Czym jest 30. rocznica niepodległości dla państwa, które doświadczyło rozbioru i od ponad siedmiu lat walczy o przetrwanie, odpierając agresję sąsiedniego mocarstwa? Huczna uroczystość w niebieskich i żółtych narodowych barwach, wielka parada wojskowa i obfita obecność zagranicznych osobistości zapowiadała najważniejszą imprezę ostatnich lat. Kijów tego dnia chciał pokazać światu, że Ukraińcy, mimo wszystkich przeciwności losu, mają uśmiech na twarzach i podniesione czoło. Pokazać, że to nie rozdarty na kawałki, ale jeden, zgodny i solidarny naród. Skończyło się niestety inaczej.
Przemówienia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego zawsze robią duże wrażenie. Były artysta kabaretowy umie porwać tłumy. We wtorek rozśmieszył trzech siedzących w pierwszym rzędzie byłych prezydentów Ukrainy: Leonida Kuczmę, Wiktora Juszczenkę i Petra Poroszenkę. Wymieniając regiony, z których pochodzą wybitni rodacy, wspomniał o pierwszym prezydencie Leonidzie Krawczuku (nie był osobiście na obchodach w Kijowie z powodów zdrowotnych), wspomniał o Kuczmie i Juszczence. Ale mówiąc o Doniecku, wymienił nazwisko aktora Leonida Bykowa, a nie zbiegłego do Rosji Wiktora Janukowycza. Uśmiech na twarzach prezydentów zniknął, gdy Zełenski przeszedł do ukraińskich poetów i sportowców, nie wspominając ani słowem o swoim poprzedniku.
Można sobie wyobrazić, co czuł w tym momencie Poroszenko, który de facto został wrzucony do jednego worka ze „zdrajcą Janukowyczem". Czy nazwisko prezydenta, który zmierzył się w 2014 roku z okupacją Krymu i agresją w Donbasie, nie zasługuje nawet na to, by o nim wspomnieć podczas uroczystości z okazji 30. rocznicy niepodległości?
Nie w ukraińskiej rzeczywistości. Urzędujący przywódca podczas swojej pierwszej w życiu kampanii wyborczej w 2019 r. pozycjonował się jako odwrotność Poroszenki, znienawidzonego przez biedny naród miliardera.
Walczący wówczas o reelekcję prezydent również nie szczędził epitetów, lekceważył i wyzywał swojego konkurenta od „klaunów", przekraczając niekiedy granice kultury politycznej. Tak urodziła się prawdziwa nienawiść pomiędzy głównymi siłami politycznymi w kraju, broni nie zawieszono nawet w najważniejszym dla Ukrainy dniu, nawet w obecności zagranicznych przywódców i delegacji.