We wtorek Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną fiskusa, który chciał zarobić na sprzedaży gruntu przez wieloletnich jego właścicieli.
Własne potrzeby...
Spór w sprawie powstał w związku z wnioskiem o interpretację. Podatnik wyjaśnił w nim, że w 2005 r. nabył z żoną sporą działkę. Grunt nie był i nie jest zabudowany, a w rejestrze figuruje jako sady i pastwiska. W 2018 r. złożył wniosek o ustalenie dla niego warunków zabudowy na dziesięć domów w zabudowie szeregowej. A ponieważ je dostał, planuje starać się o pozwolenie na budowę. Działka nigdy nie była wykorzystywana do prowadzenia działalności. Małżonkowie planują jej sprzedaż. Dlatego podatnik chciał się upewnić, czy będą musieli rozliczyć się z fiskusem. Sam był przekonany, że sprzedaż działki z warunkami zabudowy, a nawet z pozwoleniem na budowę nie spowoduje objęcia takiej transakcji PIT. W świetle bowiem art. 10 ust. 1 pkt 8 ustawy o PIT od nabycia gruntu minęło ponad pięć lat, a wtedy odpłatne zbycie nie jest opodatkowane. Podatnik nie miał wątpliwości, że będzie to sprzedaż majątku prywatnego, która nie nosi znamion działalności gospodarczej.
Inaczej sytuację ocenił fiskus. Zgodził się co prawda, że jeżeli odpłatne zbycie nieruchomości (jej części, udziału czy prawa) ma miejsce po upływie pięciu lat, licząc od końca roku, w którym nastąpiło nabycie czy wybudowanie, to taka transakcja w ogóle nie podlega opodatkowaniu. Ale dotyczy to przypadków, gdy nie następuje w ramach wykonywania działalności gospodarczej. Tymczasem w ocenie fiskusa w opisanej sytuacji podatnik, który kupił działkę, doprowadził do niej wodę, uzyskał warunki zabudowy i nawet pozwolenie na budowę, a do tego będzie ogłaszał się w internecie, działa jak profesjonalista, a zysk ze sprzedaży to przychód z działalności.
Czytaj więcej
Uatrakcyjnienie sprzedawanego gruntu poprzez uzyskanie pozwolenia na budowę – na życzenie nabywcy – nie przesądza, że sprzedawca działa jak profesjonalista.
Podatnik zaskarżył interpretację i to była dobra decyzja. Najpierw na rozumowaniu fiskusa suchej nitki nie zostawił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie. Zauważył, że sporna działka została nabyta dla zaspokojenia potrzeb rekreacyjnych rodziny i była tak wykorzystywana przez szereg lat. Nie jest to więc typowa lokata kapitału, z zamiarem odsprzedaży w przyszłości z zyskiem. Sądu nie przekonało też to, że działanie z rozmysłem – i to rozciągnięte w czasie – przesądza o jego kwalifikacji jako działalności. Bo racjonalny i efektywny zarząd majątkiem prywatnym też wymaga przemyśleń, planowania i jest nastawiony na osiągnięcie korzyści majątkowej.