Trudne europejskie zadanie premiera Morawieckiego

Mateusz Morawiecki wygłosi w środę w Strasburgu przemówienie na temat przyszłości Europy. W cieniu oskarżeń o atak na Sąd Najwyższy i praworządność.

Aktualizacja: 04.07.2018 06:10 Publikacja: 03.07.2018 19:23

Trudne europejskie zadanie premiera Morawieckiego

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Anna Słojewska z Brukseli

Trudno sobie wyobrazić gorszy dzień na wystąpienie polskiego premiera w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Planowana od dawna wizyta z cyklu debat nad przyszłością Europy z udziałem przywódców państw UE przypada w momencie, gdy oczy wszystkich są zwrócone na polski Sąd Najwyższy.

Czytaj także: Wstrzymajmy to prawo do wyroku Trybunału  

– To będzie proeuropejskie przemówienie – mówią polscy dyplomaci. Teoretycznie byłaby to dla Morawieckiego ogromna szansa pokazania, że Polska chce odgrywać rolę konstruktywną i aktywnie kształtować unijne polityki. Ale gdy polski premier będzie wchodził o 9 rano na mównicę PE, to pierwsza prezes Małgorzata Gersdorf będzie się prawdopodobnie próbowała dostać do budynku Sądu Najwyższego. Mimo że we wtorek przedstawiciel prezydenta jednoznacznie stwierdził, iż od północy nie będzie już ona sędzią.

Kontrast tych dwóch obrazków – werbalnie proeuropejskiego Morawieckiego w Strasburgu i broniącej niezależności sądownictwa Gersdorf w Warszawie – ustawi unijną narrację o Polsce i utrudni premierowi wykonanie zamierzonego zadania. Czyli pokazania, jak Polska chce być liczącym się aktorem na unijnej scenie.

Parlament Europejski tradycyjnie jest bardziej krytyczny wobec polskiego rządu niż unijna Rada. W tej drugiej zasiadają ministrowie państw członkowskich, którzy w swoim działaniu bardziej kalkulują, podczas gdy eurodeputowani mogą sobie pozwolić na otwarte wytykanie grzechów. Mateusza Morawieckiego z pewnością zatem spotka atak ze strony wszystkich liczących się grup politycznych: chadeków, socjalistów, liberałów, Zielonych i komunistów.

Prawdopodobnie najmniej ostra będzie ofensywa szefa Europejskiej Partii Ludowej Manfreda Webera. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, wspomni on oczywiście o praworządności, ale dużą część swojego wystąpienia w debacie poświęci też innym tematom, na których skupi się polski premier. Weber jest krytyczny wobec PiS, ale nie chce go popychać w objęcia eurosceptycznej grupy w Parlamencie Europejskim. A po wyjściu brytyjskich torysów PiS będzie musiał sobie znaleźć nowe ugrupowanie. I choć nie ma szans na akces do EPL, nie chce go tam ani PO, ani PSL, to jednak może współtworzyć grupę podobną do obecnej, czyli Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Która w wielu sprawach jest dla chadeków sojusznikiem.

Morawieckiego w środę bronić będą oczywiście Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, do których należy PiS. Ale to jedyna poważna grupa. Poza tym wsparcia udzielą mu z pewnością dwie najmniejsze grupy eurosceptyczne: Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej, w której prym wiedzie Partia Niepodległości Wielkiej Brytanii, oraz Europa Narodów i Wolności, z udziałem nacjonalistów m.in. z francuskiego Frontu Narodowego, austriackiej i holenderskiej partii wolnościowych. Takich sojuszników lepiej byłoby nie mieć. Z nimi proeuropejski przekaz wypadnie co najmniej dziwacznie.

Polityka
Gwarancje NATO dla Ukrainy. Co zdradzili w Warszawie Tusk z Zełenskim
Polityka
Karol Nawrocki zdradza, co powiedziałby Wołodymyrowi Zełenskiemu
Polityka
Zełenski spotkał się z Tuskiem. "Niepodległa Ukraina to bezpieczna Polska"
Polityka
Kaczyński jak Nawrocki ws. Ukrainy w UE i NATO. „Powiedziałem prezydentowi prosto w oczy”
Polityka
Krzysztof Bosak został zapytany o mowę nienawiści. Porównał internet do knajpy