Pierwszy numer ukazał się wiosną 1994 roku. W tamtych czasach III RP zmierzała ku temu, aby być – jak to przy innej okazji ujął Cezary Michalski, niegdyś publicysta prawicowy, dziś felietonista portalu „Krytyki Politycznej" – „państwem jednej partii i jednej gazety".
Do władzy wrócili ludzie dawnego reżimu postkomunistycznego (rząd tworzyła koalicja SLD–PSL), a medium niepodzielnie dominującym w debacie publicznej była „Gazeta Wyborcza". Naprzeciw nich sytuowała się przaśna i kruchciana prawica, intelektualnie bezradna wobec ofensywy laicko-liberalnych nurtów politycznych i kulturowych, które wdzierały się wtedy do Polski.
„Fronda" była jak powiew świeżego powietrza. Nie chodziło jednak w tym przypadku o inicjatywę z założenia prawicową, lecz tak naprawdę po prostu kontestującą zastany porządek.
Namnożyło się bowiem wtedy sporo rozmaitych dętych autorytetów, które ogłaszały swoje dogmaty, postulując między innymi świeckość państwa, grubą kreskę czy walkę z antysemityzmem jako największym grzechem polskiej polityki. Z tych autorytetów „Fronda" po prostu skutecznie kpiła. A używała głównie prowokacyjnych środków – na początku działalności Pisma Poświęconego trudno było się nawet zorientować, jaka jest jego linia ideowa. Co można bowiem powiedzieć o periodyku, w którym ukazuje się na przykład wywiad z nekrofilką?
Ojcami założycielami Pisma Poświęconego byli Grzegorz Górny i Rafał Smoczyński. Stanowili oni tandem decydujący o obliczu „Frondy". Dlatego kiedy w roku 2001 odszedł Smoczyński, straciła ona swój pierwotny charakter. W latach 1999-2007 miałem zaszczyt należeć do jej zespołu redakcyjnego. Uczestniczyłem w niechlubnej ewolucji, jaką przeszła. Po odejściu Smoczyńskiego ten „tołstyj żurnał" stracił definitywnie charakter periodyku kulturalnego, w którym sporo było twórczej przekory, a coraz bardziej przypominał biuletyn ewangelizacyjny (a może nawet pseudoewangelizacyjny) zajęty głównie wojowaniem z „cywilizacją śmierci". „Fronda" powoli stawała się nieznośnie przewidywalna. Do znudzenia wałkowała takie tematy jak aborcja czy homoseksualizm.