Jako pierwszy zabrał głos polityk Koalicji Obywatelskiej Rafał Grupiński, który zarzucił Czarnkowi, że "wygasza światło polskiej edukacji", a jego partia, wiedząc, że kończą się fundusze, wywołuje kolejną wojnę ideologiczną, na zasadzie: Musimy tak ludzi podzielić, aby zaczęli się kłócić. '
Grupiński mówił, że PiS wykorzystuje "wszystko, nawet wiarę" do tego, aby zachować władzę. - Jesteście pierwszym środowiskiem w historii polityki, które odwraca wartość słów. Słów o chrześcijaństwie używacie do wykluczania innych - mówił polityk KO. Zarzucił, że rządzący używają języka brunatnego i czerwonego totalitaryzmu i taki język chcą wprowadzić do szkół.
Po Grupińskim głos zabrała Agnieszka Górska z PiS, która relacjonowała przebieg obrad komisji edukacji, która negatywnie zaopiniowała wniosek KO. Jej wystąpienie stało się przyczyna pierwszej awantury podczas debaty - posłowie opozycji zgłosili wniosek formalny o odebranie głosu posłance, ponieważ ich zdaniem mija się ona z prawdą, ponieważ to, o czym mówi, na komisji się nie wydarzyło.
Wniosek odrzucono, posłanka wymienia osiągnięcia resortu edukacji, w postaci nakładów na szkoły i podwyżek dla nauczycieli. Posłanka chwaliła pakiet wolności akademickiej autorstwa Czarnka i zapewniała, że szanuje on każdego człowieka, a takie stanowisko jest treścią uniwersalnych zasad etyki, o których mówi preambuła prawa oświatowego.
Poseł Cezary Tomczyk z KO zarzucił marszałkowi Sejmu Ryszardowi i posłance Górskiej naruszenie powagi Sejmu, bo na posiedzeniu komisji nie było ministra Czarnka. - Nie chciał stawić czoła argumentom - mówił Tomczyk.