Jest wiosna 1986 r. w Dreźnie, w samym sercu Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Pewien trzydziestoparoletni Rosjanin odprowadza do żłobka swoje dziecko, następnie udaje się do lokalnego biura KGB, gdzie pracuje – oficjalnie – jako tłumacz. W czasie, kiedy w nieodległym Berlinie tysiące agentów KGB toczy wywiadowcze pojedynki z zachodnimi szpiegami, w biurze w Dreźnie pracuje zaledwie sześciu agentów.
Tenże Rosjanin zasiądzie właśnie jak co dzień za biurkiem i wraz z kolegami przez osiem godzin będzie przerzucał różne prasowe doniesienia i inne papiery. Wieczorem z kolei pójdzie do swojej ulubionej lokalnej piwiarni Am Thor. Władimir Putin, bo to o nim mowa, po latach będzie twierdził, że jego praca była tak nudna, że przez picie piwa przytył w tym czasie aż 12 kg. Cóż, chyba każdy 30-letni facet, który przybrał tyle na wadze, chciałby wyglądać tak dobrze jak on, bo na zdjęciach z tego okresu agent Władimir wcale nie wyglądał, jakby miał nadwagę.
Wiemy też, jak niezwykle rzadko szpiedzy dostają pozwolenie na opisywanie swoich wspomnień. Jednak tak się akurat złożyło, że kolega pracujący w Dreźnie biurko obok Władimira Putina dostał taką zgodę. Wydał chyba najnudniejszą szpiegowską książkę w historii. Opisuje w niej, jak żmudna była praca tłumacza KGB w komunistycznym Dreźnie, przedstawia też brak przygód, na których deficyt wraz z Władimirem Putinem cierpieli w tamtym okresie.
To wszystko się jednak zupełnie nie klei. Drezno tylko pozornie wydawało się być na wywiadowczym marginesie, ale właśnie dlatego stało się centralą jednego z najważniejszych zadań wywiadowczych aparatu NRD oraz ZSRR – kradzieży technologii i obchodzenia zachodnich sankcji. Wiele wskazuje na to – w tym również wspomnienia współpracowników Putina z oddziałów Stasi, niemieckiego odpowiednika KGB – że Putin był właśnie zaangażowany w te działania. Tak twierdzi m.in. Catherine Belton w książce „Putin’s People” (Ludzie Putina) z 2020 r.
Czytaj więcej
Nadchodzą napędzane przez zaawansowane algorytmy narzędzia, które zrewolucjonizują porozumiewanie się z komputerami. Na razie jednak musimy nauczyć je odróżniania prawdy od fałszu.