Przynajmniej takie wrażenie można odnieść, śledząc komentarze publikowane w mediach społecznościowych przez polskich polityków. „I francuscy nacjonaliści dostali w pysk. Brawo francuska Lewica. Tam gdzie zagrożone są demokracja, prawa społeczne, wolność, tam wkracza lewica i bierze na siebie odpowiedzialność” – napisał w portalu X (dawniej Twitter) lewicowy eurodeputowany Krzysztof Śmiszek.
Podobnych wypowiedzi jest więcej. Historia, która się z nich wyłania, jest bardzo prosta: lewica zatrzymała nacjonalistów. W innym wariancie wybory francuskie były wyłącznie przedłużeniem polskich: tak jak 15 października ubiegłego roku w Warszawie coś na kształt zjednoczonej opozycji w Paryżu pokonuje miejscowy PiS.