Tomasz Szatkowski: Złożę pozew przeciwko Donaldowi Tuskowi

Oprócz publicznej informacji podanej przez ABW i komentarzy ministra koordynatora nikt się w ostatnich miesiącach do mnie z żadnymi pytaniami nie zwracał – mówi Tomasz Szatkowski, były ambasador Polski przy NATO i wiceszef MON.

Aktualizacja: 19.08.2024 06:27 Publikacja: 19.08.2024 04:30

Ambasador Polski przy NATO Tomasz Szatkowski zapowiada, że będzie bronił swojego dobrego imienia wsz

Ambasador Polski przy NATO Tomasz Szatkowski zapowiada, że będzie bronił swojego dobrego imienia wszelkimi możliwymi sposobami

Foto: PAP/Rafał Guz

Trochę się zgubiłem. Jest pan wciąż ambasadorem Polski przy NATO czy nie?

Decyzją MSZ już nie jestem kierownikiem placówki w sojuszu. W Polsce ambasadorów powołuje i odwołuje jednak prezydent, a prezydent Andrzej Duda mnie nie odwołał.

Czytaj więcej

Tomasz Szatkowski chce pozwać Donalda Tuska. „Nieprawdziwe i zmanipulowane oskarżenia”

Premier Donald Tusk zarzucił panu nieprawidłowe obchodzenie się z dokumentami niejawnymi oraz kontakty z zagranicznymi służbami. Co pan na to?

Doprecyzujmy: premier stwierdził, że to Służba Kontrwywiadu Wojskowego w 2019 r. postawiła mi takie zarzuty. Tak naprawdę są to jednak jedynie pomówienia wynikające z donosu, który został złożony przeciwko mnie, gdy byłem wiceministrem obrony, a o weryfikację którego ja sam poprosiłem SKW. Co jeszcze ważniejsze, a czego także zabrakło w tym zdumiewającym wystąpieniu: weryfikacja została zakończona w sposób pozytywny, oddalając wszelkie ewentualne podejrzenia. Albo więc pan premier świadomie dezinformuje, albo ktoś go wprowadził w błąd, a on nie zadbał o weryfikację tych informacji.

Ale premier mówił też o zarzutach, że pan opierał się na inspiracjach i sugestiach zagranicznych przy sporządzaniu ważnych dokumentów państwowych.

To tylko potwierdza, że to informacje z kuriozalnego donosu, który został sporządzony w 2018 r. i dawno wyjaśniony.

Czytaj więcej

Donald Tusk: Ambasadorowi Szatkowskiemu zarzucono kontakty z zagranicznymi służbami

Rozumiem, że te dokumenty to strategiczny przegląd obronny, nad którym pan w tamtych czasach pracował.

Tak zakładam.

Wówczas niektórzy twierdzili, że pan tam wprost wpisał, iż powinniśmy kupić amerykańskie systemy artylerii dalekiego zasięgu HIMARS.

Jest to przykład pomówienia, które bardzo łatwo odeprzeć, sięgając bądź to do publicznej, bądź to niejawnej wersji przeglądu. Odnośnie do potencjalnych zakupów w pracach i raporcie przeglądu posługiwaliśmy się jedynie nazwami oficjalnych programów MON, ale nie decydowaliśmy o konkretnych dostawcach – to zadanie dla kogoś innego, np. dzisiejszej Agencji Uzbrojenia. W tej konkretnej kwestii, o której pan wspomina, nasz raport, na podstawie prowadzonych na bardzo szeroką skalę gier wojennych i analiz, zarekomendował znaczne zwiększenie programu artyleryjskiego, w tym programu artylerii rakietowej Homar. Doświadczenia wojny w Ukrainie potwierdziły trafność tych analiz. Stawianie więc zarzutu w związku z tą rekomendacją SPO byłoby absurdem.

1 lipca został pan społecznym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. Czym pan się teraz zajmuje?

Ta nominacja była związana z tym, że prezydent szukał kompromisowego rozwiązania, chcąc korzystać z mojego wsparcia w trakcie szczytu NATO w Waszyngtonie. Ten gest prezydenta nie został doceniony. Odnośnie do mojej roli – spodziewam się rozmowy w najbliższym czasie z panem prezydentem, by doprecyzować jego dalsze oczekiwania wobec mojej pracy.

Ale przecież Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła kontrolne postępowanie sprawdzające, czyli nie ma pan dostępu do informacji niejawnych. Na jakim etapie jest to postępowanie?

Nie mam pojęcia. Oprócz publicznej informacji podanej przez ABW i komentarzy ministra koordynatora nikt się w tej sprawie w ostatnich miesiącach do mnie z żadnymi pytaniami nie zwracał. A przecież było ku temu wiele możliwości, jak np. podczas wizyty szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosława Stróżyka w Brukseli czy wykorzystując oficerów łącznikowych tam działających. Było wiele sposobów, by tę sprawę wyjaśnić, jak to ujął minister koordynator Tomasz Siemoniak, „cicho i merytorycznie”, ale najwyraźniej stronie rządowej na tym nie zależało. Chodziło o, mówiąc najdelikatniej, rozgrywkę polityczną. Zgłosiłem także swoją gotowość do udziału w posiedzeniu Komisji do spraw Służb Specjalnych, ale wniosek posła Waldemara Andzela w tej sprawie nie został, na razie, przyjęty.

Będę wykorzystywał wszelkie prawne środki ochrony mojego dobrego imienia.

Zapowiadał pan, że złoży pozew o ochronę dóbr osobistych przeciw premierowi Donaldowi Tuskowi. To jest aktualne?

Oczywiście, będę wykorzystywał wszelkie prawne środki ochrony mojego dobrego imienia. Tak jak wcześniej zapowiadałem, po serii zmanipulowanych i nierzetelnych publikacji „Gazety Wyborczej” oraz fiasku żądań sprostowania, złożyłem pozew o ochronę moich dóbr osobistych. Oskarżenia premiera Tuska są nie tylko głęboko niesprawiedliwe wobec mojej – jestem o tym przekonany – ciężkiej i uczciwej pracy na rzecz naszego kraju. Pokrzyżowały one ponadto moje plany zawodowe, które były związane z działalnością ekspercką i akademicką. Odczuwam dziś ich negatywne efekty.

Czytaj więcej

Spór o ambasadora Polski przy NATO. Deklaracja prezydenta. "Nie zgadzam się"

Startował pan w konkursie na zastępcę sekretarza generalnego NATO. Dlaczego się nie udało?

Szanse na wygraną przepadły, gdyż strona rządowa dała jasno do zrozumienia w kwaterze głównej, że nie życzy sobie, bym został wybrany. Byłem wówczas w finale konkursu, przed samą decyzją sekretarza generalnego. Nie będę przywoływał obserwacji czy rozmów z kwatery głównej, ale w tej jednej sprawie mogę potwierdzić słowa pana Donalda Tuska, że „zagrożenie” mojej wygranej było realne. (śmiech). Jestem przekonany, że fakt tej niezwykłej interwencji zaszkodził także innemu polskiemu kandydatowi, który startował na inne stanowisko zastępcy sekretarza generalnego.

Ale dlaczego pan w ogóle startował w tym konkursie, skoro pan wiedział, że i tak rząd to zablokuje?

Miałem podstawy, by zakładać, że w tej sprawie zwycięży logika interesu narodowego, a nie interesu partyjnego. Jak pan dobrze wie, Polsce zależało na obsadzeniu tego konkretnego stanowiska w związku z jego znaczeniem odnośnie do polityki zbrojeniowej czy wspólnych inwestycji. Nie udało się jednak znaleźć innego kandydata, który miałby szansę trafić na krótką listę. Moją kandydaturę wspierał prezydent. Był w tej sprawie konsultowany wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Poinformowałem o mojej intencji kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie wyrażono sprzeciwu, choć jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że z przyczyn politycznych nie uzyskam formalnego wsparcia. Uważałem, że ewentualny sukces będzie rozwiązaniem dobrym nie tylko dla Polski, ale także akceptowalnym dla obu stron politycznego sporu jako pozytywny sposób rozwiązania sukcesji na placówce przy NATO, a także przykład, że potrafimy współdziałać ponad podziałami w sprawach dotyczących bezpieczeństwa kraju. Niestety, daleko przeceniłem naszą kulturę polityczną.

Trochę się zgubiłem. Jest pan wciąż ambasadorem Polski przy NATO czy nie?

Decyzją MSZ już nie jestem kierownikiem placówki w sojuszu. W Polsce ambasadorów powołuje i odwołuje jednak prezydent, a prezydent Andrzej Duda mnie nie odwołał.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wyboisty początek sezonu politycznego dla PiS
Polityka
Kosztowny portal dla Ukraińców za publiczne pieniądze. „36 tys. zł za krótki film"
Polityka
Kto będzie kandydatem PiS na prezydenta? Beata Szydło: Nie jestem na krótkiej liście
Polityka
Sondaż: PiS blisko KO. Trzecia Droga i Konfederacja walczą o podium
Polityka
Kandydatura Klicha pozytywnie zaopiniowana przez Komisję Spraw Zagranicznych
Polityka
Były europoseł PiS Ryszard Cz. został zatrzymany na lotnisku przez CBA