Uważa pan, że wyborcy nie mają problemu z tym, że stworzyliście rząd i po czterech miesiącach część ministrów odchodzi do Parlamentu Europejskiego? Borys Budka nie ma wielkich dokonań. Bartłomiej Sienkiewicz też – poza odpartyjnieniem mediów – zbyt wiele nie zrobił.
Obaj koledzy dużo zrobili, by zmienić strukturę ministerstwa – mówię o Ministerstwie Aktywów Państwowych – i władze spółek, żeby przeprowadzić audyt. W Polsce często rodzi sensacje to, co jest normą. Normą w demokratycznym świecie jest to, że ktoś jakiś czas sprawuje urząd. Czasem to jest bardzo długo, a czasem to jest bardzo krótko – bo jest inne zapotrzebowanie, zmienia się koncepcja albo po prostu są wybory, jest się popularnym politykiem i bierze się w nich udział. To nic sensacyjnego, że ludzie idą do PE. Apeluję do innych partii politycznych, żeby też wysłali poważnych i doświadczonych polityków do PE. To jest norma – tak się dzieje w Wielkiej Brytanii, Francji czy w Niemczech. Czasami ktoś premierem zostaje na parę dni. To wszystko na świecie już było, w Polsce też. To nie świadczy o czymś nienormalnym. To jest w demokracji norma.
Paweł Kowal: Polityka zagraniczna stała się pełnokrwista
Czego będą dotyczyły wybory do PE?
Tego samego, czego debata wczoraj. To mi się dziś podoba w polityce zagranicznej, że ona stała się pełnokrwista – przez te nieszczęścia i wojny polityka zagraniczna stała się o czymś. Ona jest o bezpieczeństwie – w konkretnych sytuacjach da się nawet faktycznie powiedzieć „to jest o amunicji”, „to jest o obronie przeciwlotniczej”. Przeszliśmy pewną barierę – barierę, która oznacza, że ludzie zrozumieli, że jeżeli Putin przerwie w najbliższych miesiącach front, to będzie to miało konsekwencje dla każdego. Nie tylko dla rządu w Kijowie, ale także dla nas. To jest też ważne dla obywateli Francji, Niemiec, Włoch. Mamy ogromny nacisk Putina, który chce mieć swój sukces, mamy partie partie Putinternu – a one istnieją praktycznie w każdym państwie – które liczą na to, że Putinowi się uda, UE albo USA się powinie noga i że rozbije się zachodni sojusz. A my mówimy: „nie, będziemy dostarczać broń, bo dotyczy to polskiego bezpieczeństwa, będziemy pilnować UE i będziemy wzmacniać więzy ze Stanami Zjednoczonymi”.
W Polsce są takie partie Putinternu?