Wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale” – miał powiedzieć w latach 70. ubiegłego wieku francuski pisarz André Malraux. Jego przepowiednię podjął kilkanaście lat później nawrócony na katolicyzm francuski publicysta i pisarz André Frossard, który spopularyzował te słowa i sprawił, że stały się znakiem rozpoznawczym tych, którzy sprzeciwiali się wielkiemu nurtowi sekularyzacyjnemu, jaki przetaczał się przez Europę od lat 60. XX wieku.
Upadek komunizmu i rola w tym procesie Jana Pawła II, odradzanie się religijności w krajach postsowieckich, w tym w Rosji, ofensywa chrześcijaństwa zielonoświątkowego – to wszystko wzmacniało nadzieję na wielki powrót religii, a konkretniej chrześcijaństwa. Sekularyzacji w przestrzeni zachodniej zatrzymać się jednak nie udało, bo tamtejsze społeczeństwa dechrystianizują się w tempie błyskawicznym. W krajach dawnego obozu komunistycznego z kolei nadal wiarę praktykuje zdecydowana mniejszość obywateli.
Czytaj więcej
Patriarcha Cyryl I uważa, że napływ imigrantów stanowi egzystencjalne zagrożenie dla kraju. Inaczej niż Kreml.
Jednocześnie wspomniana przepowiednia potwierdza się na naszych oczach. Jeśli coś martwi, to co najwyżej fakt, że zdecydowanie nie o takiej religii myśleli Malraux i Frossard, a także Jan Paweł II, który słowa tego pierwszego cytował w książce „Przekroczyć próg nadziei”. Współczesna ekspansja religii realizuje się bowiem często w przestrzeni politycznej, a przynajmniej część z jej przejawów wydaje się być kulturowym regresem, powrotem do form, które wydawały się już dawno przezwyciężone w naszym europejskim postrzeganiu religijności. Znakomitym tego przykładem jest wojna wywołana przez Władimira Putina, która – jeśli dobrze się jej przyjrzeć – jest umocowana w pewnej metafizyce i religijności, bez których dostrzeżenia i zrozumienia nie sposób ją wyjaśnić.
Dwa oblicza prawosławia
Uświadomiły mi to rozmowy z dwoma wybitnymi prawosławnymi teologami, którzy w ostatnich tygodniach gościli w Warszawie. Archimandrytę Cyrila Hovoruna i diakona Andrieja Kurajewa dzieli niemal wszystko. Ten pierwszy jest Ukraińcem, wykładowcą wielu zachodnich uniwersytetów, jego książki są szeroko cytowane w Ukrainie; ten drugi to Rosjanin, kiedyś znany z mediów komentator, obecnie pozbawiony święceń diakonatu przez patriarchę Cyryla, wypędzony z rosyjskich uczelni i zakazany w tamtejszych mediach. Przyjął jurysdykcję innego prawosławnego hierarchy (ale nie chce ujawniać jakiego, by nie dosięgnęło go długie ramię Kremla), wyemigrował do Pragi, gdzie próbuje ułożyć sobie życie na nowo.