Sankcje: deklaracje nie wystarczą, UE musi działać skuteczniej

Rząd Donalda Tuska musi teraz udowodnić, że potrafi nie tylko forsować sankcje w Brukseli, ale też skutecznie je wdrażać w Polsce i Unii – z pomocą administracji państwowej, przedsiębiorców i przy poparciu całego społeczeństwa.

Publikacja: 07.02.2025 07:48

Donald Tusk i UE muszą działać skuteczniej

Donald Tusk i UE muszą działać skuteczniej

Foto: AFP

Sankcje przestały pełnić rolę symboliczną, stając się rzeczywistym instrumentem nacisku. Polska, choć sprawuje prezydencję w Radzie UE, wciąż pozostaje w tyle pod względem ich skutecznego wdrażania, w dużej mierze redukując ich znaczenie do retoryki i dyplomacji. Podobnie jak wiele innych państw unijnych. Tymczasem w obliczu narastających napięć międzynarodowych takie podejście już nie wystarcza.

Unijne sankcje są ustalane i przyjmowane w Brukseli, ale wdrażane przez państwa unijne w sposób dostosowany do ich wewnętrznych przepisów i egzekwowane przez ich rodzime organy ścigania. I z tym bywa bardzo różnie, głównie ze względu na zróżnicowany stopień geopolitycznej motywacji poszczególnych państw członkowskich oraz różny stopień powiązania z gospodarką rosyjską.

Nawet Polska nie wdrożyła dyrektywy o naruszeniach sankcji

Gospodarka polska już dawno rozluźniła więzi gospodarcze z Rosją. Niewiele jest też państw w Europie, które tak dobrze jak Polska rozumieją egzystencjalne zagrożenie, jakie dla naszego kontynentu niesie agresywna polityka Kremla. Jednak przestrzeganie przez Polskę unijnych sankcji na Rosję pozostawia wiele do życzenia.

Czekająca obecnie na podpis prezydenta nowelizacja ustawy sankcyjnej, choć oczekiwana, została przedstawiona po ponad dwuletniej przerwie. Poprzednia aktualizacja miała miejsce w kwietniu 2022 roku, a od tego czasu Polska nie egzekwowała kar za łamanie większości sankcji sektorowych przyjmowanych w Brukseli. Choć nowe przepisy to krok naprzód, brak konsultacji społecznych sprawia, że eksperci i przedsiębiorcy obawiają się, że mogą one się okazać nieskuteczne.

Co więcej, Polska wciąż nie wdrożyła unijnej dyrektywy dotyczącej naruszeń sankcji, a państwa członkowskie mają czas tylko do maja tego roku na dostosowanie swoich przepisów. Zresztą w całej Unii proces ten nie wygląda to dobrze.

Czytaj więcej

Szczegóły 16. pakietu sankcji. Ogromna liczba towarów na indeksie

Jakie są ambicje polskiej prezydencji?

A ambicje polskiego rządu w tym zakresie są duże. Po Węgrzech, które podczas swojej prezydencji w Radzie UE doprowadziły do sankcyjnej stagnacji, Polska staje przed wielką szansą, ale i wyzwaniem. Bruksela oczekuje, że w czasie polskiej prezydencji przyjęty zostanie kolejny, ambitny pakiet sankcji. Donald Tusk będzie namawiał europejskich liderów do zaostrzenia sankcji w sektorze energetycznym, który nadal stanowi główne źródło dochodu Kremla finansujące agresję na naszego wschodniego sąsiada.

I słusznie, bo to absolutna konieczność – bez realnego osłabienia Rosji, zarówno militarnego, jak i gospodarczego, Europa pozostanie w nieustannym zagrożeniu. Sankcje od samego początku miały na celu ograniczenie zasobów finansowych Moskwy, które mogą być wykorzystywane na zbrojenie, oraz ograniczenie dostępu do nowoczesnych technologii wojskowych wykorzystywanych przez rosyjskie wojsko.

Wbrew temu, co głosi wielu komentatorów, zwłaszcza sceptyków sankcji, nigdy nie miały one na celu paraliżu całej rosyjskiej gospodarki. W zakresie realizacji wytyczonych celów są one skuteczne, czemu wyraz dają ukraińskie ekspertyzy dowodzące, że Rosjanie muszą korzystać z mniej nowoczesnych zamienników. Powoduje to, że np. rosyjskie drony są wolniejsze i łatwiej je zestrzelić.

Sankcje nałożone na Rosję są nadal omijane

Jednak wiele sprzętu wojskowego przechwyconego przez Ukraińców nadal zawiera komponenty wyprodukowane na terenie UE. I choć możemy dowodzić, że trafiają one do Rosji przez państwa takie jak Kazachstan czy Turcja, które do sankcji G7 nigdy nie przystąpiły, więc nie są zobowiązane ich przestrzegać, to podstawowe znaczenie ma fakt, że unijni eksporterzy albo celowo zmieniają importerów, albo nie dokładają należytej staranności, aby poznać klienta końcowego.

Podobnie jeśli chodzi o import, wiele towarów objętych sankcjami nadal trafia do UE. Na przykład Polska pozostaje nadal największym w Unii importerem drewna z Rosji, które jest objęte przecież sankcjami.

Nasze państwo ponosi ogromne wydatki na modernizację armii. Nie inwestuje jednak wystarczająco w działania wyprzedzające i promowanie w całej Unii ograniczenia rosyjskiego potencjału przemysłowego i gospodarczego, poprzez m.in. efektywne wdrażanie sankcji na Rosję. Bez zmiany tego Polska nie tylko sama pozostanie w tyle, ale też straci szansę na wyznaczanie standardów dla całej Europy.

Społeczeństwo musi zaakceptować koszt sankcji

Jakie zatem kroki powinny zostać podjęte, aby sytuację poprawić? Państwa unijne muszą przyjąć bardziej kompleksowe podejście do sankcji, angażując całe społeczeństwo. Współpraca administracji publicznej – w tym służb celnych, Krajowej Administracji Skarbowej i służb wywiadowczych – z sektorem prywatnym, instytucjami finansowymi, organizacjami pozarządowymi oraz mediami jest absolutnie kluczowa. Obywatele muszą być dobrze poinformowani o celach sankcji i ich wpływie na gospodarkę oraz życie społeczne.

Sankcje wobec Rosji muszą być postrzegane jako element długoterminowej strategii, a społeczeństwo powinno zaakceptować konieczność ponoszenia pewnych kosztów ich realizacji – tak samo jak ponosimy wydatki na wzmocnienie sił zbrojnych.

Weźmy przykład z Finlandii

Finlandia daje świetny przykład skutecznej współpracy sektora publicznego i prywatnego, zaangażowania całego społeczeństwa. Tamtejsze firmy eksportujące, importujące oraz instytucje finansowe są dobrze poinformowane o swoich obowiązkach, a administracja rozumie i stara się zmniejszać wyzwania, przed którymi stoi biznes. Przykładem mogą być spotkania z przedsiębiorcami, które odbywają się w największych miastach fińskich, infolinia dla przedsiębiorców, którzy mają wątpliwości co do interpretacji skomplikowanych przepisów wprowadzonych przez 15 pakietów sanacyjnych, czy bezpłatne szkolenie dla firm dostępne online.

Fińskie firmy nie tylko przestrzegają unijnych sankcji, ale często idą krok dalej, dobrowolnie ograniczając handel z Rosją. Finowie lobbują także w UE na rzecz poprawy dostępu do informacji i większego wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw ze strony Komisji Europejskiej. O ile banki i instytucje finansowe przez lata wykształciły mechanizmy zapewniające efektywne wdrażanie sankcji, drobni przedsiębiorcy często nie mają wiedzy i środków, aby je skutecznie implementować. Tak więc nie czekając na odzew z Brukseli, fińskie izby handlowe oferują wsparcie małym i średnim przedsiębiorcom, dając dostęp do usług oceny ryzyka oferowanych np. przez Dow Jones. Jest to praktyczne narzędzie, na które często małych przedsiębiorców nie stać.

Finowie otwarcie mówią również o negatywnym efekcie, jaki ma konieczność jednomyślności przy podejmowaniu decyzji o kolejnych pakietach sankcji. Wymuszane kompromisy osłabiają kolejne pakiety. Choć zmiana ta wymagałaby zmian traktatowych, to jej konieczność staje się coraz bardziej widoczna – szczególnie w kontekście rozbieżnych postaw państw członkowskich, zwłaszcza tych oddalonych od granicy z Rosją czy prorosyjskich postaw, jak te demonstrowane przez Viktora Orbána.

Polska powinna promować obłożenie Rosji cłami

Rząd Donalda Tuska musi teraz udowodnić, że potrafi nie tylko forsować sankcje w Brukseli, ale też skutecznie je wdrażać w Polsce i Unii – z pomocą administracji państwowej, przedsiębiorców i przy poparciu całego społeczeństwa. Kluczowa jest konstruktywna współpraca z sektorem prywatnym, który sankcje implementuje, ale także egzekwowanie ich przestrzegania poprzez nadkładanie surowych kar na te rodzime podmioty gospodarcze, które nie dopełniają należytej staranności w poznaniu swojego klienta lub klienta końcowego czy też świadomie je obchodzą. Skuteczność sankcji nie opiera się bowiem na deklaracjach, ale na ich efektywnym wdrażaniu.

Co więcej, prezydencja Polski to idealny moment, by pójść o krok dalej – sankcje to jedno, a długofalowe bezpieczeństwo ekonomiczne wymaga szerszego podejścia. Jednym z narzędzi, jakie UE mogłaby zastosować wobec Rosji, są cła, rozsławione w ostatnich dniach przez Donalda Trumpa.

Zastosowanie taryf przez UE nie wymaga jednomyślności, a jedynie większość kwalifikowaną, co stwarza możliwość ich szybszego przyjmowania. Oczywiście, wiąże się to z potencjalnym oporem ze strony krajów, takich jak Niemcy czy Włochy, które nadal prowadzą intensywny handel z Rosją. Polska powinna jednak odważnie dążyć do promowania tego rozwiązania, bo osłabienie potencjału militarnego i gospodarczego Rosji jest w naszym żywotnym interesie.

O autorze

Kinga Redłowska

Kieruje brukselskim Centre for Finance and Security w ramach RUSI Europe, kontynentalnej części założonego w 1831 r. brytyjskiego think-tanku Royal United Services Institute.

Sankcje przestały pełnić rolę symboliczną, stając się rzeczywistym instrumentem nacisku. Polska, choć sprawuje prezydencję w Radzie UE, wciąż pozostaje w tyle pod względem ich skutecznego wdrażania, w dużej mierze redukując ich znaczenie do retoryki i dyplomacji. Podobnie jak wiele innych państw unijnych. Tymczasem w obliczu narastających napięć międzynarodowych takie podejście już nie wystarcza.

Unijne sankcje są ustalane i przyjmowane w Brukseli, ale wdrażane przez państwa unijne w sposób dostosowany do ich wewnętrznych przepisów i egzekwowane przez ich rodzime organy ścigania. I z tym bywa bardzo różnie, głównie ze względu na zróżnicowany stopień geopolitycznej motywacji poszczególnych państw członkowskich oraz różny stopień powiązania z gospodarką rosyjską.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Gordon Gekko zaciera ręce, czyli stary bożek wielkiego biznesu powraca
Opinie Ekonomiczne
Cezary Stypułkowski: W poszukiwaniu właściwego poziomu stóp procentowych
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Słodko-gorzkie skutki transformacji
Opinie Ekonomiczne
Wojciech Jakóbik: Polityka uniezależniania od gazu z Rosji działa
Opinie Ekonomiczne
Jakub Olipra: Na unijnej umowie z Mercosurem Polska może stracić najwięcej