Ja mam własną teorię. Mumia się uśmiecha, bo doszły ją słuchy, że wysuwany przez Lenina postulat organizatorskiej roli prasy jest dziś w Polsce realizowany nie mniej ochoczo niż w samej Rosji.
Wysłuchałem w radiu dyskusji o przyczynach kryzysu na rynku prasy codziennej i powodach spadku nakładów. Wymieniano różne powody. Głównie cywilizacyjne zmiany i postęp technologiczny. Za spadek czytelnictwa obwiniano konkurencję telewizji i przede wszystkim rozwój Internetu. O jednym tylko nie było w ogóle mowy: o zawartości gazet, od których ludzie się odwracają. To trochę tak, jakby rozważać powody spadku konsumpcji wódki (gdyby kiedyś do niego doszło), pomijając najprostszy fakt, że to fuzel produkowany z odpadów tartacznych, po którym łeb pęka, wnętrzności wyłażą na wierzch i pojawiają się konwulsje.
Uczeni mężowie od mediów, prasoznawcy, a także praktycy gazetowi w ogóle nie biorą pod uwagę tego, że gazeta jest towarem dokładnie takim samym jak śledzie. I jeśli ma trudności na rynku, to być może dlatego, że nie odpowiada oczekiwaniom konsumentów, a nie dlatego, że zdobywamy kosmos, globalizujemy się sieciowo, a papier toaletowy jest powszechnie dostępny. Tego ostatniego czynnika też nie należy lekceważyć, niedostatek papieru toaletowego poważnie stymulował czytelnictwo gazet, co kiedyś bardzo ładnie zilustrował Andrzej Czeczot, rysując faceta zmierzającego do wygódki z „Trybuną Ludu” w ręku. Podpis głosił „Codzienne święto twojej gazety”. Antoni Słonimski zwracał uwagę, że gazety jak najsłuszniej nazywa się strawą duchową, ponieważ wcześniej czy później stykają się one ze strawą cielesną.
Moim skromnym zdaniem najpoważniejszą przyczyną kryzysu czytelnictwa gazet, zwłaszcza niektórych, jest jednak zamiana ról. Mamy całe tabuny publicystów i komentatorów, których ambicją nie jest już opisywanie rzeczywistości, wyjaśnianie imponderabiliów polityki, wskazywanie konsekwencji zjawisk i wydarzeń, tylko bezpośrednie wpływanie na ich bieg. Część dziennikarzy stała się po prostu politykami, na ogół partyjnymi.
Leninowska zasada organizatorskiej roli prasy uległa poszerzeniu. Już nie tylko organizuje się społeczeństwo ku dobremu – to stało się trudne, bo większość społeczeństwa gazet nie czyta – ale, być może jako kompensację, organizuje się rząd, opozycję, koalicje, programy partyjne, ustawodawstwo. To z tego tak się cieszy Włodzimierz Iljicz w sarkofagu.