Prawo międzynarodowe nie jest zbiorem zasad zawieszonych w próżni, abstrakcyjnych i wyrytych na zawsze w kamieniu. To instrument, który pozwala państwom realizować swoje interesy, czasem szukając balansu między ochroną własnej racji stanu a ogólnymi zasadami przyjętymi przez wspólnotę międzynarodową. Nie może być wyłącznie bezrefleksyjnym gorsetem, krępującym polityczne działania w imię racji stanu.
Czytaj więcej
Prezydent Andrzej Duda złożył podpis pod ustawą, mającą ograniczyć prawo do azylu. Wystosował pis...
Nowe prawo azylowe. Donald Tusk i Andrzej Duda mają rację
Prawa osób uciekających przed wojną, głodem czy terrorem to delikatna sprawa. Za polityką systemową stoi samotny, bezbronny człowiek – punkt odniesienia dla polityków, którzy powinni kreślić zasady oparte na humanizmie, fundamencie zachodniej cywilizacji i demokracji. Krytyka podpisanej przez prezydenta ustawy azylowej czy rozporządzenia premiera jest łatwa, jeśli rzeczywistość postrzega się w czarno-białych barwach, ignorując odcienie i konteksty.
Pomijanie tych odcieni jest narzędziem propagandy naszych wrogów, którzy pragną, by uchodźcy, migranci i azylanci byli traktowani w jednolity, bezrefleksyjny sposób. Wtedy nikt nie zapyta, czy ich obecność na granicy nie jest częścią wojny hybrydowej. Kilka lat temu lasy zaroiły się od obrońców ludzi z dalekich krajów. Urojone zwłoki uchodźców, których pełno miało być w zaroślach na wschodniej granicy, stały się narzędziem narracji o brutalności straży granicznej i barbarzyństwie naszego państwa. Ten moralny szantaż zaciemnił na chwilę zrozumienie problemu, ale minął. W całej klasie politycznej zakończył się bezpowrotnie – i miejmy nadzieję, że nigdy nie wróci.
Wojna hybrydowa Putina i Łukaszenki
Granica z Białorusią od lat jest strefą wojny hybrydowej z Łukaszenką i Putinem. To właśnie leży u podstaw wprowadzenia tych przepisów, a nie łamanie prawa międzynarodowego i konstytucyjnych wartości. Ograniczenia azylowe mają zapobiegać akcjom hybrydowym destabilizującym granicę i nasze państwo.