Jan Maciejewski: Powaga życia

„Pośród uroków indolencji i ignorancji zjawia się budzący grozę przekaz filozofii, że ze wszystkich spraw rodzaju ludzkiego nic nie jest warte brania na poważnie, ale że my jako ludzie musimy być poważni”.

Publikacja: 14.03.2025 14:00

Jan Maciejewski: Powaga życia

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Jest to jedna z tych myśli, które nachodzą człowieka zawsze, gdy pociąg rusza z peronu. Czy przed wyjściem z domu wyłączyłem gaz pod dzbankiem? A może ogień zajmuje właśnie kolejne pomieszczenia? Czy będę miał dokąd wrócić? To może być niedokręcona woda zamieniająca się w strumienie Niagary zalewające właśnie sąsiadów z dołu. Albo portfel, który spokojnie leży na szafce przy drzwiach wejściowych zamiast znajdować się w kieszeni kurtki. A tak w ogóle, czy to na pewno jest mój pociąg?

Myśli o czymś, co zginęło w szumie wcześniejszej szarpaniny. Drobiazgu, niedostrzegalnym prawie szczególe, który teraz – przegapiony, stracony, zaniedbany – zaczyna urastać do rangi dramatu. Bo pociąg już odjechał.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Kiedy znów będę mały

To jest też bardzo marcowa myśl. Nachodziła mnie często w ostatnich dniach, kiedy w powietrzu czuć już było wiosnę, ale nigdzie prawie nie było jej jeszcze widać. Myśl towarzysząca przyglądaniu się suchym, nagim jak szkielety gałęziom drzew. Pociąg wiosny (i wywołane nim wszystkie pozostałe pociągi natury) za moment ruszy. I wtedy się okaże, wyjdzie na jaw – śpią czy jednak umarły? Zazielenią się czy pozostaną już na zawsze suche? Ale teraz, kiedy nie można jeszcze ich od siebie odróżnić – gdy one same jeszcze nie wiedzą, w środku których tętnią soki, tli się życie, jakie za moment wybuchnie: właśnie teraz, powinny być nam szczególnie bliskie. Podczas tej szarpaniny przedwiośnia, kiedy tyle trzeba sprawdzić – czy obok nie postawiono jakiegoś zabierającego światło słoneczne wieżowca? Albo czy nie wyrósł mi pod bokiem jakiś ekspansywny rywal, zabierając przynależną mi porcję gleby i wilgoci? I tylko jednego nie można być pewnym: czy jest we mnie życie, któremu cała ta zapobiegliwość miałaby służyć?

„Budzący grozę przekaz filozofii” – myśl, która nachodzi w pociągu, gdy ten już ruszył. Myśl, że czym prędzej trzeba zeń wyskoczyć.

W rozmowie Andrzeja Nowaka z Jackiem Dukajem (weszła ona w skład tomu pod tytułem „Kto pisze naszą historię”) pisarz science fiction rozpościera przed profesorem historii pejzaż świata, w którym nie można już de facto odróżnić prawdy od fikcji, ponieważ to ta druga wydaje się dużo bardziej „rzeczywista”. Bardziej pobudzająca, efektywna, angażująca zmysły, emocje, wolę i wyobraźnię. I że to na falach tych nierealnych, ale za to niezwykle atrakcyjnych oceanów wrażeń i bodźców kołysze się ludzka wyobraźnia. Dobrze, dobrze – przerywa w pewnym momencie Nowak – ale czy to nie odbiera powagi życiu? „Nie znam nikogo, kto by tak zapytał – odpowiada, uśmiechając się, Dukaj – pan pierwszy takie pytanie stawia – o powagę życia”.  

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Pozwólcie dać z siebie wszystko

To jest właśnie to. Niewyłączony ogień, niedokręcona woda, zapomniany portfel. Drobiazg. Naiwne, dziecięce pytanie. To pytanie, którego – przy nawale tak wielu innych kwestii i wątpliwości – nikt wcześniej nie postawił. O powagę życia. O jego rangę. Ciężar, od którego nikt nie jest nas w stanie uwolnić. Wątpliwość, której nikt za nas nie rozstrzygnie. To jest ta różnica, na zewnątrz prawie że niedostrzegalna, która przebiega między ludźmi a „przeżywaczami fikcji” – jak między wyglądającymi tak samo w pierwszej połowie marca drzewami. Tymi, które jeszcze zakwitną z pozostałymi, i tymi, w których już na zawsze zatrzymało się, a nie tylko zastygło na kilka zimowych miesięcy ich życie wewnętrzne; między śpiącymi i umarłymi.

To różnica, o której przed stu laty filozof Paul Elmer More pisał: „pośród uroków indolencji i ignorancji zjawia się budzący grozę przekaz filozofii, że ze wszystkich spraw rodzaju ludzkiego nic nie jest warte brania na poważnie, ale że my jako ludzie musimy być poważni”.

Bo przecież ta powaga, o którą pyta Nowak, sama w sobie nie wyparowała. Opuściła życie samo, opuściła człowieka jako przedmiot zainteresowania i rozproszyła się na tysiące „spraw rodzaju ludzkiego”. Przeżywanych z ekscytacją, przerażeniem, w poczuciu absolutnej autentyczności. Spraw składających się na życie NIEUWAŻNE.

„Budzący grozę przekaz filozofii” – myśl, która nachodzi w pociągu, gdy ten już ruszył. Myśl, że czym prędzej trzeba zeń wyskoczyć.

Jest to jedna z tych myśli, które nachodzą człowieka zawsze, gdy pociąg rusza z peronu. Czy przed wyjściem z domu wyłączyłem gaz pod dzbankiem? A może ogień zajmuje właśnie kolejne pomieszczenia? Czy będę miał dokąd wrócić? To może być niedokręcona woda zamieniająca się w strumienie Niagary zalewające właśnie sąsiadów z dołu. Albo portfel, który spokojnie leży na szafce przy drzwiach wejściowych zamiast znajdować się w kieszeni kurtki. A tak w ogóle, czy to na pewno jest mój pociąg?

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI dla społeczeństwa
Plus Minus
Laborantka na prochach
Plus Minus
„Skok po marchewkę”: Chomikować czy szabrować?
Plus Minus
„Potęga języka”: Moce ukryte w słowach
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Plus Minus
„Oskar, Patka i złoto Bałtyku”: Skarb dla najmłodszych
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń