Zaproszenie do Białego Domu przez Joe Bidena Andrzeja Dudę i Donalda Tuska pokazuje, że polska polityka zagraniczna nie będzie mogła być dłużej funkcją jedynie sporów wewnętrznych, lecz będzie musiała silniej reprezentować rację stanu ponad doraźnymi sporami. W coraz bardziej kruchym i trudnym do długofalowego zaprogramowania świecie polityki kluczową kompetencją liderów będzie umiejętność sprawienia, by być słuchanym, a przez to umiejętnie włączającym się do politycznej gry.
Czytaj więcej
Rozpoczęło się spotkanie delegacji prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w Białym Domu. To kluczowy punkt wspólnej wizyty w 25 rocznicę wejścia Polski do NATO.
Plansze do niej ustawione są w dwóch ośrodkach, w Brukseli oraz Waszyngtonie, a najbardziej pożądana będzie umiejętność jej prowadzenia w obu jednocześnie. Odmrożenie formatu Trójkąta Weimarskiego również poszerza możliwości operowania polskiej dyplomacji. Najbardziej pożądaną cechą u kandydatów w przyszłorocznym wyścigu prezydenckim będzie zatem umiejętność sprawnego poruszania się w tych dwóch ośrodkach politycznych, w tym także do elit wpływających na kształt polityki międzynarodowej.
Radosław Sikorski – ten piąty
Sytuacja geopolityczna odsłania kryzys Zachodu, coraz częściej słychać głosy „antlantosceptyczne”, szczególnie we wzmacniających swoją pozycję skrajnych ugrupowaniach, jak w niemieckiej AfD. Pokazuje to, że główne działania ośrodka prezydenckiego jeszcze silniej będą musiały być nakierowane na wzmocnienie transatlantyckich więzi oraz sprawne lawirowanie między Waszyngtonem, Berlinem a Paryżem. To może spowodować, że obecne pozycje startowe w wyścigu prezydenckim mogą ulec zmianie.
Obok czwórki typowanych obecnie kandydatów, Rafała Trzaskowskiego, Mateusza Morawieckiego, Donalda Tuska i Szymona Hołowni, w sposób naturalny pojawia się i piąty, choć jeszcze nieuwzględniany w sondażach – Radosław Sikorski. Ostatnie miesiące jego działań spowodowały, że akcje polityczne Sikorskiego wzrosły. W krótkim czasie pełnienia swego stanowiska szefowi MSZ udało się stać głosem wolnego Zachodu w ONZ, gdzie zmielił ambasadora Rosji w kilkuminutowym wystąpieniu.