Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak napisał w mediach społecznościowych, że choć lubi kolekcjonować teorie spiskowe to musi przekazać, że Ukraina nie ma nic wspólnego z "niefortunnym wypadkiem" na Bałtyku ani nie ma żadnych informacji o "grupach proukraińskich sabotażystów".
Współpracownik Wołodymyra Zełenskiego nawiązał w ten sposób do publikacji "The New York Times" w sprawie eksplozji gazociągów Nord Stream. Dziennik podał, że nowe dane wywiadowcze, sprawdzone przez amerykańskich oficjeli sugerują, że atak na gazociąg Nord Stream przeprowadziła "proukraińska grupa".
Czytaj więcej
Przełom w dochodzeniu w sprawie eksplozji gazociągów Nord Stream - pisze "Die Zeit". Według tego źródła, śledczy ustalili, że sprawcy sabotażu posłużyli się łodzią wynajętą od firmy z siedzibą w Polsce, należącej do dwóch Ukraińców.
"Co się stało z rurociągami? »One zatonęły«, jak mawiają w Rosji..." - dodał we wpisie Podolak. Było to nawiązanie do słów Władimira Putina, który w 2000 r. pytany przez Larry'ego Kinga w CNN, co się stało z okrętem podwodnym Kursk odparł, że "on zatonął".
K-141 Kursk, rosyjski okręt podwodny z napędem jądrowym trzeciej generacji, projektu 949A (kod NATO Oscar II) wszedł do służby we Flocie Północnej pod koniec 1994 r. W sierpniu 2000 r. okręt zatonął podczas manewrów na Morzu Barentsa.