Krzysztof Adam Kowalczyk: Inflacja na urlop nie pojedzie

Podwyżki stóp okazały się zbyt małe, by powstrzymać deprecjację naszej narodowej waluty. A kolejne posiedzenie RPP, które mogłoby wysłać sygnał ratunkowy, dopiero we wrześniu.

Publikacja: 12.07.2022 21:00

Krzysztof Adam Kowalczyk: Inflacja na urlop nie pojedzie

Foto: Adobe Stock

Frank sięgnął 4,92 zł, euro przez moment było po 4,85 zł, podobnie dolar. Złoty tonie. Dobija go wtorkowa projekcja inflacyjna. Departament Analiz i Badań Ekonomicznych Narodowego Banku Polskiego oszacował, że w pierwszym kwartale 2023 r. inflacja, w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu, może sięgnąć poziomu ok. 19 proc., a w najbardziej negatywnym – nawet 26 proc., licząc rok do roku. To znacznie więcej niż w czerwcu, kiedy wyniosła 15,6 proc., najwięcej od 25 lat. Nie wiemy, czy – a jeśli tak, to na jak długo – rząd zdecyduje się przedłużyć tarczę i przesunąć w przyszłość wynikający z powrotu do podstawowych stawek impuls inflacyjny.

Czytaj więcej

Raport NBP: Bez rządowej tarczy inflacja dojdzie nawet do 26 procent

W tym kontekście widać, że Rada Polityki Pieniężnej podjęła ryzykowną grę, podnosząc w ubiegłym tygodniu stopy procentowe NBP o 0,5 pkt proc. zamiast 0,75 pkt proc., jak spodziewał się rynek. Członkowie RPP uznali, że spowolnienie gospodarcze, a nawet możliwa w tym roku techniczna recesja wykona za nich część roboty i inflacja zacznie hamować sama z siebie. Prezes NBP Adam Glapiński mówił, że szczyt wzrostu cen może nastąpić już niebawem, a Rada zbliża się do końca cyklu podwyżek stóp procentowych.

Rynek walutowy najwyraźniej tej argumentacji nie kupił i właśnie śle złotego na dno. Podwyżki stóp okazały się zbyt małe, by powstrzymać deprecjację naszej narodowej waluty. A kolejne posiedzenie RPP, które mogłoby wysłać sygnał ratunkowy, dopiero we wrześniu, bo w sierpniu, bez względu na te wydarzenia, Rada ma się udać na zaplanowaną wcześniej przerwę wakacyjną.

Czytaj więcej

Złoty i euro kapitulują przed siłą dolara

Inflacja jednak na urlop nie pojedzie. Głębokie osłabienie złotego działa proinflacyjnie – pcha w górę ceny importowanych towarów i surowców. Najwcześniej tego efekt możemy zobaczyć na stacjach paliw, skoro ropa naftowa jest nadal bardzo droga i baryłka trzyma się ceny powyżej 100 dol. Jeśli trwające właśnie zabiegi Amerykanów w Arabii Saudyjskiej nie przyniosą efektu i największy dostawca ropy nie zwiększy wydobycia, a ropa nie stanieje, to w Polsce z powodu słabego złotego pójdą w górę ceny benzyny i diesla. I pochłoną rabaty właśnie zaoferowane przez narodowego czempiona i jego rywali.

Jest jeszcze jedna rzecz, która w kontekście walki z inflacją dziwi – to dwa wakaty w RPP, które już dawno powinien obsadzić Sejm. Z dziwnych powodów (politycznych?) parlament nie wykonuje swojego obowiązku wynikającego z art. 227 pkt 5 Konstytucji RP. W efekcie zasób wiedzy i doświadczenia w RPP jest mniejszy, a głos jej przewodniczącego prof. Glapińskiego, którego meandry poglądów w sprawie inflacji już dobrze poznaliśmy, waży w głosowaniach więcej niż przy pełnej obsadzie Rady.

Pat w Sejmie trwa, RPP jedzie na wakacje, a złoty tonie, dolewając paliwa inflacji, która w tym roku – niestety – nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Czytaj więcej

Euro warte tyle, co dolar. To porażka Unii
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację