Autorem projektu, który ma ułatwić życie politykom na emeryturze, jest senator PO Jan Rulewski. Ustawę wniósł na początku czerwca z grupą 19 senatorów Platformy. Jednym z jej celów jest utworzenie w Sejmie i w Senacie pracowniczych programów emerytalnych (PPE).
Czym są PPE? To tzw. trzeci filar zreformowanego w latach 90. systemu emerytalnego. W ramach PPE pracodawca odprowadza składki za pracowników w wysokości maksymalnie 7 proc. wynagrodzenia. Są one w mniejszym stopniu obciążone daninami na rzecz państwa niż ewentualna podwyżka, więc teoretycznie pracodawcom powinno się opłacać utworzenie PPE. W praktyce decydują się na to rzadko, a w całej Polsce w PPE uczestniczy ok. 400 tys. pracowników. Pracownicy na własny koszt mogą odprowadzać składki dodatkowe. Wypłata z PPE następuje z reguły po ukończeniu 60. roku życia.
Projekt PO przewiduje, że składkę podstawową finansowałyby Kancelarie Sejmu i Senatu, więc w praktyce podatnicy. Ile zyskaliby posłowie i senatorowie? Zależy to od wysokości hipotetycznych składek, określonych przez marszałków Sejmu i Senatu.
Jednak dodatkowa emerytura raczej byłaby niewysoka. Za pomocą internetowego kalkulatora PPE można wyliczyć, że przy wysokości składki podstawowej 5 proc. i bez składki dodatkowej poseł lub senator, który spędził przy Wiejskiej jedną kadencję, mógłby liczyć na emeryturze na dodatkowe ok. 80 zł miesięcznie.
Po co więc ta zmiana? Jan Rulewski tłumaczy „Rzeczpospolitej", że chodzi tu o równe traktowanie. – Konstytucja mówi, że wszyscy są równi wobec prawa. Również ustawa o PPE ma charakter powszechny – argumentuje.