Chorobliwy pęd do władzy. Prezydent Uzbekistanu dołączył do klubu władców, którzy zamierzają rządzić do śmierci

W kolejnym kraju postsowieckim prezydent może rządzić dożywotnio. Tym razem to Uzbekistan.

Aktualizacja: 11.07.2023 06:22 Publikacja: 11.07.2023 03:00

Wyborczy billboard Szakwata Mirzijojewa

Wyborczy billboard Szakwata Mirzijojewa

Foto: VYACHESLAV OSELEDKO/AFP

– To były najbardziej bezbarwne wybory w historii. Ludzie nawet nie wiedzą, że byli jacyś kandydaci na stanowisko prezydenta, poza obecnie urzędującym. Ich nazwiska nikomu nic nie mówią i zostaną od razu zapomniane – opisał niedzielne wybory w Uzbekistanie niezależny politolog Rafael Sattarow.

Głosowanie było przedterminowe, bowiem w kwietniowym referendum przyjęto poprawki do konstytucji. Jest kilka nieistotnych i trzy najważniejsze. Kadencja prezydenta zostaje wydłużona z pięciu do siedmiu lat, jego pełnomocnictwa zwiększone, a dotychczasowe kadencje urzędującego Szawkata Mirzijojewa zostają „wyzerowane”.

Grupa dyktatorów

Teraz może rządzić do 2037 r., do czasu, gdy sam będzie miał 80 lat. A prezydentem jest od 2016 r., gdy wybrano go po śmierci poprzedniego – Islama Karimowa (zmarł w wieku 78 lat).

Czytaj więcej

Rosja po puczu: Znikający generałowie. Kto popierał bunt Jewgienija Prigożyna?

W ten sposób Uzbekistan dołączył do grona byłych państw postsowieckich, w których prezydenci rządzą dożywotnio. Pierwszą była Białoruś, gdzie Aleksander Łukaszenko jeszcze w 2004 r. zmienił konstytucję i zniósł ograniczenie ilości prezydenckich kadencji. Po czym zadbał, by nikomu poza nim nie udało się skorzystać z tych zapisów.

W 2020 r., po raz szósty został prezydentem. By ogłosić swe zwycięstwo (którego nie uznała większość państw świata), musiał jednak zmiażdżyć społeczne protesty. Do dziś w łukaszenkowskich więzieniach siedzi ok. 1,5 tys. więźniów politycznych, którym nie podoba się dożywotni prezydent.

Z pędu do władzy na terenach byłego imperium sowieckiego wyłamało się tylko kilka krajów

Dopiero po Łukaszence podobne rozwiązanie przyjął Władimir Putin. W 2020 r. (tuż przed wybuchem manifestacji na Białorusi) w Rosji przeprowadzono „ogólnorosyjskie głosowanie”, które poparło „wyzerowanie” putinowskich kadencji prezydenckich. Kreml sięgnął po taką dziwną formułę, gdyż wyniki „głosowania” są prawnie niezobowiązujące, w przeciwieństwie do normalnego referendum. Możliwe, że władze obawiały się, że wyborcy odmówią legitymizacji dożywotniej władzy Putina.

Formalnie jednak pierwszym był Tadżykistan, gdzie jeszcze w 2003 r. prezydent Emomali Rahmon przeprowadził referendum pozwalające mu na pozostanie u władzy. Jednak wtedy chodziło jedynie o dwie dodatkowe kadencje. Dopiero w 2016 r. kolejne głosowanie pozwoliło Rahmonowi pozostać u władzy tak długo, jak zechce – czyli dożywotnio, jak Łukaszenko, Putin i obecnie Mirzijojew.

Władza dziedziczna

Uzbekistan, Białoruś, Rosja i Tadżykistan tworzą już „twarde jądro” dożywotnich dyktatur na przestrzeni postsowieckiej. Jednak dwa państwa wyprzedzają je i stanowią niedościgły wzór dla władców z Moskwy czy Mińska. Chodzi o Azerbejdżan i Turkmenistan, gdzie władza jest po prostu dziedziczna – przy zachowaniu demokratycznych dekoracji w postaci różnych głosowań i wyborów.

W Baku rządzi Ilham Alijew, który objął władzę po swym ojcu i prezydencie Hejdarze Alijewie. Natomiast w Duszanbe władzę sprawuje Serdar Berdymuchamedow, syn poprzedniego prezydenta (i byłego dentysty pierwszego przywódcy kraju Saparmurata Nijazowa) Gurbanguły Berdymuchamedowa.

Ojciec Serdara cały czas jest aktywny politycznie, posiada tytuł Przywódcy Narodu (tak jak prezydent Tadżykistanu). W zeszłym roku pojawiły się nawet plotki, że zaczął być niezadowolony ze swego syna. Do tego stopnia, że zaczęto obserwować oznaki mogące świadczyć o chęci powrotu ojca do władzy prezydenckiej. Ale jeśli nawet były jakieś sprzeczki między nimi, pozostały w rodzinie.

Czytaj więcej

Czy celem władz Gruzji jest śmierć Saakaszwilego?

Z tego pędu do władzy na terenach byłego imperium sowieckiego wyłamało się jednak kilka krajów. W największym państwie Azji Środkowej, Kazachstanie, rządzi od czterech lat Kasym-Żomart Tokajew, który objął władzę po Nursułtanie Nazarbajewie. Ten ostatni – po pięciu kadencjach prezydenckich – również otrzymał tytuł Przywódcy Narodu, ale stracił go w tym roku. Po rozruchach w styczniu 2022 r. od władzy politycznej i gospodarczej została odsunięta zaś jego liczna rodzina.

W sąsiedniej Kirgizji natomiast większość zmian na stanowisku prezydenta odbywa się poprzez demonstracje i obalanie urzędującego szefa państwa.

– To były najbardziej bezbarwne wybory w historii. Ludzie nawet nie wiedzą, że byli jacyś kandydaci na stanowisko prezydenta, poza obecnie urzędującym. Ich nazwiska nikomu nic nie mówią i zostaną od razu zapomniane – opisał niedzielne wybory w Uzbekistanie niezależny politolog Rafael Sattarow.

Głosowanie było przedterminowe, bowiem w kwietniowym referendum przyjęto poprawki do konstytucji. Jest kilka nieistotnych i trzy najważniejsze. Kadencja prezydenta zostaje wydłużona z pięciu do siedmiu lat, jego pełnomocnictwa zwiększone, a dotychczasowe kadencje urzędującego Szawkata Mirzijojewa zostają „wyzerowane”.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Eksplozja Nord Stream. Co śledczy z Niemiec zarzucają Polsce? "Nie do pomyślenia"
Polityka
Były wiceprezydent z partii Donalda Trumpa zagłosuje na Kamalę Harris
Polityka
Nowy rząd Francji bez lewicy. Emmanuel Macron oskarżony o to, że "ukradł wybory"
Polityka
"Oskarżony jest kandydatem". Donald Trump nie usłyszy wyroku przed wyborami
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Polityka
Nagła rezygnacja kandydata Słowenii na komisarza po rozmowie z Ursulą von der Leyen. "Nie podzielamy koncepcji"
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki