Ostatnie miesiące znów należą do Johna le Carrégo. Znów, bo przecież od czasów „Ze śmiertelnego zimna" (1963) jego książki nie schodzą z czołówki list bestsellerów, nierzadko lądując na samym ich szczycie. Tym razem głośno było o pisarzu z powodu sążnistej biografii autorstwa Adama Sismana (w oryginale ukazała się w październiku, teraz trafia do nas), a także świetnej adaptacji „Nocnego recepcjonisty" z gwiazdami pierwszej wielkości: Hugh Lauriem i Tomem Hiddlestonem, w rolach głównych (sześcioodcinkowy serial zrealizowała z dużym rozmachem BBC, przenosząc akcję z lat 90. do czasów współczesnych).
We wrześniu trafi do księgarń pierwsza autobiograficzna pozycja le Carrégo „The Pigeon Tunnel" („Gołębi tunel"), a przecież i jego ostatnia powieść, „Subtelna prawda" (2013), jednogłośnie okrzyczana została jedną z najlepszych w jego dorobku.
David, syn Ronniego
Zacznijmy jednak od tego, że John le Carré nigdy nie istniał. Angielski pisarz urodził się bowiem jako David Cornwell i pochodził z rodziny doprawdy niezwykłej. A może lepiej będzie powiedzieć: miał absolutnie niezwykłego ojca, bez którego pewnie nie zostałby tym, kim jest, i to wcale nie dlatego, że Ronnie Cornwell zachęcał młodego Davida do nauki (choć istotnie tak było; planował dla syna karierę prawniczą) ani że pomógł mu w przyjęciu na Oxford, a wcześniej nie oponował, gdy siedemnastoletni David wyjechał na studia do Berna (to również prawda).
Ale przede wszystkim Ronnie Cornwell żył wyjątkowym życiem, któremu bliżej do literackiej fikcji niż faktu, choć – jak sam przyznawał – w życiu książki nie przeczytał. Nazwanie Ronniego przekręciarzem czy barwną postacią byłoby eufemizmem, blado wypada przy nim nawet Augie March z prozy Saula Bellowa. Dość powiedzieć, że trudno ustalić, ilu ludzi doprowadził do ruiny, trudno też zliczyć jego kochanki. W więzieniu lądował kilka razy. Po raz pierwszy, gdy David był dzieckiem. Żona z nim nie wytrzymała, co zresztą miało zaważyć na późniejszych relacjach z kobietami wychowującego się w otoczeniu samych mężczyzn Davida (dom, szkoły z internatem, Oxford).
Jak żył Ronnie? Na najwyższym poziomie – przynajmniej dopóki były pieniądze. A gdy ich nie było, mamił każdego, kogo napotkał. Był duszą towarzystwa, łowcą niewieścich serc, potrafił wszystko wszystkim załatwić, ale też nigdy nie miał skrupułów, żeby handlować nieistniejącymi nieruchomościami, wystawiać czeki bez pokrycia, nie płacić za luksusowe hotele, dyrygować swoją świtą (czy też „dworem", jak nazywano jego otoczenie). Modus operandi miewał różny, w Anglii założył dziesiątki spółek, w imieniu których zaciągał kredyty i kupował nieruchomości, doprowadzając je do upadłości, w Toronto próbował sprzedawać nieistniejące domy na ziemi, do której nie miał praw, w Indonezji organizował handel ropą naftową, myślał też o handlu bronią (co prawdopodobnie sprawiło, że jego syn „najgorszym człowiekiem na świecie" nazwał w „Nocnym recepcjoniście" właśnie handlarza bronią Ropera).