Rafał Chwedoruk: Rok po wyborach rząd Donalda Tuska dostaje prolongatę do następnej klasy

Średnia arytmetyczna resortów tego rządu to gdzieś między poziomem 3+ a 4-. Uczeń może i zdolny, ale przesadnie pracowity nie jest – recenzuje rząd Donalda Tuska rok po wyborach parlamentarnych prof. Rafał Chwedoruk, politolog, Uniwersytet Warszawski.

Publikacja: 15.10.2024 04:43

Rafał Chwedoruk: Rok po wyborach rząd Donalda Tuska dostaje prolongatę do następnej klasy

Foto: RADEK PIETRUSZKA

Jaki jest bilans rządów Donalda Tuska rok po wyborach parlamentarnych?

Ambiwalentny. Patrząc z perspektywy tego, co dla każdego polityka jest najważniejsze, to znaczy politycznej skuteczności, to ten bilans jest lepszy niż gorszy. Platforma Obywatelska jako największa formacja koalicji rządzącej umocniła swoje notowania. To się dokonało w różnym stopniu kosztem obu koalicjantów. Notowania rządu nie przybrały krytycznego dla jego bytności charakteru. Warto pamiętać o kluczowej determinancie istnienia tego rządu, a ona wiązała się z odsunięciem PiS od władzy. To odsunięcie w powszechnej świadomości zdaje się mieć charakter trwały. Rozliczenia, o których efektywności można dyskutować, przynajmniej w wymiarze symbolicznym mają miejsce. I co szczególnie istotne, PiS pozostało na poziomie poparcia podobnym, jak to miało miejsce w ostatnich wyborach. To znaczy takim, który tej partii nie daje szans na taki wynik jak w roku 2019, który niemal w każdej konfiguracji dałby wówczas PiS samodzielną większość.

A jaką ocenę wystawiłby pan rządowi Tuska?

Pytanie, czy mielibyśmy patrzeć na aspekty wizerunkowe i dawać ocenę rządowi jako całości czy też próbować np. wyciągnąć średnią arytmetyczną z ocen poszczególnych resortów. Myślę, że to jest taka ocena, która dawałaby bezproblemową promocję do następnej klasy, ze świadomością, że uczeń może i zdolny, ale przesadnie pracowity nie jest. Byłoby to gdzieś między poziomem 3+ a zapomnianego chyba już dzisiaj w szkołach, a mojemu pokoleniu jeszcze znanego, 4-.

Największe sukcesy tego rządu?

Wielokrotnie przywołuje się pojęcie 100 konkretów Koalicji Obywatelskiej na 100 dni rządu i to też trochę określa pojęcie sukcesów tej władzy. Z całą pewnością w stosunkach międzynarodowych, zwłaszcza jeśli chodzi o relacje pomiędzy Polską a Unią Europejską i państwami Europy Zachodniej. Choć nie wszystko jest idealnie, to na pewno polskiej dyplomacji jest łatwiej, aniżeli było to za rządów PiS. Na niwie nasilających się w Polsce w ostatnich latach sporów kulturowych drobne rzeczy udało się naprawić, jak np. likwidacja dziwacznego przedmiotu o nazwie HiT, i to w sposób dla szkół względnie bezbolesny, bo rozłożona w czasie. Wreszcie względna stabilność finansów państwa w bardzo trudnym makroekonomicznym otoczeniu też może być dopisana do sukcesów tego rządu. Relacje z Ukrainą, tak jak czynią to wszyscy w kategoriach interesu i wzajemności, a nie w kategoriach mesjanistycznych czy ludowego posłannictwa. Dotyczy to zarówno relacji ekonomicznych, jak i relacji na niwie polityki historycznej. Wreszcie także skromne, bo skromne, ale w ogóle dokonywane podwyżki dla budżetówki są czymś, co jak sądzę było niezbędne dla podtrzymania legitymizacji tego rządu w olbrzymiej części jego elektoratu.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Rok po wyborach parlamentarnych Donald Tusk ma z kim przegrać

A porażki?

Oczywista jest kwestia aborcji, chociaż ona nie zależy od samej Rady Ministrów, ale jak sądzę, per saldo, to Radę Ministrów będzie pośrednio obciążać, ponieważ ta sprawa była jedną z inspiracji ponadstandardowej mobilizacji takich grup społecznych, jak np. najmłodsi wyborcy i wyborczynie, których trudno jest zmobilizować. Można także dyskutować o różnych cząstkowych aspektach, to znaczy, czy niektóre działania nie są związane z aktywnością różnych grup nacisku. Wystarczy się przyjrzeć, co na przykład dzieje się wokół ogródków działkowych i tak dalej. I to rząd powinien być tym podmiotem, który dość wcześnie wysyła sygnały, pokazując granice różnych aktywności. Nie służą rządowi również przydłużające się dyskusje wokół kwestii mieszkaniowej czy problemy demograficzne, na które nie widać pomysłu. To też jest czymś, co może pokazywać części wyborców, że chaos w tym rządzie jest dużo większy, niż naprawdę ma miejsce.

A co z rozliczeniami PiS?

Wyborcy koalicji rządzącej to elektorat niezwykle szeroki i zróżnicowany, nie tylko wedle osi partyjnych. I stosunek do rozliczeń jest tam niejednolity, a skala zainteresowania odmienna. Część najwierniejszych wyborców Platformy i Lewicy prezentuje mimo wszystko inne podejście, aniżeli resztki tradycyjnych zwolenników PSL. Rząd będzie musiał balansować pomiędzy oczekiwaniami różnych grup. Ten elektorat, który jest najbardziej zainteresowany rozliczeniami, zarazem najbardziej zdeterminowany, będzie przedstawiał różnego rodzaju symboliczne zdarzenia plus konkrety z reguły dotyczące członków poprzedniej ekipy, raczej niższego szczebla. Natomiast ci, od których będzie zależał wynik wyborów, to raczej ci, którzy nie traktują priorytetowo rozliczeń, szczególnie po wyborach prezydenckich rząd nie będzie mógł tak silnie opierać swojej tożsamości na kwestiach rozliczeń z przeszłością. Będziemy mieli spektakl fluktuacji w tej materii. Prace komisji to w sposób kliniczny pokazują. Barierą w wielu rozliczeniach są kwestie bezpieczeństwa państwa, zakresu jawności przedstawionej opinii publicznej w pracach takiej komisji. Tego żaden rząd do końca nie zdoła przeskoczyć i w którymś momencie trzeba będzie podejmować bardzo trudne polityczne decyzje. Efektami ich będą bardziej ograniczenia zakresu i głębokości rozliczeń, aniżeli doprowadzenie do takiego poziomu jawności w sferze bezpieczeństwa państwa, który zapewne dla części opinii publicznej i dla samego aparatu bezpieczeństwa był postrzegany jako zagrażający systemowości.

Najtrudniejsze decyzje polityczne na ogół podejmuje się w pierwszym roku rządów. Jak jest w przypadku rządu Donalda Tuska?

Margaret Thatcher podejmująca wiele niepopularnych decyzji, wygrała drugie wybory tylko dzięki wojnie o Falklandy. Rząd akcji wyborczej Solidarności i Unii Wolności podjął reformę. Niektórzy eksperci od wizerunku i socjologowie podpowiadali wówczas, że wkrótce przyjdą efekty tych reform i wszyscy będą szczęśliwi. Wiemy, jak to się skończyło. Donald Tusk już ten scenariusz przerobił. Tuż po drugim zwycięstwie w wyborach podniósł wiek emerytalny i przez to PO potem straciła władzę. Platforma wyrasta z innych źródeł w porównaniu z miejscem, do którego dotarła. Powstała jako partia zafascynowana thatcheryzmem brytyjskim. Korzystała jako Kongres Liberalno-Demokratyczny z usług agencji marketingowej, która obsługiwała torysów. Natomiast to zakończyło się katastrofą, co najmniej dwa razy jako KLD i później jako Unia Wolności. Stąd krok w stronę europejskiej chadecji, którą zawsze reformy rozkładały. Niemiecka chadecja rozpoczęła reformy niemieckiego sektora energetycznego, sektora węglowego, które trwają na swój sposób do dzisiaj, a zaczęły się na przełomie lat 50. i 60. Jeśli takie decyzje niepopularne się pojawią, nie sądzę, że przed najbliższymi wyborami parlamentarnymi, to będą raczej decyzjami rozkładanymi w czasie, niwelowanymi i uderzającymi w te grupy społeczne, które najrzadziej są elektoratem koalicji rządzącej. Inaczej dzisiaj nie da się sprawować władzy w Polsce. I myślę, że nie tylko w Polsce. To nie jest tak, że kwestia podniesienia wieku emerytalnego tylko w Polsce wywołała wzburzenie. Ona potrafiła wywołać wzburzenie i przynieść efekty polityczne we Francji i w Niemczech, a nawet w Rosji. Putinowska ekipa robiła wszystko, żeby obniżyć wyborczy wynik komunistów, którzy przekroczyli niebezpieczne dla nich 20 proc. Nie sądzę, że w demokratycznej Polsce ktokolwiek mógł sobie pozwolić na działania zupełnie oderwane od bazy społecznej, tym bardziej że zainteresowanie polityką wzrosło, a frekwencja, choć zapewne nie będzie już tak wysoka jak przed rokiem, będzie jednak ponadstandardowo wysoka. Spodziewałbym się permanentnego zarządzania sektorowymi kryzysami, opóźnianiem w czasie rozwiązań oraz stosowania rozwiązań cząstkowych, aniżeli wielkich rewolucji. Polska limit radykalnych reform już w wieku XX wyczerpała.

Czytaj więcej

Ocena rządu Donalda Tuska. „Uczeń zdolny, ale chaotyczny i nieprzesadnie pracowity”

Na ile silni są koalicjanci KO – Lewica i Trzecia Droga?

Oba te ugrupowania egzystują w dosyć ambiwalentnych nastrojach z jednej ze strony. Są przy władzy i mają jeszcze dość długą perspektywę czasową współrządzenia Polską. Są to ugrupowania, które bardzo dawno nie sprawowały władzy, a wielu polityków młodej, średniej generacji z tych ugrupowań nigdy nie doświadczało sprawowania władzy na poziomie państwowym. Paradoksalnie ten czynnik będzie mocno stabilizował tę koalicję bez względu na notowania sondażowe poszczególnych ugrupowań. Jednocześnie problemy poszczególnych koalicjantów są odmienne. Problem Lewicy polega na tym, że tradycyjny elektorat wykazuje tendencję sympatyzowania z PO jako formacją numer dwa i problemem staje się odróżnienie od Platformy. Lewica w kwestiach sporów kulturowych jest na lewo od PO, musi być bardziej wyrazista itd. Ludowcy odwrotnie, są tymi, którzy są pomiędzy błąkającymi się wyborcami, a nawet takimi wyborcami, którzy mieli doświadczenie głosowania na prawicę. Ludowcy mogą sobie pozwolić na różne ukłony w prawą stronę, nie w nadziei zawierania jakiejkolwiek koalicji, bo tego nikt by nie zrozumiał, ale raczej w ich wykonaniu należy się spodziewać nowych prób poszukiwania odrębności od PO. Natomiast największy kryzys dotyczy Polski 2050, gdzie trudno znaleźć różnicę między nią a PO.

Koalicja rządząca jest zagrożona?

W wymiarze strategicznym, jeśli chodzi o próbę powołania alternatywnej większości w sejmie, raczej w takiej przestrzeni nie ma i nie będzie. To nie poprzedni Sejm, gdzie Zjednoczona Prawica miała pięć mandatów przewagi. Ta przewaga obecnie jest dużo większa. PO może liczyć po pierwsze na lojalność Lewicy i wciąż dysponuje różnymi instrumentami na poziomie państwowym i samorządowym, żeby pokazać koalicjantom miejsce w szeregu. Gdyby PiS przyjęło strategię nie dobijania PSL, a poszukiwania lokalnych i programowych konsensów, to być może mieliby perspektywy jakiegoś dialogu z Lewicą. Są takie kraje w Europie, gdzie partie konserwatywne, podobne do PiS, potrafią rozmawiać z Lewicą. PiS rozpoczęło długi marsz, na który będzie się składało wiele trudnych decyzji personalnych, programowych, wizerunkowych. Partia Jarosława Kaczyńskiego raczej nie może liczyć na sukces w wyborach prezydenckich w USA. Powrót administracji Trumpa jest w tej chwili bardziej realny, ale nie rozerwie koalicji w Polsce. Natomiast czyni PiS mniej nieatrakcyjnym niż do tej pory dla ludowców, co będzie wzmacniało partię Władysława Kosiniaka-Kamysza wobec PO, a PiS też będzie to na rękę, bo będzie mógł mówić swoim wyborcom, że mamy szansę wygrać kolejne wybory, jest o co się starać, warto dalej deklarować dla nas poparcie.

Jaki jest bilans rządów Donalda Tuska rok po wyborach parlamentarnych?

Ambiwalentny. Patrząc z perspektywy tego, co dla każdego polityka jest najważniejsze, to znaczy politycznej skuteczności, to ten bilans jest lepszy niż gorszy. Platforma Obywatelska jako największa formacja koalicji rządzącej umocniła swoje notowania. To się dokonało w różnym stopniu kosztem obu koalicjantów. Notowania rządu nie przybrały krytycznego dla jego bytności charakteru. Warto pamiętać o kluczowej determinancie istnienia tego rządu, a ona wiązała się z odsunięciem PiS od władzy. To odsunięcie w powszechnej świadomości zdaje się mieć charakter trwały. Rozliczenia, o których efektywności można dyskutować, przynajmniej w wymiarze symbolicznym mają miejsce. I co szczególnie istotne, PiS pozostało na poziomie poparcia podobnym, jak to miało miejsce w ostatnich wyborach. To znaczy takim, który tej partii nie daje szans na taki wynik jak w roku 2019, który niemal w każdej konfiguracji dałby wówczas PiS samodzielną większość.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Sondaż: Czego Polacy oczekują od rządu? Jeden postulat łączy wyborców koalicji i opozycji
Polityka
Rok w dyplomacji: Długi cień Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Precedens Zbigniewa Ziobry
Polityka
Jacek Nizinkiewicz: Rok po wyborach parlamentarnych Donald Tusk ma z kim przegrać