyjskich i białoruskich wpływów: Jest pierwsze podsumowanie prac

"Poważnym wyzwaniem dla komisji będzie ocena współpracy z rosyjskimi i białoruskimi instytucjami i podmiotami gospodarczymi” – wskazuje pierwszy raport z prac komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich. "Niezależnie od sukcesywnego zamrażania tych relacji od 2022 roku, Polskę nadal łączą z Rosją i Białorusią liczne umowy bilateralne" – czytamy.

Publikacja: 29.10.2024 12:55

Premier Donald Tusk na posiedzeniu rządu w siedzibie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie.

Premier Donald Tusk na posiedzeniu rządu w siedzibie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie.

Foto: PAP/Marcin Obara

adm

Jak informuje Polsat News, podczas wtorkowego posiedzenia Rada Ministrów zapozna się z pierwszym raportem z prac komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich. Stacja dotarła do konkluzji rządowego raportu

Komisja ds. rosyjskich wpływów. Podsumowanie rządowego raportu

Jak zaznaczono w podsumowaniu rządowego raportu, agresja Rosji na Ukrainę wywołała w Polsce dyskusję o "działaniach i zaniechaniach kolejnych rządów w zakresie przygotowania kraju do potencjalnego konfliktu zbrojnego" - m.in. w zakresie relacji sojuszniczych, odporności społeczeństwa, stanu służb i Sił Zbrojnych RP oraz rozwiązań systemowych. Ze względu na to powołano komisję ds. zbadania wpływów rosyjskich i białoruskich na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, co – jak zaznaczono – jest zadaniem "niezwykle złożonym i w praktyce funkcjonowania administracji publicznej dotychczas bezprecedensowym".

W podsumowaniu raportu przeczytać można także między innymi, że ze względu na wskazaną w zarządzeniu cezurę badań (2004-2024) dokonano podziału na trzy etapy mające znaczenie dla prowadzonej przez Federację Rosyjską i Republikę Białorusi wojny kognitywnej. Pierwszy dotyczy lat 2004-2014, tj. przed upowszechnieniem sieci społecznościowych. Drugi wiąże się latami 2014-2022 – okresem wojny hybrydowej w Ukrainie i występujących wówczas punktów zwrotnych/ciężkości, w szczególności od listopada 2021 r., gdy polskie władze zostały poinformowane o planie agresji na Ukrainę, do wybuchu wojny do 24 lutego 2022 r. Trzeci etap (lata 2022-2024) poświęcony jest zaś okresowi pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę przy wsparciu politycznym i terytorialnym Białorusi.

Polsat News podaje, że w rządowym dokumencie zaznaczono, iż „poważnym wyzwaniem dla komisji będzie ocena współpracy z rosyjskimi i białoruskimi instytucjami i podmiotami gospodarczymi”, ponieważ "niezależnie od sukcesywnego zamrażania tych relacji od 2022 roku, Polskę nadal łączą z Rosją i Białorusią liczne umowy bilateralne".

Czytaj więcej

Komisja ds. rosyjskich i białoruskich wpływów: Tusk otrzymał już wstępny raport?

Komisja odbyła już 24 spotkania, których wynikiem jest określenie czterech głównych problemów: reorganizacja instytucji państwa odpowiedzialnych za sprawy bezpieczeństwa; zaniechania i opóźnienia w programach modernizacji Sił Zbrojnych RP; działalność służby zagranicznej RP oraz rozwiązania systemowe, w tym prawne i kadrowe, a także dezinformację. 

"Komisja na podstawie analizy polityki zagranicznej lat 2016–2023 zwraca uwagę, że system władzy polegał na wadliwym doborze kadr w sferach regulowanych przez państwo i tworzeniu warunków korupcjogennych” – podaje Polsat News. „Te same problemy mogą dotyczyć wszystkich instytucji i służb w Polsce, w tym: wojska, policji, służb specjalnych, mediów publicznych, sądów i prokuratury" - czytamy. Komisja zbadać ma także wpływ, jaki na obronność państwa wywarły decyzje o wstrzymaniu bądź zerwaniu w latach 2016-2018 kontaktów zbrojeniowych, w tym na dostawę śmigłowców oraz systemu tankowania w powietrzu (MRTT-program Karkonosze) oraz pozyskiwania łączności satelitarnej.

Komisja ds. rosyjskich i białoruskich wpływów. "Będzie działała dyskrecjonalnie"

Skuteczne, systematyczne przeciwdziałanie wpływom państw wrogich – bo do takich należą Rosja i Białoruś – to będzie jedno z głównych zadań świata zachodniego — mówił w czerwcu Donald Tusk. - W tym kontekście chciałbym, abyśmy widzieli powołane przez nas dzisiaj ciało — dodał premier, mając na myśli komisję ds. badania wpływów rosyjskich. Jak dodał „wiodącą rolę” w przygotowywaniu prac komisji odegrali: minister sprawiedliwości, Adam Bodnar i szef MSWiA, Tomasz Siemoniak. 

Komisja to odpowiedź na podobne ciało, stworzone wcześniej przez PiS – kierowana przez związanego z PiS historyka prof. Sławomira Cenckiewicza komisja miała przed wyborami parlamentarnymi wykazać, że za swych poprzednich rządów (2007-2014 r.) Donald Tusk oraz jego ministrowie działali na rzecz Kremla. Po wyborach parlamentarnych – a także stworzeniu nowej koalicji – Sejm odwołał Cenckiewicza i jego ludzi ze składu komisji. Na przełomie maja i czerwca komisja powstała od nowa – 21 maja Donald Tusk ogłosił, że na czele komisji badającej wpływy rosyjskie stanie gen. Jarosław Stróżyk, szef SKW.

- Komisja będzie działała dyskrecjonalnie, nie będzie mediów w czasie prac tej komisji, latem będziemy mieli pierwszy raport cząstkowy. Ja mam nadzieję, że do końca roku większość spraw, które bulwersowały opinię publiczną w ostatnich latach, znajdzie swój opis, niekoniecznie wyjaśnienie. To nie będzie komisja śledcza. Efektem pracy tej komisji będą najprawdopodobniej wnioski do prokuratury — zapowiadał Tusk. 

Czytaj więcej

Ośmiu członków komisji ds. rosyjskich i białoruskich wpływów wciąż w wirówce ABW

Dlaczego rząd powołał komisję ds. badania wpływów Rosji?

Donald Tusk 10 maja poinformował, że przygotowany jest projekt ustawy w sprawie powołania konstytucyjnej komisji do badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce. Rząd miał zająć się projektem 21 maja.

Jednak — po tym jak Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i lider Polski 2050 — wyraził sceptycyzm co do tego, czy konieczne jest powołanie takiej komisji w Sejmie, premier poinformował, że "nie będzie komisji sejmowej". - Ja powołam komisję rządową, dostanie termin dwumiesięczny i w ciągu dwóch miesięcy przygotuje raport, z którego będzie wynikało kto, gdzie, dlaczego, za ile ulegał takim wpływom, kto wykonywał zlecenia ze strony Rosji czy Białorusi i przede wszystkim, kto podejmował decyzje o ukręcaniu tych spraw. Bo to są sprawy, od których zależy nasze życie, nasze bezpieczeństwo — tłumaczył 14 maja premier.

Dwa dni później „Rzeczpospolita” ujawniła, że eksperci powołani przez rząd do zbadania rosyjskich wpływów mają pracować na wynikach audytu ze służb specjalnych. Audyt o którym mowa został przygotowany przez przez ABW i SKW.

Temat komisji ds. badania wpływów Rosji pojawił się ponownie po tym, jak na początku maja na Białoruś wyjechał były już sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Tomasz Szmydt, który wystąpił na konferencji prasowej w Mińsku i poprosił Aleksandra Łukaszenkę o azyl. Prokuratura postawiła już Szmydtowi zarzuty z paragrafu mówiącego o szpiegostwie.

Sejm poprzedniej kadencji przyjął ustawę na podstawie której utworzono komisję ds. badania wpływów Rosji. Ustawę tę nazywano „lex Tusk” ponieważ – według jej krytyków – była ona wymierzona w ówczesnego lidera opozycji, Donalda Tuska i miała być narzędziem walki przed wyborami parlamentarnymi.

Jak informuje Polsat News, podczas wtorkowego posiedzenia Rada Ministrów zapozna się z pierwszym raportem z prac komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich. Stacja dotarła do konkluzji rządowego raportu

Komisja ds. rosyjskich wpływów. Podsumowanie rządowego raportu

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Ryszard Petru o wolnej Wigilii: Łatwo się rzuca takie prezenty
Polityka
Kucharczyk: PiS nie ma idealnego kandydata na prezydenta. Powodem spory w partii
Polityka
Jacek Sasin: Jest czterech kandydatów na kandydata PiS na prezydenta
Polityka
Były szef ABW ma być doprowadzony przed komisję ds. Pegasusa
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Kto będzie kandydatem PiS na prezydenta? Czarnek i Nawrocki o „pedagogice wstydu”