Na Zakarpaciu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przeprowadził w środę niezapowiadane spotkanie z ukraińskimi ambasadorami. Mówił, że muszą się przygotować do nadchodzącego „nowego politycznego sezonu na świecie”.
– Proszę, pamiętajcie, że czas ucieka i ma bardzo duże znaczenie. Najbliższe półrocze będzie bardzo bogate. I jestem przekonany, że w wielu kierunkach będzie decydujące, historyczne – mówił ukraiński przywódca. Zapowiedział, że Ukraina już jesienią chce przeprowadzić Globalny Szczyt Pokoju, w którym mają wziąć udział nie tylko państwa popierające Ukrainę od początku wojny, ale i kraje zachowujące neutralność wobec rosyjskiej agresji nad Dnieprem.
Czytaj więcej
Ukraińskie wojsko zwiększa wysiłki na południu kraju, aby w ramach rozpoczętej w czerwcu kontrofensywy przebić się przez szczelną rosyjską obronę.
O nieformalnej, tajnej konferencji w Kopenhadze informowały niemieckie media jeszcze pod koniec czerwca. Miała się odbyć z udziałem przedstawicieli wielu państw zachodnich (w tym również Niemiec) oraz dyplomatów z Chin, Brazylii, Indii i RPA. Z doniesień medialnych wynikało, że omawiano warunki ewentualnych przyszłych rozmów pomiędzy Kijowem a Moskwą, ale też gwarancje bezpieczeństwa państw NATO dla Ukrainy. Z kolei w najbliższą sobotę w stolicy Arabii Saudyjskiej Dżuddzie rozpoczną się dwudniowe rozmowy pokojowe w sprawie Ukrainy z udziałem przedstawicieli 30 państw. Chodzi o doradców przywódców oraz dyplomatów. Rosja nie otrzymała zaproszenia, ale swoich przedstawicieli mają tam wysłać m.in. Indie i Brazylia. Nie wykluczono, że też zaprzyjaźnione z Arabią Saudyjską Chiny.
– Ukraina dąży do tego, by zebrać wszystkie alternatywne pomysły zakończenia wojny pod jednym dachem „formuły pokoju” prezydenta Zełenskiego. Zawierają dziesięć punktów, które w taki czy inny sposób są zbieżne z pokojowymi propozycjami państw afrykańskich, Brazylii czy Chin. To próba akumulacji wszystkich pomysłów w wyznaczonych przez Kijów ramach. Jest też inicjatywa Watykanu, o której niewiele wiemy i nie wiadomo, co z tego wyniknie – mówi „Rzeczpospolitej” Mychajło Paszkow, ekspert ds. polityki międzynarodowej kijowskiego Centrum Razumkowa.