Problem polityki monetarnej w jej aktualnym wydaniu jest taki, że ta „niepokalana” dezinflacja nie wystarczy dla doprowadzenia inflacji do celu w dającej się przewidzieć przyszłości. Szoki podażowe są bowiem zbyt duże i trwałe, żeby utrzymać w ryzach oczekiwania inflacyjne. Szczególnie te krótko i średnioterminowe. I to nawet w przypadku banku centralnego o wysokiej wiarygodności, jak Fed czy EBC.
Potrzebna jest więc świadoma reakcja banków centralnych nakierowana na obniżenie zagregowanego popytu. Sprawa jest relatywnie prosta, kiedy mamy do czynienia z gospodarką ewidentnie „przegrzaną”. Jak w przypadku Stanów. Wtedy niezależny bank centralny, po pokonaniu oporów i wahań, za to wypełniając swój mandat, przystępuje do zaostrzania polityki monetarnej. Stara się przy tym osiągnąć cel inflacyjny i minimalizować koszt w postaci utraconej dynamiki realnego PKB. A to oznacza zdecydowane działanie. Gorzej jest wtedy, kiedy „przegrzanie” gospodarki nie jest tak ewidentne, a inflacja pomimo tego spadać nie chce. I to jest przypadek strefy euro.
Ale nawet w EBC, gdzie różnice zdań między członkami Rady Gubernatorów pozostają duże, komunikacja po posiedzeniach pozostaje spójna, a decyzje są dobrze uzasadnione. Nikomu też nie przychodzi do głowy kwestionować, że w świetle mandatu banku inflacja jest w bilansie ryzyk ważniejsza niż wzrost; że im późniejsza reakcja ze strony polityki monetarnej, tym wyższy koszt dla gospodarki; że luźna polityka fiskalna zwiększa presję inflacyjną i neutralizuje efektywność polityki monetarnej, podobnie jak deprecjacja waluty. A to – jak wiemy choćby z własnego podwórka – nie wszędzie jeszcze w bankowości centralnej pozostaje poza dyskusją.
Dlaczego postkryzysowa polityka monetarna jest mało efektywna?
Co najbardziej utrudnia dziś pracę bankom centralnym, które pozbyły się już postcovidowych wahań co do wagi inflacji w bilansie ryzyk? Przeszkadzają im – nieraz skutecznie – rządy.
Dwóch autorów, którzy dobitnie tego ostatnio dowiedli, to nie są nowicjusze w dziedzinie prac z zakresu fiscal theory of trend inflatiation. Francesco Bianchi i Leonardo Melosi już znacznie wcześniej, przed prezentacją zaktualizowanej wersji swojego artykułu na dorocznym sympozjum w Jackson Hole, nawiązując jeszcze do klasycznych dziś prac Sargenta i Wallace z 1981 roku („Some Unpleasent Monetary Arithmetic”), zajmowali się wpływem niekontrolowanej ekspansji fiskalnej na policy mix i – ostatecznie – na tzw. fiskalną stagflację. Ale teraz, w warunkach ekspansji fiskalnej na niespotykaną skalę – po covidzie, wojnie w Ukrainie i energetycznym kryzysie – kiedy rządy zarzucają gospodarki pieniędzmi, wnioski z ich badań szczególnie zyskały na aktualności.
Skonstruowany przez Bianchiego i Melosiego model, gdzie monetary i fiscal-led policy mix występują razem i łącznie, nawet przy pewnych lukach wynikających z niedoskonałego mechanizmu przenoszenia szoków fiskalnych na PKB i inflację, uzasadnia pesymizm co do skuteczności polityki monetarnej, po sięgającej bilionów dolarów ekspansji fiskalnej.