Odpowiedź na pytanie, dlaczego nie wprowadzono stanu wyjątkowego w związku z pandemią wywołaną przez koronawirusa, jest bardzo prosta. Powodem wcale nie jest usilna chęć przeprowadzenia wyborów na urząd prezydenta RP. Prawdziwą motywacją jest perspektywa bezprecedensowej odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa, gdyby stan wyjątkowy został jednak wprowadzony.
Minister zdrowia najpierw ogłosił stan zagrożenia epidemicznego (rozporządzeniem z 13 marca br.), a tydzień później stan epidemii (20 marca br.). Jedną z wielu tego konsekwencji było praktycznie całkowite wygaszenie kilku gałęzi gospodarki: usług gastronomicznych, rozrywki, handlu w obiektach wielkopowierzchniowych. Nie kwestionując zasadności tych działań, należy jednak przyznać, że organy władzy publicznej bezpośrednio zaingerowały w swobodę działalności gospodarczej, a także we własność i inne prawa majątkowe. Bezpośrednimi skutkami dla podmiotów objętych tymi ograniczeniami są zarówno rzeczywiste szkody (damnum emergens), jak i utracone korzyści (lucrum cessans).
Okoliczności te wydają się stanowić klasyczny przykład nadzwyczajnej zmiany stosunków (rebus sic stantibus), uregulowany w art. 3571 kodeksu cywilnego: „Jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Rozwiązując umowę, sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron, kierując się zasadami określonymi w zdaniu poprzedzającym". W obecnej sytuacji to rozwiązanie nie jest uniwersalne. Po pierwsze, dotyczy tylko stosunków umownych, więc nie obejmie całości obrotu gospodarczego. Po drugie, mechanizm ten oznacza zaangażowanie sądu w ewentualną zmianę treści stosunku prawnego. Niepewność rozstrzygnięcia, związane z nim koszty oraz długość postępowania (aż do jego prawomocnego zakończenia) sprawią, że nie wszyscy przedsiębiorcy dotrwają do jego końca.
Czytaj także: Tarcza 2.0 bez pieniędzy, stawia za to na procedury