Na początek wiadomość dobra dla ogółu umęczonych inflacją konsumentów, choć niekoniecznie dla tych, którzy spłacają kredyty w złotych. Adam Glapiński, prezes NBP, a zarazem przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej, przychyla się do opinii, że stopy procentowe należy zostawić na dotychczasowym poziomie, by dać im czas na tłumienie inflacji. Zresztą taki wniosek co do intencji RPP wyciągnęli ekonomiści na podstawie komunikatu po dwudniowym posiedzeniu Rady w tym tygodniu.
Dlaczego stopy NBP pozostaną w bezruchu
NBP nie będzie ruszał stóp, choć inflacja – jak wyjątkowo zgodnie prognozują ekonomiści i sam prezes – zmaleje zapewne w marcu w okolice celu inflacyjnego NBP wynoszącego 2,5 proc. („Jesteśmy w celu” – z satysfakcją oznajmił Adam Glapiński, podkreślając, że rok temu inflacja wynosiła 18,4 proc.). Roczny wskaźnik inflacji zmalał, ale znów ruszy w górę, co będzie po części efektem niskiej bazy odniesienia (rok temu ceny już nie rosły z miesiąca na miesiąc), po części powrotu wzrostu gospodarczego, ale też spodziewanego powrotu VAT na żywność z zera do poprzedniej stawki 5 proc. i – co podkreśla prezes NBP – odmrożenia zamrożonych tymczasowo cen energii elektrycznej i gazu. Inflacja jego zdaniem może wzrosnąć nawet do 8 proc., „dlatego utrzymujemy takie stopy procentowe”, podkreślał prezes.
Pogadanki gawędziarza zamiast konferencji prezesa NBP
A wiadomość zła? NBP nadal ma problem z komunikacją z rynkiem czy szerzej: z obywatelami. I nie chodzi wyłącznie o toporne propagandowe bannery zasłaniające fasadę stołecznej siedziby NBP od placu Powstańców Warszawy. Chodzi o format comiesięcznych konferencji prezesa Glapińskiego. Przez 25 lat odbywały się one w dniu podjęcia przez RPP decyzji o stopach, a prezesi NBP występowali w towarzystwie dwóch członków Rady. Było krótko, zwięźle i na temat.
Od pandemii jednak prezes Glapiński występuje na konferencjach solo (i to dopiero dzień po decyzji RPP). Popada w przydługie pogadanki (w czwartek dywagował o utrzymaniu armii, o banknotach wydrukowanych w PRL na ewentualność okupacji Danii przez Układ Warszawski, o pagerach, a nawet wyjątkowej czystości toalet w Polsce, która zaimponowała jego koledze z zagranicy). Momentami monologi mają charakter polemik mocno ocierających się o politykę (w czwartek znów gromił zwolenników wprowadzenia euro, mówiąc że ze wspólną walutą „pozostaniemy krajem peryferyjnym”). W przeszłości – co widać z perspektywy czasu – te monologi dawały odbiorcom mylne sygnały co do perspektyw inflacji.