Od 1 października administracja publiczna i samorządowa musi zmniejszyć zużycie energii elektrycznej o 10 proc. w stosunku do roku 2019, a więc z czasów przed pandemią, kiedy nie pracowano zdalnie – to obowiązek, który będzie kontrolować Urząd Regulacji Energetyki. Kary za niedostosowanie się do wymogu to 20 tys. zł. „Rz” sprawdziła, jak urzędy i instytucje oraz samorządy radzą sobie z oszczędzaniem.
Premier gasi światło
Kancelaria Premiera wyłączyła oświetlenie elewacji budynku i zmniejszyła oświetlenie w częściach wspólnych, a urzędników zobowiązała do stosowania nowych zasad pracy. To m.in. wyłączanie z prądu wszystkich urządzeń po zakończonej pracy, zakręcanie kaloryferów na czas dłuższej nieobecności, domykanie okien po pracy, wyłączenie klimatyzacji, załatwianie spraw drogą elektroniczną, drukowanie bez kolorów, a w słoneczne dni praca tylko przy dziennym świetle.
Czytaj więcej
Krakowski magistrat skraca pracę urzędu do godzi. 15.30 a prezydent Poznania całkowicie wyłączył grzejnik w swoim gabinecie - „Rzeczpospolita” sprawdziła jak administracja od 1 października zmniejsza zużycie prądu. Ma taki obowiązek zagrożony mandatem w wysokości 20 tys. zł.
– Pełna skala i efekty oszczędności będą widoczne za kilka miesięcy – odpowiada nam Centrum Informacyjne Rządu.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przyznaje, że resort „od ponad dziesięciu lat realizuje politykę oszczędzania energii”, więc „wiele źródeł zużycia energii zostało ograniczone już w poprzednich latach”.