To jest ten moment. Wiedziałem to już od kilku miesięcy, ale jak dotąd nie miałem pojęcia, jak na niego zareagować. Na chwilę, gdy „W życia wędrówce, na połowie czasu/ Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi/ W głębi ciemnego znalazłem się lasu”. Ta „połowa czasu” to 35 lat – dantejski wiek. Tyle lat miał Alighieri, kiedy doświadczył wizji zaświatów. Ten wiek – twierdzili tak niezależnie od siebie starożytni mędrcy i natchnieni autorzy Pisma – to centralny punkt ludzkiego życia. Metryka jak ostrze noża – nie można na niej usiąść, utrzymywać w nieskończoność chwiejnej równowagi; z wysokości 35 lat trzeba wreszcie spaść, w jedną albo druga stronę. Ale można wybrać, która to będzie.