Tomasz Pietryga: Czy Tusk przerwał właśnie chocholi taniec wokół tzw. neosędziów?

Premier dobrze zrobił, ignorując wykreowany podział na sędziów i tzw. neosędziów. To może być ważny krok w kierunku zatrzymania destrukcyjnego konfliktu o praworządność.

Publikacja: 28.08.2024 13:46

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: PAP/Rafał Guz

Uproszczając: kontrasygnata Donalda Tuska pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego formalnie toruje drogę do wyboru tzw. neosędziego na stanowisko szefa najważniejszej izby w SN.

Kadencja obecnej prezes IC, Joanny Misztal-Koneckiej, kończy się we wrześniu. Ponieważ ubiega się o kolejną, zgodnie z ustawą nie może w tym przedwyborczym czasie prowadzić zgromadzeń izby, która ma kluczową rolę w procesie wyborczym. Dlatego w takiej sytuacji potrzebne jest wyznaczenie następcy, który zgromadzenie poprowadzi, a bez tego cała operacja pozostaje zablokowana.

Prezydent wystąpił w tej sprawie o kontrasygnatę do premiera, a Donald Tusk przez długi czas milczał. Wydawało się, że ta sprawa wpisze się w scenariusz przeciągającego się konfliktu o niejasny status tzw. neosędziów i proces wyborczy zostanie zablokowany (przynajmniej na jakiś czas). Zwłaszcza że przy bojkocie wyborów przez tzw. starych sędziów o prestiżowe stanowisko ubiegają się wyłącznie tzw. neosędziowie. Obok prezes Joanny Misztal-Koneckiej zgłoszeni zostali sędziowie Marcin Krajewski, Mariusz Łodko oraz Marcin Łochowski, wszyscy przeszli przez tzw. neoKRS. Kontrasygnata Tuska sprawia, że wybór nowego prezesa spośród tego grona wydaje się nieuchronny.

Czytaj więcej

Sędziowie czują się zdradzeni po decyzji premiera Donalda Tuska

Polityczny handel czy strategia Tuska?

Dlaczego premier wycofał się z pryncypialnego frontu walki o praworządność, który nie uznaje kompromisów? Przyczyny mogą być złożone i dotyczyć zarówno doraźnej, jak i długofalowej polityki.

Jak napisało „Oko Press”, decyzja Donalda Tuska o kontrasygnacie pod postanowieniem prezydenta w sprawie SN zbiega się w czasie z wyborem kandydata na unijnego komisarza. 13 sierpnia premier publicznie ogłosił, że propozycją rządu będzie kandydatura Piotra Serafina. 16 sierpnia Kancelaria Prezydenta poinformowała o zgodzie Andrzeja Dudy na jego kandydaturę. Oczywiście decyzja premiera pokazuje, jaką rzeczywistą wagę przywiązuje Tusk do kwestii sądownictwa, które wydaje się nie być zbyt wysoko w jego politycznej agendzie.

Premier dobrze zrobił, że nie uznał koła zamachowego konfliktu o sądy, jakim jest podział na sędziów i tzw. neosędziów. De facto formalnie zgodził się, aby osoba wybrana przez upolitycznioną KRS została prezesem najważniejszej izby SN.

Ta decyzja może mieć również długotrwałe strategiczne konsekwencje. W optymistycznym scenariuszu może zakończyć ostry spór o praworządność, sprawiając, że trójpodział władzy wróci na właściwe tory.

Dziś spór o tzw. neosędziów podgrzewany jest głównie przez grupkę kilkudziesięciu sędziów i prawników z aktywistycznych organizacji. Ich liderzy, próbując wywrzeć presję na rząd, podchodzą do konfliktu w kategoriach zero-jedynkowych, w których nie ma żadnego marginesu na kompromis. Frontalnie kwestionują status blisko 3 tys. osób, które przeszły przez tzw. neoKRS. Ich presji w kluczowym momencie uległ nawet minister Adam Bodnar. Kiedy zawiązywał się realny kompromis z prezydentem w sprawie reformy KRS, został on niemal zbesztany przez sędziowskich aktywistów i posądzony o zdradę ideałów.

Problem w tym, że trzymanie się takiego kursu jest destrukcyjne dla całego sądownictwa i bardzo niebezpieczne dla obywateli. Zjawisko wykluczania tzw. neosędziów ze składów orzeczniczych oraz kwestionowanie ich decyzji i wyroków rodzi ogromną niepewność prawną.

Jeżeli zrealizowany zostałby scenariusz twardego kursu lansowany przez aktywistów, setki tysięcy wyroków w sprawach karnych, gospodarczych, cywilnych czy rodzinnych mogłyby być nieważne ze względu na podważony status osób, które je wydały. Tego nikt nie chce, zwłaszcza że spór o KRS, mimo jednostronnej interpretacji medialnej, nie jest jednoznaczny. Jest to starcie interpretacyjne, a kwestie masowego pozbawiania praw tzw. neosędziów zakwestionowała nawet Komisja Wenecka.

Czytaj więcej

Prof. Piotrowski: Premier nie jest od tego, by oceniać status neosędziów

Czy Tusk zakończy konflikt o sądy

Donald Tusk swoją kontrasygnatą zrobił pierwszy realny krok w kierunku przerwania tego destrukcyjnego konfliktu. Są sędziowie mający silne ambicje polityczne, którzy zatracili poczucie swojej roli i misji. Jeżeli jeden z sędziowskich liderów formułuje pretensje wobec premiera, że konsultował decyzję w sprawie kontrasygnaty, to świat staje na głowie. Politycy mogą się podobać lub nie, ale to oni posiadają demokratyczny mandat do rządzenia państwem i podejmowania kluczowych decyzji, również w sprawie sądów. Rolą sędziów jest wymierzanie sprawiedliwości – tylko tyle i aż tyle. Konstytucja nie przewidziała dla nich niczego więcej, choć niektórym się wydaje, że mogą kreować polityczną rzeczywistość.

Warto, aby świat wrócił już na swoje właściwe tory. Sędziowie, którzy poczuli się politykami, powinni po prostu zrezygnować z orzekania i wybrać nową drogę. Tak będzie przede wszystkim bezpieczniej dla obywateli, którzy chcą mieć poczucie stabilności orzeczeń – zarówno tych zapadłych, jak i przyszłych. Ambicjonalnej pryncypialności, która wiąże się z destrukcją i chaosem, nikt nie chce.

Decyzja Tuska daje nadzieję, że ten spór można wygasić, bez krwawej rewolucji, przypomina też, że to on i stojąca za nim większość ma mandat do rządzenia, a nie prezes sędziowskiej organizacji i kilku jego kolegów.

Uproszczając: kontrasygnata Donalda Tuska pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego formalnie toruje drogę do wyboru tzw. neosędziego na stanowisko szefa najważniejszej izby w SN.

Kadencja obecnej prezes IC, Joanny Misztal-Koneckiej, kończy się we wrześniu. Ponieważ ubiega się o kolejną, zgodnie z ustawą nie może w tym przedwyborczym czasie prowadzić zgromadzeń izby, która ma kluczową rolę w procesie wyborczym. Dlatego w takiej sytuacji potrzebne jest wyznaczenie następcy, który zgromadzenie poprowadzi, a bez tego cała operacja pozostaje zablokowana.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Nastolatek nie kupi papierosów, ale będzie decydował o losach kraju?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Donald Tusk wprowadza demokrację walczącą. Do zobaczenia na spacerniaku
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Nowa formuła Radbrucha nie przejdzie. Lepiej się trzymać twardego legalizmu
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Czy Adam Bodnar depcze niezawisłość i powagę funkcji sędziego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Konflikt o praworządność znowu się rozkręca. Prezydent, premier i kontrasygnata
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne