Piłsudskiego idea federalizmu

Przegrana Rosji, Niemiec, Austro-Węgier i Turcji pozwoliła po zakończeniu Wielkiej Wojny narysować na nowo mapę polityczną Europy.

Publikacja: 01.12.2017 13:00

W XIX w. Polacy przypominali o pragnieniu niepodległości wystąpieniami zbrojnymi. Wszystkie te powstania kończyły się jednak klęską, a jednym z jej powodów była bierna postawa chłopstwa, które mentalnie pozostawało poza obrębem narodu. Walka o włączenie włościaństwa do narodowej wspólnoty wypełniła znaczną część naszych dziejów w tamtym stuleciu, przynosząc powoli pozytywne rezultaty.

Rzecz w tym, że zbliżone procesy zachodziły w tym samym czasie wewnątrz innych społeczności, które zamieszkiwały przedrozbiorową Rzeczpospolitą, a więc wśród Litwinów, Ukraińców, jak też w mniejszym stopniu wśród Białorusinów. Te odradzające się w nowej postaci narody budowały swą tożsamość w opozycji wobec polskości, co zmieniało całkowicie sytuację. Przez znaczną część XIX w. synonimem niepodległości było przecież dla polskich elit reaktywowanie państwa w granicach z 1772 r. Znamienne, że na początku kolejnego stulecia żadna z liczących się sił politycznych nie podtrzymywała już takiego marzenia.

Jakie więc obszary miała obejmować nowa Polska? Polityka powstającego państwa wynikała z krzyżowania się wielu okoliczności. W poczynaniach tzw. obozu belwederskiego słychać było echa dawnych dyskusji prowadzonych przez Józefa Piłsudskiego z towarzyszami z PPS. Europejscy socjaliści widzieli Rosję carską zarówno jako więzienie narodów, jak i ciemiężycielkę społeczeństwa. Tyranię tę chciano zastąpić „samodzielną rzeczpospolitą demokratyczną", jednoczącą różne ludy na zasadzie „całkowitego równouprawnienia i dobrowolnej federacji". Gdy przyszło do odbudowy Polski, program federacyjny stwarzał też nadzieję, jak się szybko okazało dość złudną, na pogodzenie polskich interesów terytorialnych z aspiracjami przebudzonych narodowo sąsiadów.

Wobec Litwinów

Przypisywany Piłsudskiemu federalizm objawił się prawie wyłącznie w jego polityce wobec ziem litewskich. Tereny historycznej Litwy były w początkach 1919 r. podzielone pomiędzy Republikę Litewską ze stolicą w Kownie a utworzoną przez bolszewików Litewsko-Białoruską Socjalistyczną Republikę Rad. Rozpoczynając ofensywę wojskową przeciw Armii Czerwonej na Wileńszczyźnie, Piłsudski wysłał do Kowna Michała Romera, swego kandydata na premiera rządu, który reprezentowałby wszystkie narodowości dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Rząd ten miał doprowadzić do zwołania Konstytuanty decydującej o przyszłości kraju i formie jego związków z Polską. Planów tych nie udało się zrealizować, w pierwszej kolejności z powodu sprzeciwu litewskich elit przywódczych. Lecz także po polskiej stronie przeciwnicy polityki federacyjnej byli bardzo silni, zwłaszcza na samej Wileńszczyźnie. Pokazały to losy tzw. Litwy Środkowej, pseudoniezależnego państewka, utworzonego w 1920 r. w efekcie misternej intrygi Piłsudskiego. Miała ona być dowodem aktualności programu federacyjnego, zachęcając ludność dawnego Księstwa do zjednoczenia. Lecz mieszkańcy ziemi wileńskiej czynili wszystko, by wcielono ją po prostu do Rzeczpospolitej (stało się to w 1922 r.). Toteż Kazimierz Okulicz, profederacyjny dziennikarz „Kuriera Wileńskiego", konkludował z goryczą, że „przyczyn załamania się planów Piłsudskiego na wschodzie trzeba szukać nie tylko na zewnątrz, lecz przede wszystkim wewnątrz Polski".

Sam Piłsudski deklarował w 1919 r., że nie zamierza być ani federalistą, ani imperialistą, dopóki Polska nie urośnie w siłę. Z kolei historycy oceniają dziś, że federalizm nie prezentował dla niego wartości samej w sobie, a widział w nim jedynie jedną z metod prowadzących do celu.

Twórcy II Rzeczypospolitej często odwoływali się do doświadczeń płynących z historii XVIII i XIX w. Roman Dmowski, wskazując na Prusy jako głównego inicjatora i beneficjenta rozbiorów, budował na tej podstawie swą teorię o zagrożeniu ze strony Niemiec. Piłsudski natomiast główne niebezpieczeństwo widział po stronie Rosji. Przyszły Naczelnik Państwa już w 1904 r. stawiał przed polityką polską zadanie rozbicia caratu „na główne części składowe i usamowolnienia przemocą wcielonych w skład imperium krajów. [...] Rosja, pozbawiona swych podbojów, będzie o tyle osłabiona, że przestanie być groźnym i niebezpiecznym sąsiadem".

Dystans wobec Rosjan

W 1919 r. Piłsudski wrócił do tej idei, licząc na wykorzystanie sprzyjającej sytuacji międzynarodowej. W Rosji trwała wojna domowa, odłączały się od niej niektóre ludy, zaś Zachód zaabsorbowany był porządkowaniem schedy po pokonanych państwach centralnych. Przywódcy Ententy nie rezygnowali z oddziaływania lub przynajmniej monitorowania sytuacji na wschodzie Europy, niemniej w tej części kontynentu wytworzyło się wyraźne pole dla polskiej samodzielności.

Piłsudski wiedział przy tym, że partię rosyjską będzie musiał rozegrać na przekór Londynowi i Paryżowi. Powstająca Rzeczpospolita mogła liczyć na pomoc materialną, dostawy broni i na wsparcie dyplomatyczne Zachodu, lecz nie była dla niego strategicznym partnerem. Tym pozostawała nadal Rosja, wielka, perspektywicznie silna i bogata, bez względu na jej ustrój. Dla Francji i Wielkiej Brytanii lepiej byłoby, aby w Moskwie zwyciężyły siły demokratyczne, lecz zarazem zakładano, że z bolszewikami też można się będzie porozumieć. Zachód nie chciał więc wykorzystywać przejściowych kłopotów Rosji dla jej radykalnego osłabienia, toteż przeciwstawiał się wygórowanym, jak mówiono, pretensjom terytorialnym Polski na wschodzie.

Piłsudski zachowywał dystans wobec uczestników rosyjskiego konfliktu. Najchętniej widziałby zwycięstwo demokratów, lecz ci byli słabi. Nie pomógł „białym" generałom, uparcie wrogim polskiej niepodległości, a co gorsza, zdolnym zyskać poparcie Zachodu. Niewątpliwie ułatwił w ten sposób sukces militarny „czerwonym", jednakże kwestia przyczyn zwycięstwa komunizmu w Rosji jest bardziej złożona. Marszałek liczył na zneutralizowanie bolszewików metodą, którą przedstawił w 1904 r. Do takiej akcji Polska potrzebowała jednak wsparcia, którego mogły udzielić jedynie ludy podobnie postrzegające rosyjskie zagrożenie. Wybór był tu właściwie niewielki i w praktyce w grę wchodzili tylko Ukraińcy. Wszelako ten czterdziestomilionowy naród, o wielkim potencjale, ale nie w pełni ukształtowany, pozostawał wewnętrznie rozdarty, a przy tym zróżnicowany w nastawieniu wobec Polski, jak i Rosji. Najwyższa dojrzałość narodowa cechowała Ukraińców z Galicji Wschodniej, tyle że traktowali oni Rzeczpospolitą jako przeszkodę dla utworzenia własnego państwa ze stolicą we Lwowie. Na Ukrainie wschodniej wyraźnie zaznaczały się wpływy rosyjskie, kraj okazał się podatny na oddziaływanie lewicowych radykalizmów, a wobec opanowania prowincji przez anarchistycznych atamanów w rodzaju Nestora Machny, władza rządu Ukraińskiej Republiki Ludowej była dość iluzoryczna.

Co z Ukrainą?

W sierpniu 1919 r. armia polska zajęła Galicję Wschodnią, kładąc kres tamtejszej państwowości ukraińskiej, w następnych miesiącach Piłsudski i przywódca URL Symon Petlura ustalili treść sojuszu polityczno-wojskowego obu państw. W końcu kwietnia 1920 r. armia polska, wspierana przez skromne liczebnie wojska ukraińskie, ruszyła na wschód, docierając do Kijowa. Oddziały polskie miały odegrać rolę parasola ochronnego, umożliwiającego rządowi URL objęcie władzy na opuszczonych przez bolszewików terytoriach. Poparcie ludności dla Petlury okazało się jednak mniejsze od spodziewanego, zaś Rosja bolszewicka przeszła szybko do kontrofensywy, docierając w sierpniu 1920 r. pod Warszawę.

Błyskotliwe zwycięstwo w bitwie warszawskiej ocaliło niepodległość Polski, Europę zaś ochroniło przed importem bolszewickiej rewolucji. Natomiast ostateczny kształt terytorialny Polski oznaczał porażkę polityki wschodniej Piłsudskiego.

Mniej więcej co trzeci obywatel odrodzonego państwa nie był Polakiem, a część tej ludności znalazła się w nim wbrew swojej woli. Piłsudski, dziecko wieloetnicznej krainy i ofiara rusyfikacyjnej polityki caratu, odrzucał nacjonalizm i był za zapewnieniem mniejszościom narodowym pełnych swobód politycznych i obywatelskich, jak też możliwości rozwoju własnej oświaty i kultury. Oczekiwał natomiast od nich pełnej lojalności wobec państwa. Nie należał do zwolenników rozwiązań w rodzaju autonomii terytorialnej, był za nadaniem językowi polskiemu rangi głównego języka w nauczaniu szkolnym, hamował proces parcelowania ziemi na rzecz niepolskich włościan. Ta ostrożna polityka nie budziła entuzjazmu ani wśród ludności polskiej, ani wśród pozostałych narodowości.

Napięcia o podłożu etnicznym utrzymywały się przez cały okres niepodległości, a choć nie zagroziły spoistości państwa, to wpłynęły tragicznie na losy Polaków w okresie II wojny światowej.

Andrzej Chojnowski, profesor, historyk, Akademia Humanistyczna w Pułtusku, były członek Kolegium IPN

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą